Logo Łódzkiego Ogrodu Botanicznego
Wrzesień
Moja kronika
Fauna
Ssaki
Ptaki
Gady
Płazy
Ryby
Owady
Pajęczaki
Ślimaki
Inne1
Flora
Drzewa
Krzewy
Krzewinki
Rośliny zielne
Grzyby
Biotopy
Pustynia
Staw
Las
Łąka
Step
Mokradła
Pory roku
Wiosna
Lato
Jesień
Zima
Działy Ogrodu
Ogród japoński
Alpinarium
Arboretum
Dział flory polskiej
Dział zieleni parkowej
Dział biologii roślin
Dział kolekcji roślin ozdobnych
Dział roślin leczniczych i przemysłowych
Dział systematyki roślin zielnych
Plan Ogrodu
Warsztat
Linki
Kontakt
2 września 2010
Wrzesień zaczął się pochmurnie i deszczowo. Jak co roku przeskok pomiędzy upalnym latem i chłodną jesienią odbył się w sposób trudny do zauważenia. Jeszcze kilka dni temu upał dawał się poważnie we znaki, a słońce niepodzielnie panowało na niebie przez większą część dnia. Nagle, w ciągu niecałego tygodnia, nadeszły deszcze, temperatura obniżyła się o 15 stopni i ze zdumieniem zdałem sobie sprawę, że przed godziną ósmą wieczorem jest już zupełnie ciemno. Spacery po Ogrodzie siłą rzeczy ograniczą się pewnie tylko do weekendów - po pracy nie będziejuż na nie czasu. Szkoda - tyle jeszcze było do sfotografowania i odkrycia...
Posępne niebo...Posępne niebo...Posępne niebo...
4 września 2010
Dzisiaj krótki, dosłownie półgodzinny, wieczorny wypad do Ogrodu. Strugi deszczu przez cały dzień, lekkie przejaśnienie pod wieczór. Nie liczyłem na spotkania z owadami (zimno i ciemno), wziąłem więc krótki obiektyw Canona licząc na kilka zdjęć krajobrazowych. Pogoda dopisała - ciężkie chmury przesunęły się, odsłaniając niebo przed samym zachodem słońca. Ciepłe światło słoneczne kontrastowało z ciemną barwą chmur dając bardzo malarski efekt. Niestety, miałem tylko kilka minut na fotografowanie - we wrześniu Ogród jest czynny tylko do19:00.
Pół godziny światła...Pół godziny światła...Pół godziny światła...
7 września 2010
Jesień w pełni, choć przecież wciąż mamy kalendarzowe lato. Motyle i błonkówki poznikały z okolic kwiatów, które i tak przekwitły. Nie ma w ogóle bzygów. Ważki bardzo nieliczne, właściwie tylko pojedyńcze egzemplarze grzejące się w promieniach słońca. O dziwo chłodna atmosfera nie przeszkadza wcale pluskwiakom. Spacerując ścieżkami działu flory letniej dostrzegłem kilka gatunków tych owadów. Pluskwiaki nie zaliczają się do moich ulubieńców (nie ma na to żadnego racjonalnego wytłumaczenia), ale z braku czegoś lepszego dałem im dzisiaj szansę.
HeteropteraHeteropteraHeteroptera
Skoro owady zawiodły, postanowiłem poszukać grzybów (Fungi). W Ogrodzie jest kilka ciekawych lasków, gdzie można ich poszukać. Tym razem wybrałem dział flory polskiej, na którego terenie rosnie sporo drzew liściastych. Krótki spacer pod bukami zaowocował znalezieniem różnorodnych przedstawicieli tego królestwa. Na razie nie identyfikowałem zebranego materiału - nie mam dostatecznej wiedzy, a poza tym identyfikacja ze zdjęcia w przypadku większości gatunków jest niemożliwa. Pewnie zimą, kiedy więcej czasu będę spędzał przy komputerze, odkurzę ten temat.
Grzyby z lasku bukowegoGrzyby z lasku bukowegoGrzyby z lasku bukowegoGrzyby z lasku bukowegoGrzyby z lasku bukowego
11 września 2010
Mała dygresja na początek. Dzisiaj przed południem byłem na małej wycieczce w podłódzkich lasach. Na nasłonecznionych, piaszczystych drogach i skrajach pól wylegiwało się bardzo dużo jaszczurek żyworodnych (Zootoca vivipara). Te sympatyczne i bardzo ładne zwierzęta są bardzo powszechne w podmiejskich lasach. Brakuje mi ich w Ogrodzie, a znam w nim kilka miejsc, gdzie chyba bez problemu mogłyby zamieszkiwać. Mam nadzieję, że kiedyś się tu pojawią. Coraz krótszy dzień ogranicza zdecydowanie czas na spacery. Wieczorem zdążyłem zrobić kilka zdjęć w ogrodzie japońskim i już musiałem wracać do domu. Kolejny raz trafiło mi się bardzo miękkie światło i pierwsze kolory jesiennych liści.
Ogród japońskiJaszczurka żyworodna (Zootoca vivipara)Ogród japoński
12 września 2010
Dzisiaj pogoda była całkiem ładna, a dodatkowo miałem sporo wolnego czasu. Czując na plecach oddech jesieni i nieustannie zbliżający się koniec sezonu, postawnowiłem wyprodukować jak najwięcej materiału zdjęciowego na zimę. Spacer zacząłem tradycyjnie przechodząc przez rozległe łąki arboretum. Ten obszar przeżywa drugą młodość, a raczej ponowną wiosnę. Ni stąd, ni z owąd pojawiło się wśród trawy wiele kwitnących gatunków roślin, charakterystycznych dla tej pory roku. Mniszek lekarski (Taraxacum officinale), jasnota biała (Lamium album L.) czy jaskier (Ranunculus L.) to tylko niektóre z nich. Niestety walka z jesienią jest raczej jednostronna - chociaż widać było sporo kwiatów, tylko nieliczne owady korzystałyz ich gościnności.
Jaskier (Ranunculus L.)Bodziszek łąkowy (Geranium pratense)Mniszek lekarski (Taraxacum officinale F. H. Wigg.)Jasnota biała (Lamium album L.)Cykoria podróżnik (Cichorium intybus)
Łąki przemierzyłem szybko, prawdziwym celem mojej wyprawy były po raz kolejny grzyby. Tak to już jest jesienną porą, że mój celownik przestawia się z owadów właśnie na grzyby, które odpowiednio oglądane potrafią pokazać swoje piękno. Bukowy lasek jest dosłownie zasypany grzybami. Najlepsza metoda na nie, to wybranie sobie odpowiedniego miejsca w środku lasu, przykucnięcie i poczekanie kilku chwil. Po jakimś czasie zaczynamy zauważać największe, najbardziej rzucające się w oczy kapelusze. Później przychodzi czas na mniejszych przedstawicieli tego rozległego królestwa, aż w końcu naszym oczom ukazują sie kilkumilimetrowe mikrusy. Nagle cały las okazuje się być usłany grzybami wszelkich kształtów, wielkości i kolorów. Nie tylko sama gleba, ale i zmurszałe gałęzie, pnie drzew, a nawet szyszki czy same grzyby goszczące inne grzyby. To statyczne ale i fascynujące widowisko potrafi wciągnąć bez reszty. Piękno jesiennego lasu to, na równi z kolorami liści, piękno samych grzybów. Przechadzając się powoli, często się zatrzymując i robiąc zdjęcia, cieszyłem się tą ulotną chwilą. Znalazłem wiele gatunków, większości nie potrafiłem nazwać, kilka z nich było na tyle charakterystycznych, że udało mi się je zidentyfikować, wśród nich czernidłaki (Coprinus sp.), twardzioszki (Marasmius sp.), gąski (Tricholoma sp.) i chyba najładniejsze z nich wszystkich lakówki ametystowe (Laccaria amethystina). Większość grzybów była oczywiście niejadalna, czyli z punktu widzenia ogółu bezużyteczna. Cytując Wieszcza zapraszam do podziwiania ich ulotnego piękna.

Inne pospólstwo grzybów pogardzone w braku
Dla szkodliwości albo niedobrego smaku;
lecz nie są bez użytku, one zwierza pasą
I gniazdem są owadów i gajów okrasą.
Na grzyby!Na grzyby!Na grzyby!Na grzyby!Na grzyby!
Na grzyby!Na grzyby!Na grzyby!Na grzyby!Na grzyby!
Na grzyby!Na grzyby!Na grzyby!Na grzyby!Na grzyby!
Na grzyby!Na grzyby!Na grzyby!Na grzyby!Na grzyby!
Przeskakując od grzyba do grzyba natknąłem się na całkiem nieznany mi gatunek przypominający z wyglądu połączenie smardza z ludzkim mózgiem. Zrobiłem mu kilka zdjęć i nie zastanawiając się dłużej poszedłem dalej. Dopiero przeglądając zdjęcia w domu okazało się, że ten 'mózg' to intruz siedzący sobie na kapeluszu innego grzyba. Dzięki pomocy członków forum mykologicznego udało się go zidentyfikować jako przedstawiciela rodzaju Syzygospora. Jak łatwo zgadnąć są to grzyby pasożytujące na innych grzybach, w dodatku bardzo rzadkie. Temat mnie zaciekawił (lubię pasożyty, pod warunkiem, że nie są ze mną blisko), zacząłem szukać wiadomości na ten temat w sieci. Syzygospora jest wielką rzadkością również tutaj - jedyne co znalazłem, to skąpe informacje we włoskiej odmianie Wikipedii oraz kilka abstraktów dotyczących już konkretnych gatunków.
SyzygosporaSyzygosporaSyzygospora
Od grzybów zaczynałem dostawać już lekkiego oczopląsu, wyszedłem więc z lasu zobaczyć czy uda się spotkać jakieś bezkręgowce. O dziwo, udało się. Było kilka gatunków muchówek, błonkówek, chrząszczy i pluskwiaków. Trafiło się sporo pajęczaków i ślimaków. Na liściach pokrzywy trwała nawet rójka jakiegoś gatunku mrówek.
Niedobitki bezkręgowcówNiedobitki bezkręgowcówNiedobitki bezkręgowcówNiedobitki bezkręgowców
Ostatnim przystankiem dzisiejszej wycieczki były rabaty działu roślin leczniczych i przemysłowych. Postanowiłem solidnie przygotować się do zimy i uzupełniania strony o Ogrodzie. Korzystając z ładnej pogody sfotografowałem sporo gatunków ciekawych roślin. Niestety, tutaj też widać panoszącą się wszędzie jesień - większość roślin przekwitła, uschła, a po wielu nie został nawet najmniejszy ślad na zagrabionych grządkach. Dział robił trochę przygnębiające wrażenie, pełen brązowych, suchych badyli i pozbawiony zwyczajowej krzątaniny owadów. To, co latem jest rozgrzaną pustynią, pełną polujących os i chrząszczy, teraz wygląda jak szara połać wymarłego piasku. Do wysuszonych resztek jeżówki, latem zawsze oblężonej przez motyle, nie przylatuje już nic, motyle padły, sama roślina też dogorywa. Żeby jednak nie popadać w skrajny pesymizm zimowy, kilka dzisiejszych kwiatów na osłodę.
Szałwia lekarska (Salvia officinalis)Krwawnica pospolita (Lythrum salicaria L.)Jastrzębiec kosmaczek (Hieracium pilosella L.)Szałwia drobnolistna (Salvia microphylla)Szałwia omszona (Salvia nemorosa)
13 września 2010
Krótki, wieczorny spacer z młodym (potencjalnym) przyrodnikiem. Wieczorny zaczyna już oznaczać - zaczynający się koło piątej. Niestety dni są coraz krótsze i jeśli niebo jest zachmurzone, ciemności zapadają bardzo szybko. Szczególnie, jeśli ma się ochotę opuścić otwartą przestrzeń i zagłębić między drzewa. Dzisiaj w ekspresowym tempie oblecieliśmy ogrodowe laski znajdując kilka interesujących grzybów. Na szczególną uwagę zasługują dwaj przedstawiciele rodziny sromotnikowatych (Phallaceae) - bliżej nie znany mi gatunek sromotnika (Phallus sp.) i dość rzadki mądziak malinowy (Mutinus ravenelii). Oba charakteryzują się niebanalnym kształtem przypominającym φαλλός, a w dodatku śmierdzą padliną, przywabiając muchy, który roznoszą ich zarodniki.
Sromotnik (Phallus sp.)Czarcie jajo czyli młody sromotnikAmanita sp.Mądziak malinowy (Mutinus ravenelii)
17 września 2010
Wróciłem z pracy i pomimo lejącego deszczu poszedłem na spacer do Ogrodu. Miałem zamiar sprawdzić czy z tzw. czarcich jaj, czyli młodych sromotników, zaczęło już może coś wyrastać. Wszedłem do ciemnego, niskiego lasu, co chwila zaczepiając o coś parasolem. Niestety nowych sromotników wciąż jeszcze nie było. Było za to bardzo ciemno i bardzo mokro, ulewa szalała wokół, a ja przykucnąłem z parasolem i aparatem szukając małych grzybków wśród liści. Na całe szczęście nikogo nie było w pobliżu - w dziwnej pozie i dziwnym miejscu musiałem wyglądać bardzo głupio. Następne chwile wynagrodziły mi jednak oczekiwanie. Nagle niebo przejaśniło się, chmury odsłoniły horyzont i wyszło Słońce będące już nisko na niebie. Mokry las prześwietliły jasne promienie oświetlając wciąż padający rzęsiście deszcz. Woda skrzyła się opadając z mokrych liści, kolory zatańczyły między drzewami. Przed sekundą ponury las w jednej chwili zmienił się w prawdziwie magiczne miejsce. Długie cienie rozciągały się między pniami drzew kryjąc w mroku grzyby. Inne, oświetlone promieniami światła, błyszczały ociekając wodą. Zapachy uniosły się wraz z pasmami pary, nasycając powietrze aromatem mokrej ziemi, liści i grzybów. Czas zatrzymał się na kilka sekund zamrażając obraz tego idealnego miejsca o idealnej porze. Chwilę potem Słońce przesunęło się na niebie, a może deszcz przestał padać tak intensywnie i czar prysł. Las stał się ponownie mokrym lasem o zachodzie słońca.
W deszczuJeszcze nie teraz...Śpiący jak grzyb
Poprzedni rok możnaby spokojnie nazwać rokiem tęczy. To piękne i wydawałoby się, rzadkie zjawisko atmosferyczne, gościło wielokrotnie na naszym niebie. Pod koniec lata tęcza stała się czymś tak powszechnym, że tydzień bez niej był sporym zaskoczeniem. W tym roku, dla odmiany, widziałem ją może ze trzy razy. Wychodząc z mokrego lasu odwróciłem się plecami do słońca i podziwiałem wieczorne niebo z pięknym, kolorowym łukiem. Jak zwykle w takich przypadkach nie trwało to długo. Chmury zakryły tarczę słoneczną i po tęczy nie pozostał najmniejszy ślad.
Fly high, touch the skyA gdzie garnek ze złotem?A gdzie garnek ze złotem?Fly high, touch the sky
18 września 2010
Chodząc dzisiaj po Ogrodzie i szukając grzybów do sfotografowania, na każdym kroku natykałem się na ślady działalności 'grzybiarzy'. Sterczące, obcięte przy ziemi trzony grzybów, zdeptana kolonia purchawek czy wyrwany i wyrzucony zaraz obok dorodny kapelusz. Nie mam nic przeciwko grzybiarzom. Sam bardzo lubiłem zbierać grzyby, a teraz wielką przyjemność sprawia mi ich szukanie i fotografowanie. Zbieranie grzybów to jeden z naszych narodowych sportów. Tylko dlaczego ludzie robią to na terenie Ogrodu Botanicznego ??? Niestety, istnieje bardzo duża grupa zwiedzających (doprowadzająca mnie do szału), działająca zgodnie ze staropeerelowskim przysłowiem, że 'bilet musi się zwrócić'. Jeżeli taki gość zapłacił za bilet te cztery czy nawet dwa złote, to musi znaleźć i wydrzeć z ziemi cokolwiek tylko nadaje się do zeżarcia. Bo mu się należy za ten bilet. Bo jest za darmo. Bo jest niczyje. Często widuję tabuny takich właśnie 'spacerowiczów' myszkujących w trawie, ścinających koniczynę albo mniszki, albo węszących za grzybami, albo zrywającymi z drzew co tylko nadaje się do zjedzenia. Dobrze, że piaskowiec jest niejadalny, bo po jednym sezonie zniknęłyby wszystkie wzgórza w alpinarium. Najgorsze jest to, że nijak nie można tym ludziom przeszkodzić. Zwrócenie uwagi skutkuje agresją słowną ze strony dziarskiego dziadka z kijaszkiem, albo lamentem babci, która zbiera grzyby, bo nie starcza jej renty. Do takich ludzi i tak nic nie dotrze. Są całkowicie przekonani o swojej racji i bezkarni. Dobrze wiedzą, że nikt im nic nie zrobi. Pracownicy Ogrodu po południu są w domach, straż miejska wyśmiałaby prośbę o interwencję, a ja ich przecież osobiście nie pobiję dla dobrego przykładu dla innych. Spotkałoby się to zresztą z wielkim zdziwieniem naszego społeczeństwa nauczonego cwaniactwa przez lata lekceważenia wszelkich władz i przepisów prawa. Taka sytuacja ma miejsce nie tylko w Ogrodzie - co roku przed pierwszym listopada do lasów rusza wściekła banda niszcząca drzewa iglaste. To samo powtarza się wiosną w stosunku do kwiatów leśnych. Wszystko co jest w lesie jest 'niczyje' i 'za darmo' i można to bezkarnie zrabować, a to, czego nie da się wyrwać ziemi albo co nie nadaje się do niczego pożytecznego musi zostać zniszczone, połamane, zadeptane. Chodziłem wśród licznych śladów działalności podobnych niszczycieli i krew mnie zalewała. Życzyłem im, żeby te wyrwane, zeżarte, darmowe grzyby przyprawiły ich o iście epicką sraczkę, którą zapamiętają do końca życia.
Jeden z ocalałychAle tylko jeden mały grzybek?Nas też nie zeżresz
Po tym niezbyt zachęcającym wstępie udało mi się uspokoić i skupić na lesie i grzybach. To absolutnie zadziwiające, jak wiele różnych gatunków można znaleźć na tak niewielkim obszarze. I mówię tu tylko o dużych grzybach, o kapeluszach średnicy rzędu centymetrów. A przecież na każdy z nich przypada o wiele więcej mniejszych, milimetrowych drobiazgów, nie mówiąc już o setkach jeszcze mniejszych, widocznych pod silnym powiększeniem. Przestrzeń pomiędzy drzewami pokryta jest grzybami. Można szukać ich bez końca i co chwila znajdować zupełnie nowe, które przegapiło się przed chwilą. Dodatkowo grzybnie potrafią nieraz tworzyć bardzo regularne koła, co w wiekach średnich od razu kojarzyło się ludziom z diabłem (czarcie kręgi). Wśród gatunków, które widziałem już wcześniej pojawiło się kilka nowych - między innymi czubajka (Macrolepiota sp.) i pierścieniak grynszpanowy (Stropharia aeruginosa) - grzyb o pięknym kolorze kapelusza.
Macrolepiota sp.Stropharia aeruginosa?Opilio sp.
Opuściłem las pełen grzybów z zamiarem poszukania ocalałych bezkręgowców. Nie musiałem szukać długo - pierwszy trafił mi się kleszcz (Ixodes sp.), który bardzo chciał zaprzyjaźnić się z moją nogą. Wśród niewielu kwitnących jeszcze kwiatów dało się zauważyć dwa-trzy gatunki trzmieli, trochę pszczół, nieliczne osy, pare much. Bardzo niskie temperatury w nocy wygnały większość owadów do ich kryjówek. Te, które pozostały, bardzo ograniczyły swoją aktywność do kilku słonecznych godzin dziennie. Brak krzątających się wszędzie owadów działa na mnie w sposób przygnębiający - niby świeci słońce, niebo jest bezchmurne, w niektórych miejscachwciąż kwitnie sporo kwiatów, ale... to już jesień.
Bombus sp.HymenopteraDipteraBombus sp.
Kończąc moje zwyczajowe kółko w Ogrodzie przechodziłem niedaleko wyjścia od ulicy Retkińskiej, kiedy okazało się, że... od grzybów nie da się uciec. Akurat w ten weekend Łódzki Ogród Botaniczny wraz z Towarzystwem Przyjaciół Łódzkiego Ogrodu Botanicznego zorganizował wystawę poświęconą grzybom. Nie mogłem jej nie zobaczyć. Było trochę literatury do kupienia, sporo ciekawych okazów grzybów i porostów. Wystawa dość kameralna, ale ładnie zorganizowana z bardzo miłą i chętną do pomocy obsługą. Można było obejrzeć i porozmawiać o grzybach jadalnych i trujących, poznać cechy odróżniające te najłatwiejsze do pomylenia, zapoznać się z ich budową pod mikroskopem. Niektóre okazy były już lekko przesuszone, ale i tak warto było przyjść i zobaczyć na przykład słynne łysiczki (Psilocybe) czy gwiazdosze (Geastrales), których nigdy nie widziałem w naturze.
Wystawa grzybówWystawa grzybówWystawa grzybówWystawa grzybówWystawa grzybów
19 września 2010
Niedzielny spacer z Michałem w poszukiwaniu śladów jesieni. Właściwie za bardzo nie trzeba było ich szukać - ślady jesieni atakują z każdego zakątka Ogrodu. Większość liści nadal jest zielona, ale za to drzewa uginają się od wszelkiego rodzaju owoców. Chodziliśmy sobie od drzewa do drzewa, podziwiając kształy i kolory, a także kopiąc te, które spadły na ziemię. W końcu po to są - jak wytłumaczył mi mój trzyletni syn. Z tymi owocami wiąże się jeszcze jedna bardzo ciekawa kwestia - większość z nich jest koloru czerwonego. Nie wiem, dlaczego właśnie tak, ale zgaduję, że pewnie ten kolor jest atrakcyjny dla ptaków i innych zwierząt żywiących się owocami (a potem rozsiewających nasiona...). Kilka napotkanych roślin owocowało na biało, jedna na czarno. Innych kolorów nie stwierdziliśmy. Co do ważniejszej sprawy - najlepiej kopie się owoce jarzębiny (Sorbus aucuparia L.) - są twarde, odpowiednio kuliste i doskonale się toczą.
Czerwona jesieńCzerwona jesieńCzerwona jesieńCzerwona jesieńCzerwona jesień
Mimo, że pogoda była słoneczna, po owadach nie został najmniejszy ślad. Zimne noce spowodowały wśród nich prawdziwą zagładę. Chcąc mimo wszystko coś sfotografować, zająłem się porostami (Lichenes). Porosty to kolejna grupa 'niewidzialnych' organizmów. Są zawsze i wszędzie, ale na codzień prawie nikt nie zwraca na nie uwagi. Niewielkie, niezbyt kolorowe, rosnące w jakichś mało dostępnych miejscach, nudne. Nic bardziej mylnego! Porosty, jeżeli przyjrzymy im się bliżej, zadziwiają różnorodnymi kształtami i kolorami. Dodatkowo stanowią bardzo wdzięczny obiekt do fotografowania i studiowania. Rosną nawet zimą, czasem wystarczy zrobić krok z domu i już możemy je obserwować. Spacerując po Łódzkim Ogrodzie Botanicznym spotkamy je w wielu miejscach. Porastają głównie pnie drzew i skały, często tworząc wielogatunkowe kobierce przeplecione mchami, glonami i grzybami.
LichenesLichenesLichenesLichenesLichenes
25 września 2010
Przed wyjściem na kolejny spacer, rzuciłem okiem na oficjalną stronę Łódzkiego Ogrodu Botanicznego. W dziale aktualności znajdowała się informacja, co ciekawego można obecnie zobaczyć w Ogrodzie. Dla odmiany postanowiłem skorzystać z rad innych i zobaczyć to, co polecają. Spacer zacząłem od działu roślin ozdobnych, w którym, po raz drugi w tym sezonie zakwitły róże. Nie ma ich tyle, co przy pierwszym kwitnieniu, ale mimo wszystko warto odwiedzić rosarium i ucieszyć oczy widokiem tych pięknych kwiatów.
Jesienne różeJesienne różeJesienne różeJesienne różeJesienne róże
Szafrany (Crocus L.) rozpoczynają wiosenny sezon, zimowity (Colchicum L.), na pierwszy rzut oka bardzo do szafranów podobne, kończą go. Te okazałe kwiaty wyrastają gromadnie pod koniec września, na krótko rozjaśniając jesienny mrok. Ich liliowe piękno jest śmiertelnie niebezpieczne - wystarczy już około 6 gramów nasion, żeby zabić dorosłego człowieka. Zawarty w roślinach alkaloid - kolchicyna - wywołuje szereg nieprzyjemnych objawów zakończonych paraliżem układu oddechowego i śmiercią. W Ogrodzie zimowity rosną w okolicach alpinarium, barwiąc całe połacie trawników. Dzisiaj był znakomity moment, żeby im się przyjrzeć. Chwila poezji na koniec.

Guillaume Apollinaire - "Les Colchiques"

Le pré est vénéneux mais joli en automne
Les vaches y paissant
Lentement s'empoisonnent
Le colchique couleur de cerne et de lilas
Y fleurit tes yeux sont comme cette fleur-la
Violatres comme leur cerne et comme cet automne
Et ma vie pour tes yeux lentement s'empoisonne

Les enfants de l'école viennent avec fracas
Vêtus de hoquetons et jouant de l'harmonica
Ils cueillent les colchiques qui sont comme des mères
Filles de leurs filles et sont couleur de tes paupières
Qui battent comme les fleurs battent au vent dément

Le gardien du troupeau chante tout doucement
Tandis que lentes et meuglant les vaches abandonnent
Pour toujours ce grand pré mal fleuri par l'automne
 
Zimowit (Colchicum L.)Zimowit (Colchicum L.)Zimowit (Colchicum L.)Zimowit (Colchicum L.)
Po różach i zimowitach przyszedł czas na coś mniej kolorowego. Zrobiłem szybki wypad do lasku brzozowego chcąc sprawdzić jak tam się mają czarcie jaja i potencjalne sromotniki (Phallus sp.). Okazało się, że mają się całkiem dobrze - po raz pierwszy w życiu udało mi się sfotografować świeżego sromotnika w pozycji wyprostowanej, którym delektowały się co najmniej trzy różne gatunki muchówek. W małym stawie opodal obejrzałem sobie polecaną prze stronę oficjalną stronę wodną paproć - salwinię pływającą (Salvinia natans). Ta delikatna i ciekawie zbudowana roślina prezentuje się pięknie dryfując na powierzchni stawu. Zaraz obok rosną okazałe cisy (Taxus), których czerwone owoce wyglądają bardzo apetycznie. Odradzałbym jednak ich jedzenie, ponieważ zawierają trujące alkaloidy, między innymi taksynę, która powoduje zaburzenia pracy serca i układu oddechowego. Z oficjalnej strony dowiedziałem się, że w ogrodzie japońskim można spotkać kurkę wodną (Gallinula chloropus). Kilka razy widziałem te ptaki, ale byłem przekonany, że to jakaś zmutowana wersja łyski. Tym razem niestety nie miałem szczęścia, za to stawy prezentowały się jak zawsze pięknie.
Cis (Taxus)Salwinia pływająca (Salvinia natans)Sromotnik (Phallus sp.)
26 września 2010
Słoneczny dzień pobudził do życia zdumiewające ilości bezkręgowców. Okolice kwiatów i stawów zaroiły się od spóźnionych gości. Koniec września uczciło swoją obecnością kilka gatunków ważek, muchówek, błonkówek, a nawet motyli. Wciąż jeszcze kwitnie wiele kwiatów, któredzisiaj przeżywały prawdziwe oblężenie.
Jesienne owadyJesienne owadyJesienne owady
Szukając śladów jesieni spacerowałem w okolicy ogrodowych lasków. Kolory liści na drzewach pięknie mieszały się z kolorami późnych kwiatów i niebieskim niebem. Liczba grzybów zmniejszyła się znacznie, podobnie jak różnorodność gatunkowa. Dzisiejszy dzień był dniem muchomora - w kilku miejscach ładnie prezentowały się czarcie kręgi złożone z muchomorów czerwonych (Amanita muscaria), których było bardzo wiele. Oprócz nich dało się zauważyć ich krewniaków w bardziej stonowanych kolorach. Co do gatunku - nie odważe się zgadywać.
Amanita muscariaAmanita muscariaAmanita muscaria
(c)