|
2 września 2010 |
Wrzesień
zaczął się pochmurnie i deszczowo. Jak co roku przeskok pomiędzy
upalnym latem i chłodną jesienią odbył się w sposób trudny do
zauważenia. Jeszcze kilka dni temu upał dawał się poważnie we znaki, a
słońce niepodzielnie panowało na niebie przez większą część dnia.
Nagle, w ciągu niecałego tygodnia, nadeszły deszcze, temperatura
obniżyła się o 15 stopni i ze zdumieniem zdałem sobie sprawę, że przed
godziną ósmą wieczorem jest już zupełnie ciemno. Spacery po
Ogrodzie siłą rzeczy ograniczą się pewnie tylko do weekendów -
po pracy nie będziejuż na nie czasu. Szkoda - tyle jeszcze było do sfotografowania i odkrycia... |
|
4 września 2010 |
Dzisiaj
krótki, dosłownie półgodzinny, wieczorny wypad do Ogrodu.
Strugi deszczu przez cały dzień, lekkie przejaśnienie pod
wieczór. Nie liczyłem na spotkania z owadami (zimno i ciemno),
wziąłem więc krótki obiektyw Canona licząc na kilka zdjęć
krajobrazowych. Pogoda dopisała - ciężkie chmury przesunęły się,
odsłaniając niebo przed samym zachodem słońca. Ciepłe światło słoneczne
kontrastowało z ciemną barwą chmur dając bardzo malarski efekt.
Niestety, miałem tylko kilka minut na fotografowanie - we wrześniu
Ogród jest czynny tylko do19:00. |
|
7 września 2010 |
Jesień w
pełni, choć przecież wciąż mamy kalendarzowe lato. Motyle i
błonkówki poznikały z okolic kwiatów, które i tak
przekwitły. Nie ma w ogóle bzygów. Ważki bardzo
nieliczne, właściwie tylko pojedyńcze egzemplarze grzejące się w
promieniach słońca. O dziwo chłodna atmosfera nie przeszkadza wcale pluskwiakom.
Spacerując ścieżkami działu flory letniej dostrzegłem kilka
gatunków tych owadów. Pluskwiaki nie zaliczają się do
moich ulubieńców (nie ma na to żadnego racjonalnego
wytłumaczenia), ale z braku czegoś lepszego dałem im dzisiaj szansę. |
|
Skoro owady zawiodły, postanowiłem poszukać grzybów (Fungi).
W Ogrodzie jest kilka ciekawych lasków, gdzie można ich
poszukać. Tym razem wybrałem dział flory polskiej, na którego
terenie rosnie sporo drzew liściastych. Krótki spacer pod bukami
zaowocował znalezieniem różnorodnych przedstawicieli tego
królestwa. Na razie nie identyfikowałem zebranego materiału -
nie mam dostatecznej wiedzy, a poza tym identyfikacja ze zdjęcia w
przypadku większości gatunków jest niemożliwa. Pewnie zimą,
kiedy więcej czasu będę spędzał przy komputerze, odkurzę ten temat. |
|
11 września 2010 |
Mała dygresja
na początek. Dzisiaj przed południem byłem na małej wycieczce w
podłódzkich lasach. Na nasłonecznionych, piaszczystych drogach i
skrajach pól wylegiwało się bardzo dużo jaszczurek żyworodnych (Zootoca vivipara).
Te sympatyczne i bardzo ładne zwierzęta są bardzo powszechne w
podmiejskich lasach. Brakuje mi ich w Ogrodzie, a znam w nim kilka
miejsc, gdzie chyba bez problemu mogłyby zamieszkiwać. Mam nadzieję, że
kiedyś się tu pojawią. Coraz krótszy dzień ogranicza
zdecydowanie czas na spacery. Wieczorem zdążyłem zrobić kilka zdjęć w
ogrodzie japońskim i już musiałem wracać do domu. Kolejny raz trafiło
mi się bardzo miękkie światło i pierwsze kolory jesiennych liści. |
|
12 września 2010 |
Dzisiaj
pogoda była całkiem ładna, a dodatkowo miałem sporo wolnego czasu.
Czując na plecach oddech jesieni i nieustannie zbliżający się koniec
sezonu, postawnowiłem wyprodukować jak najwięcej materiału zdjęciowego
na zimę. Spacer zacząłem tradycyjnie przechodząc przez rozległe łąki
arboretum. Ten obszar przeżywa drugą młodość, a raczej ponowną wiosnę.
Ni stąd, ni z owąd pojawiło się wśród trawy wiele kwitnących
gatunków roślin, charakterystycznych dla tej pory roku. Mniszek lekarski (Taraxacum officinale), jasnota biała (Lamium album L.) czy jaskier (Ranunculus L.)
to tylko niektóre z nich. Niestety walka z jesienią jest raczej
jednostronna - chociaż widać było sporo kwiatów, tylko nieliczne
owady korzystałyz ich gościnności. |
|
Łąki
przemierzyłem szybko, prawdziwym celem mojej wyprawy były po raz
kolejny grzyby. Tak to już jest jesienną porą, że mój celownik
przestawia się z owadów właśnie na grzyby, które
odpowiednio oglądane potrafią pokazać swoje piękno. Bukowy lasek jest
dosłownie zasypany grzybami. Najlepsza metoda na nie, to wybranie sobie
odpowiedniego miejsca w środku lasu, przykucnięcie i poczekanie kilku
chwil. Po jakimś czasie zaczynamy zauważać największe, najbardziej
rzucające się w oczy kapelusze. Później przychodzi czas na
mniejszych przedstawicieli tego rozległego królestwa, aż w końcu
naszym oczom ukazują sie kilkumilimetrowe mikrusy. Nagle cały las
okazuje się być usłany grzybami wszelkich kształtów, wielkości i
kolorów. Nie tylko sama gleba, ale i zmurszałe gałęzie, pnie
drzew, a nawet szyszki czy same grzyby goszczące inne grzyby. To
statyczne ale i fascynujące widowisko potrafi wciągnąć bez reszty.
Piękno jesiennego lasu to, na równi z kolorami liści, piękno
samych grzybów. Przechadzając się powoli, często się zatrzymując
i robiąc zdjęcia, cieszyłem się tą ulotną chwilą. Znalazłem wiele
gatunków, większości nie potrafiłem nazwać, kilka z nich było na
tyle charakterystycznych, że udało mi się je zidentyfikować,
wśród nich czernidłaki (Coprinus sp.), twardzioszki (Marasmius sp.), gąski (Tricholoma sp.) i chyba najładniejsze z nich wszystkich lakówki ametystowe (Laccaria amethystina).
Większość grzybów była oczywiście niejadalna, czyli z punktu
widzenia ogółu bezużyteczna. Cytując Wieszcza zapraszam do
podziwiania ich ulotnego piękna.
Inne pospólstwo grzybów pogardzone w braku
Dla szkodliwości albo niedobrego smaku;
lecz nie są bez użytku, one zwierza pasą
I gniazdem są owadów i gajów okrasą.
|
|
|
|
|
|
|
Przeskakując od grzyba do grzyba natknąłem się na całkiem nieznany mi gatunek przypominający z wyglądu połączenie smardza z ludzkim mózgiem.
Zrobiłem mu kilka zdjęć i nie zastanawiając się dłużej poszedłem dalej.
Dopiero przeglądając zdjęcia w domu okazało się, że ten 'mózg'
to intruz siedzący sobie na kapeluszu innego grzyba. Dzięki pomocy
członków forum mykologicznego udało się go zidentyfikować jako
przedstawiciela rodzaju Syzygospora.
Jak łatwo zgadnąć są to grzyby pasożytujące na innych grzybach, w
dodatku bardzo rzadkie. Temat mnie zaciekawił (lubię pasożyty, pod
warunkiem, że nie są ze mną blisko), zacząłem szukać wiadomości na ten temat w sieci. Syzygospora
jest wielką rzadkością również tutaj - jedyne co znalazłem, to
skąpe informacje we włoskiej odmianie Wikipedii oraz kilka
abstraktów dotyczących już konkretnych gatunków. |
|
Od
grzybów zaczynałem dostawać już lekkiego oczopląsu, wyszedłem
więc z lasu zobaczyć czy uda się spotkać jakieś bezkręgowce. O dziwo,
udało się. Było kilka gatunków muchówek,
błonkówek, chrząszczy i pluskwiaków. Trafiło się sporo
pajęczaków i ślimaków. Na liściach pokrzywy trwała nawet rójka jakiegoś gatunku mrówek. |
|
Ostatnim
przystankiem dzisiejszej wycieczki były rabaty działu roślin
leczniczych i przemysłowych. Postanowiłem solidnie przygotować się do
zimy i uzupełniania strony o Ogrodzie. Korzystając z ładnej pogody
sfotografowałem sporo gatunków ciekawych roślin. Niestety, tutaj
też widać panoszącą się wszędzie jesień - większość roślin przekwitła,
uschła, a po wielu nie został nawet najmniejszy ślad na zagrabionych
grządkach. Dział robił trochę przygnębiające wrażenie, pełen brązowych,
suchych badyli i pozbawiony zwyczajowej krzątaniny
owadów. To, co latem jest rozgrzaną pustynią, pełną polujących
os i chrząszczy, teraz wygląda jak szara połać wymarłego piasku. Do
wysuszonych resztek jeżówki, latem zawsze oblężonej przez
motyle, nie przylatuje już nic, motyle padły, sama roślina też
dogorywa. Żeby jednak nie popadać w skrajny pesymizm zimowy, kilka
dzisiejszych kwiatów na osłodę. |
|
13 września 2010 |
Krótki,
wieczorny spacer z młodym (potencjalnym) przyrodnikiem. Wieczorny
zaczyna już oznaczać - zaczynający się koło piątej. Niestety dni są
coraz krótsze i jeśli niebo jest zachmurzone, ciemności zapadają
bardzo szybko. Szczególnie, jeśli ma się ochotę opuścić otwartą
przestrzeń i zagłębić między drzewa. Dzisiaj w ekspresowym tempie
oblecieliśmy ogrodowe laski znajdując kilka interesujących
grzybów. Na szczególną uwagę zasługują dwaj
przedstawiciele rodziny sromotnikowatych (Phallaceae) - bliżej nie znany mi gatunek sromotnika (Phallus sp.) i dość rzadki mądziak malinowy (Mutinus ravenelii).
Oba charakteryzują się niebanalnym kształtem przypominającym
φαλλός, a w dodatku śmierdzą padliną,
przywabiając muchy, który roznoszą ich zarodniki. |
|
17 września 2010 |
Wróciłem
z pracy i pomimo lejącego deszczu poszedłem na spacer do Ogrodu. Miałem
zamiar sprawdzić czy z tzw. czarcich jaj, czyli młodych
sromotników, zaczęło już może coś wyrastać. Wszedłem do
ciemnego, niskiego lasu, co chwila zaczepiając o coś parasolem.
Niestety nowych sromotników wciąż jeszcze nie było. Było za to
bardzo ciemno i bardzo mokro, ulewa szalała wokół, a ja
przykucnąłem z parasolem i aparatem szukając małych grzybków
wśród liści. Na całe szczęście nikogo nie było w pobliżu - w
dziwnej pozie i dziwnym miejscu musiałem wyglądać bardzo głupio.
Następne chwile wynagrodziły mi jednak oczekiwanie. Nagle niebo
przejaśniło się, chmury odsłoniły horyzont i wyszło Słońce będące już
nisko na niebie. Mokry las prześwietliły jasne promienie oświetlając
wciąż padający rzęsiście deszcz. Woda skrzyła się opadając z mokrych
liści, kolory zatańczyły między drzewami. Przed sekundą ponury las w
jednej chwili zmienił się w prawdziwie magiczne miejsce. Długie cienie
rozciągały się między pniami drzew kryjąc w mroku grzyby. Inne,
oświetlone promieniami światła, błyszczały ociekając wodą. Zapachy
uniosły się wraz z pasmami pary, nasycając powietrze aromatem mokrej
ziemi, liści i grzybów. Czas zatrzymał się na kilka sekund
zamrażając obraz tego idealnego miejsca o idealnej porze. Chwilę potem
Słońce przesunęło się na niebie, a może deszcz przestał padać tak
intensywnie i czar prysł. Las stał się ponownie mokrym lasem o
zachodzie słońca. |
|
Poprzedni rok możnaby spokojnie nazwać rokiem tęczy.
To piękne i wydawałoby się, rzadkie zjawisko atmosferyczne, gościło
wielokrotnie na naszym niebie. Pod koniec lata tęcza stała się czymś
tak powszechnym, że tydzień bez niej był sporym zaskoczeniem. W tym
roku, dla odmiany, widziałem ją może ze trzy razy. Wychodząc z mokrego
lasu odwróciłem się plecami do słońca i podziwiałem wieczorne
niebo z pięknym, kolorowym łukiem. Jak zwykle w takich przypadkach nie
trwało to długo. Chmury zakryły tarczę słoneczną i po tęczy nie
pozostał najmniejszy ślad. |
|
18 września 2010 |
Chodząc
dzisiaj po Ogrodzie i szukając grzybów do sfotografowania, na
każdym kroku natykałem się na ślady działalności 'grzybiarzy'.
Sterczące, obcięte przy ziemi trzony grzybów, zdeptana kolonia
purchawek czy wyrwany i wyrzucony zaraz obok dorodny kapelusz. Nie mam
nic przeciwko grzybiarzom. Sam bardzo lubiłem zbierać grzyby, a teraz
wielką przyjemność sprawia mi ich szukanie i fotografowanie. Zbieranie
grzybów to jeden z naszych narodowych sportów. Tylko
dlaczego ludzie robią to na terenie Ogrodu Botanicznego ??? Niestety,
istnieje bardzo duża grupa zwiedzających (doprowadzająca mnie do
szału), działająca zgodnie ze staropeerelowskim przysłowiem, że 'bilet musi się zwrócić'.
Jeżeli taki gość zapłacił za bilet te cztery czy nawet dwa złote, to
musi znaleźć i wydrzeć z ziemi cokolwiek tylko nadaje się do zeżarcia.
Bo mu się należy za ten bilet. Bo jest za darmo. Bo jest niczyje.
Często widuję tabuny takich właśnie 'spacerowiczów' myszkujących
w trawie, ścinających koniczynę albo mniszki, albo węszących za
grzybami, albo zrywającymi z drzew co tylko nadaje się do zjedzenia.
Dobrze, że piaskowiec jest niejadalny, bo po jednym sezonie zniknęłyby
wszystkie wzgórza w alpinarium. Najgorsze jest to, że nijak nie
można tym ludziom przeszkodzić. Zwrócenie uwagi skutkuje agresją
słowną ze strony dziarskiego dziadka z kijaszkiem, albo lamentem babci,
która zbiera grzyby, bo nie starcza jej renty. Do takich ludzi i
tak nic nie dotrze. Są całkowicie przekonani o swojej racji i bezkarni.
Dobrze wiedzą, że nikt im nic nie zrobi. Pracownicy Ogrodu po południu
są w domach, straż miejska wyśmiałaby prośbę o interwencję, a ja ich
przecież osobiście nie pobiję dla dobrego przykładu dla innych.
Spotkałoby się to zresztą z wielkim zdziwieniem naszego społeczeństwa
nauczonego cwaniactwa przez lata lekceważenia wszelkich władz i
przepisów prawa. Taka sytuacja ma miejsce nie tylko w Ogrodzie -
co roku przed pierwszym listopada do lasów rusza wściekła banda
niszcząca drzewa iglaste. To samo powtarza się wiosną w stosunku do
kwiatów leśnych. Wszystko co jest w lesie jest 'niczyje' i 'za
darmo' i można to bezkarnie zrabować, a to, czego nie da się wyrwać ziemi albo co nie nadaje się do niczego pożytecznego musi zostać zniszczone, połamane, zadeptane.
Chodziłem wśród licznych śladów działalności podobnych
niszczycieli i krew mnie zalewała. Życzyłem im, żeby te wyrwane,
zeżarte, darmowe grzyby przyprawiły ich o iście epicką sraczkę, którą zapamiętają do końca życia. |
|
Po tym
niezbyt zachęcającym wstępie udało mi się uspokoić i skupić na lesie i
grzybach. To absolutnie zadziwiające, jak wiele różnych
gatunków można znaleźć na tak niewielkim obszarze. I
mówię tu tylko o dużych grzybach, o kapeluszach średnicy rzędu
centymetrów. A przecież na każdy z nich przypada o wiele więcej
mniejszych, milimetrowych drobiazgów, nie mówiąc już o
setkach jeszcze mniejszych, widocznych pod silnym powiększeniem.
Przestrzeń pomiędzy drzewami pokryta jest grzybami. Można szukać ich
bez końca i co chwila znajdować zupełnie nowe, które przegapiło
się przed chwilą. Dodatkowo grzybnie potrafią nieraz tworzyć bardzo
regularne koła, co w wiekach średnich od razu kojarzyło się ludziom z
diabłem (czarcie kręgi). Wśród gatunków, które widziałem już wcześniej pojawiło się kilka nowych - między innymi czubajka (Macrolepiota sp.) i pierścieniak grynszpanowy (Stropharia aeruginosa) - grzyb o pięknym kolorze kapelusza. |
|
Opuściłem las
pełen grzybów z zamiarem poszukania ocalałych
bezkręgowców. Nie musiałem szukać długo - pierwszy trafił mi się
kleszcz (Ixodes sp.),
który bardzo chciał zaprzyjaźnić się z moją nogą. Wśród
niewielu kwitnących jeszcze kwiatów dało się zauważyć dwa-trzy
gatunki trzmieli, trochę pszczół, nieliczne osy, pare much.
Bardzo niskie temperatury w nocy wygnały większość owadów do ich
kryjówek. Te, które pozostały, bardzo ograniczyły swoją
aktywność do kilku słonecznych godzin dziennie. Brak krzątających się
wszędzie owadów działa na mnie w sposób przygnębiający -
niby świeci słońce, niebo jest bezchmurne, w niektórych
miejscachwciąż kwitnie sporo kwiatów, ale... to już jesień. |
|
Kończąc moje
zwyczajowe kółko w Ogrodzie przechodziłem niedaleko wyjścia od
ulicy Retkińskiej, kiedy okazało się, że... od grzybów nie da
się uciec. Akurat w ten weekend Łódzki Ogród Botaniczny wraz z Towarzystwem Przyjaciół Łódzkiego Ogrodu Botanicznego
zorganizował wystawę poświęconą grzybom. Nie mogłem jej nie zobaczyć.
Było trochę literatury do kupienia, sporo ciekawych okazów
grzybów i porostów. Wystawa dość kameralna, ale ładnie
zorganizowana z bardzo miłą i chętną do pomocy obsługą. Można było
obejrzeć i porozmawiać o grzybach jadalnych i trujących, poznać cechy
odróżniające te najłatwiejsze do pomylenia, zapoznać się z ich
budową pod mikroskopem. Niektóre okazy były już lekko
przesuszone, ale i tak warto było przyjść i zobaczyć na przykład słynne
łysiczki (Psilocybe) czy gwiazdosze (Geastrales), których nigdy nie widziałem w naturze. |
|
19 września 2010 |
Niedzielny spacer z Michałem
w poszukiwaniu śladów jesieni. Właściwie za bardzo nie trzeba
było ich szukać - ślady jesieni atakują z każdego zakątka Ogrodu.
Większość liści nadal jest zielona, ale za to drzewa uginają się od
wszelkiego rodzaju owoców. Chodziliśmy sobie od drzewa do
drzewa, podziwiając kształy i kolory, a także kopiąc te, które
spadły na ziemię. W końcu po to są - jak wytłumaczył mi mój
trzyletni syn. Z tymi owocami wiąże się jeszcze jedna bardzo ciekawa
kwestia - większość z nich jest koloru czerwonego. Nie wiem, dlaczego
właśnie tak, ale zgaduję, że pewnie ten kolor jest atrakcyjny dla
ptaków i innych zwierząt żywiących się owocami (a potem
rozsiewających nasiona...). Kilka napotkanych roślin owocowało na
biało, jedna na czarno. Innych kolorów nie stwierdziliśmy. Co do
ważniejszej sprawy - najlepiej kopie się owoce jarzębiny (Sorbus aucuparia L.) - są twarde, odpowiednio kuliste i doskonale się toczą. |
|
Mimo, że
pogoda była słoneczna, po owadach nie został najmniejszy ślad. Zimne
noce spowodowały wśród nich prawdziwą zagładę. Chcąc mimo
wszystko coś sfotografować, zająłem się porostami (Lichenes).
Porosty to kolejna grupa 'niewidzialnych' organizmów. Są zawsze
i wszędzie, ale na codzień prawie nikt nie zwraca na nie uwagi.
Niewielkie, niezbyt kolorowe, rosnące w jakichś mało dostępnych
miejscach, nudne. Nic bardziej mylnego! Porosty, jeżeli przyjrzymy im
się bliżej, zadziwiają różnorodnymi kształtami i kolorami.
Dodatkowo stanowią bardzo wdzięczny obiekt do fotografowania i
studiowania. Rosną nawet zimą, czasem wystarczy zrobić krok z domu i
już możemy je obserwować. Spacerując po Łódzkim Ogrodzie
Botanicznym spotkamy je w wielu miejscach. Porastają głównie
pnie drzew i skały, często tworząc wielogatunkowe kobierce przeplecione mchami, glonami i grzybami. |
|
25 września 2010 |
Przed
wyjściem na kolejny spacer, rzuciłem okiem na oficjalną stronę
Łódzkiego Ogrodu Botanicznego. W dziale aktualności znajdowała
się informacja, co ciekawego można obecnie zobaczyć w Ogrodzie. Dla
odmiany postanowiłem skorzystać z rad innych i zobaczyć to, co
polecają. Spacer zacząłem od działu roślin ozdobnych, w którym,
po raz drugi w tym sezonie zakwitły róże. Nie ma ich tyle, co
przy pierwszym kwitnieniu, ale mimo wszystko warto odwiedzić rosarium i ucieszyć oczy widokiem tych pięknych kwiatów. |
|
Szafrany (Crocus L.) rozpoczynają wiosenny sezon, zimowity (Colchicum L.),
na pierwszy rzut oka bardzo do szafranów podobne, kończą go. Te
okazałe kwiaty wyrastają gromadnie pod koniec września, na
krótko rozjaśniając jesienny mrok. Ich liliowe piękno jest
śmiertelnie niebezpieczne - wystarczy już około 6 gramów nasion,
żeby zabić dorosłego człowieka. Zawarty w roślinach alkaloid - kolchicyna
- wywołuje szereg nieprzyjemnych objawów zakończonych paraliżem
układu oddechowego i śmiercią. W Ogrodzie zimowity rosną w okolicach
alpinarium, barwiąc całe połacie trawników. Dzisiaj był
znakomity moment, żeby im się przyjrzeć. Chwila poezji na koniec.
Guillaume Apollinaire - "Les Colchiques"
Le pré est vénéneux mais joli en automne
Les vaches y paissant
Lentement s'empoisonnent
Le colchique couleur de cerne et de lilas
Y fleurit tes yeux sont comme cette fleur-la
Violatres comme leur cerne et comme cet automne
Et ma vie pour tes yeux lentement s'empoisonne
Les enfants de l'école viennent avec fracas
Vêtus de hoquetons et jouant de l'harmonica
Ils cueillent les colchiques qui sont comme des mères
Filles de leurs filles et sont couleur de tes paupières
Qui battent comme les fleurs battent au vent dément
Le gardien du troupeau chante tout doucement
Tandis que lentes et meuglant les vaches abandonnent
Pour toujours ce grand pré mal fleuri par l'automne
|
|
Po
różach i zimowitach przyszedł czas na coś mniej kolorowego.
Zrobiłem szybki wypad do lasku brzozowego chcąc sprawdzić jak tam się
mają czarcie jaja i potencjalne sromotniki (Phallus sp.).
Okazało się, że mają się całkiem dobrze - po raz pierwszy w życiu udało
mi się sfotografować świeżego sromotnika w pozycji wyprostowanej,
którym delektowały się co najmniej trzy różne gatunki
muchówek. W małym stawie opodal obejrzałem sobie polecaną prze
stronę oficjalną stronę wodną paproć - salwinię pływającą (Salvinia natans). Ta delikatna i ciekawie zbudowana roślina prezentuje się pięknie dryfując na powierzchni stawu. Zaraz obok rosną okazałe cisy (Taxus), których
czerwone owoce wyglądają bardzo apetycznie. Odradzałbym jednak ich
jedzenie, ponieważ zawierają trujące alkaloidy, między innymi taksynę,
która powoduje zaburzenia pracy serca i układu oddechowego. Z
oficjalnej strony dowiedziałem się, że w ogrodzie japońskim można
spotkać kurkę wodną (Gallinula chloropus).
Kilka razy widziałem te ptaki, ale byłem przekonany, że to jakaś
zmutowana wersja łyski. Tym razem niestety nie miałem szczęścia, za to
stawy prezentowały się jak zawsze pięknie. |
|
26 września 2010 |
Słoneczny
dzień pobudził do życia zdumiewające ilości bezkręgowców.
Okolice kwiatów i stawów zaroiły się od
spóźnionych gości. Koniec września uczciło swoją obecnością
kilka gatunków ważek, muchówek, błonkówek, a nawet
motyli. Wciąż jeszcze kwitnie wiele kwiatów, któredzisiaj przeżywały prawdziwe oblężenie. |
|
Szukając
śladów jesieni spacerowałem w okolicy ogrodowych lasków.
Kolory liści na drzewach pięknie mieszały się z kolorami późnych
kwiatów i niebieskim niebem. Liczba grzybów zmniejszyła
się znacznie, podobnie jak różnorodność gatunkowa. Dzisiejszy
dzień był dniem muchomora - w kilku miejscach ładnie prezentowały się czarcie kręgi złożone z muchomorów czerwonych (Amanita muscaria), których było bardzo wiele. Oprócz nich dało się zauważyć ich krewniaków w bardziej stonowanych kolorach. Co do gatunku - nie odważe się zgadywać. |
|
|
|