|
|
Pustynia nie jest
dla mięczaków...
Brak
wody, ekstremalne wahania temperatur, bardzo silne nasłonecznienie,
uboga szata roślinna, piasek zamiast gleby - wszystkie te cechy
charakteryzują piaszczyste pustynie świata. Również w Łódzkim Ogrodzie
Botanicznym można znaleźć obszar, który przy
odrobinie dobrej woli i wyobraźni można nazwać piaszczystą pustynią.
Oczywiście w skali mikro! W Dziale
Roślin Leczniczych i Przemysłowych,
na terenie pozbawionym wysokiej roślinności, znajduje się obszar, na
którym rośnie wiele interesujących gatunków
roślin...
ekhm... leczniczych i przemysłowych. Strefa ta podzielona jest
piaszczystymi alejkami wystawionymi niemalże przez cały dzień na
działanie promieni słonecznych. Piasek nagrzewa się bardzo szybko,
strefa cienia pojawia się na nim dopiero poźnym wieczorem. W południe
rozgrzane powietrze nad alejkami unosi się w górę falując i
załamując obraz. Sucha, piaszczysta, pozbawiona roślin przestrzeń do
złudzenia przypomina prawdziwą pustynię.
...zamieszkujące ją organizmy z pewnością nie są mięczakami. |
|
|
|
Jak
wiadomo, królem pustyni jest lew.
Królem pustyni w Łódzkim
Ogrodzie Botanicznym jest tygrys.
No, może niezupełnie TEN tygrys, ale jego mniejszy odpowiednik.
Szczerze mówiąc, w tym przypadku, mniejszy, nie znaczy
gorszy. Tiger beetles
czyli z języka angielskiego chrząszcze tygrysie, a poprawnie trzyszcze piaskowe (Cicindela hybrida)
to prawdziwe maszyny do zabijania. Dorosłe owady mierzą niecałe dwa
centymetry, ubarwione są maskująco w odcieniach piaskowo-brązowych.
Przy bliższej obserwacji można dostrzec u nich prawdziwą feerię barw -
w słońcu mienią się w kolorze miedzi i złota.
Trzyszcze
są niesamowicie
żarłoczne, polują w czasie dnia, najchętniej podczas upałów
i są
bardzo skuteczne. Budowa ciała pomaga im w łowach. Smukłe nogi i
wydłużone stopy pozwalają na bardzo szybkie poruszanie się - pogoń za
ofiarą odbywa się na piechotę, chociaż trzyszcze umieją
również
fruwać. Duże oczy pozwalają szybko dostrzec zdobycz, nawet z większej
odległości. Po jej schwytaniu do akcji wkraczają potężne żuwaczki
zaopatrzone w trzy sztyletowate ostrza. Przy ich pomocy nasi
bohaterowie szybko uśmiercają i ćwiartują pechowca, który
nie
zdążył uciec. Obserwowanie trzyszczy podczas polowania przypomina
trochę oglądanie filmu "Predator". Chrząszcze są szybkie,
zabójcze, skuteczne i niewidoczne dla swoich ofiar,
które
często orientują się, że coś jest nie tak, dopiero wtedy, kiedy są już
podzielone na kilka kawałków.
|
|
Sposób
działania trzyszczy, choć brutalny, jest łatwy do zrozumienia i
zaakceptowania. Znajdź, złap, zjedz. Nasi niedalecy przodkowie działali
podobnie. Czymś całkowicie niezrozumiałym i dość przerażającym z
naszego punktu widzenia jest zachowanie niektórych owadzich
pasożytów. Dobrym przykładem jest tu swędosz pajęczarz (Anoplius viaticus)
- niewielka błonkówka
z rodziny nastecznikowatych
(Pompilidae).
Rozwój tego owada jest ściśle związany z pająkami. Samica
gotowa
do złożenia jaja szuka odpowiedniego miejsca w piaszczystym terenie,
gdzie wykopuje niewielką norkę. Nastepnie wyszukuje odpowiedni gatunek
pająka. Do tej pory dwa razy widziałem swędosza w akcji i ofiarą w obu
przypadkach były pająki biegające z rodziny pogońcowatych (Lycosidae).
Pająk, który spostrzeże nadlatującego swędosza nawet nie
próbuje się bronić - od razu rozpoczyna paniczną ucieczkę.
Trudno mu się zresztą dziwić. Osa atakuje z powietrza, starając się
użądlić ofiarę. Jeżeli jej się to uda, po kilku chwilach pająk zamiera
- jest żywy, ale całkowicie sparaliżowany jadem owada. Zdobycz jest
zabezpieczona, nie ma więc powodów do dalszego pośpiechu.
Osa
przenosi pająka kilka razy z miejsca na miejsce, wraca do norki, kręci
się trochę w koło coś sprawdzając. Wreszcie chwyta pakunek w szczęki i
wlecze w kierunku otworu wejściowego. Po chwili oba stworzenia znikają
pod ziemią. Po jakimś czasie samica swędosza wychodzi na powierzchnię,
zasypuje otwór wejściowy, wyrównuje piasek.
Proces
maskowania i wyrównywania wejścia do norki trwa dosyć długo,
a
po jego zakończeniu pozostaje czysto wysprzątany piasek bez
najmniejszego śladu po wejściu. Co dalej? Samica sparaliżowała pająka,
który przez długi okres czasu będzie kawałkiem swieżego,
niepsującego się mięsa. Niekiedy, dla większej pewności, owad odgryza
również swojej zdobyczy wszystkie nogi. Jeżeli nawet jad
przestałby działać, pająk i tak nie będzie mógł uciec.
Następnie
swędosz składa w norce jedno jajo. Kiedy wykluje się z niego larwa, zje
sparaliżowanego pająka żywcem. Bon
apetit!
|
|
Wardzanka (Bembix rostrata)
jest kolejną przedstawicielką błonkówek
związanych z suchymi i piaszczystymi obszarami. Ta duża osa żyje w
społecznościach liczących od kilku do kilkudziesięciu
osobników.
Każda samica wykopuje własne gniazdo mające nawet do 20
centymetrów głębokości. Bardzo charakterystyczne są
zachowania
obronne Wardzanki podczas kopania. Zaniepokojony owad odwraca się i
bardzo szybko macha skrzydełkami ustawionymi pod specjalnym kątem
wytwarzając głośny, buczący dźwięk. Do gniazda samica znosi owady,
głównie duże muchówki, które
zapewniają larwie
swieże pożywienie w czasie dwutygodniowego okresu rozwoju. Wardzanki są
wdzięcznym obiektem obserwacji o bardzo ciekawym behawiorze. |
|
|
|
Do miana najpiękniejszych
mieszkańców pustyni z pewnością mogą kandydować Złotolitkowate (Chrysididae).
Nie zawsze jednak to co piękne jest niegroźne. Złotolitkowate to
kolejne owady potrafiące dać sobie doskonale radę wśród
piasków. Te małe błonkówki
są przedstawicielem parazytoidów
- organizmów, u których rozwój
potomstwa zawsze
prowadzi do śmierci żywiciela. Samica wyszukuje gniazda innych
błonkoskrzydłych i składa w nich jaja - stąd ich angielska nazwa
nawiązująca do kukułki - cuckoo wasps. Rozwijająca się larwa złotolitki
zjada zapasy zgromadzone przez dorosłego gospodarza, jak
również
jego larwę. W zależności od gatunku żywiciela następuje to wcześniej
lub później. Jeżeli gospodarzem jest jakiś gatunek pszczoły,
którego larwa żywi się zgromadzonym pyłkiem, larwa
złotolitki
czeka, aż całe zapasy (których sama nie może strawić)
zostaną
przetworzone na białko i dopiero wtedy zabija i zjada niedoszłą
pszczołe. Oczywiście dorosłe błonkówki, którym
nasza
bohaterka chce sprezentować swoje jajo bronią się przed tym używając
żądeł i żuwaczek. Złotolitki bardzo dobrze przystosowały się do obrony
przed takimi atakami. Ich chitynowy pancerz jest specjalnie wzmocniony
i odporny na ugryzienia i użądlenia. Dodatkowo potrafią one przyjąć
pozycję obronną zwijając się w kłębek, chroniąc jednocześnie
odnóża przed atakiem. Również teleskopowe,
wydłużone
pokładełko pomaga w sprawniejszej i szybszej penetracji gniazd
potencjalnych gospodarzy. Złotolitki są raczej trudne w obserwacji -
małe i pozostające w ciągłym ruchu, a do tego bardzo płochliwe. Dopiero
zdjęcia makro pozwalają w pełni docenić piękno tych fascynujących
owadów. Metalicznym, skrzącym się w słońcu kolorom od
czerwonego, niebieskiego, przez zielony, aż do złotego, zawdzięczają
złotolitki swą nazwę, bardzo podobną w różnych językach - Gold wasps, Goldwespen, Guepes dorées,
Vespe dorate. |
|
|
|
Kiedy
wydaje się, że widziało się już najdziwniejsze stworzenia pustyni,
przychodzi pora na wachlarzoskrzydłe
(Strepsiptera).
Ten słabo znany rząd owadów do dzisiaj nie ma jasnej pozycji
systematycznej - według najnowszych badań sytuowany jest najbliżej chrząszczy (Coleoptera).
Ich nazwa pochodzi od bardzo charakterystycznych skrzydeł
przypominających wachlarz. Te drobne owady osiągają od jednego do
sześciu milimetrów długości i charakteryzują się
ekstremalnym
dymorfizmem płciowym. Samica całe swoje życie spędza wewnątrz
nosiciela, odżywiając sie substancjami filtrowanymi z jego krwi. Duża
część jej narządów jest zredukowana, nie posiada
również
odnóży, a z wyglądu przypomina larwy muchówek. Z
kolei
samiec bardziej przypomina owada - jest uskrzydlony, posiada
odnóża, oczy i bardzo zaawansowane narządy węchu. Nie
posiada
natomiast aparatu gębowego. Nie jest mu on do niczego potrzebny. życie
samca trwa kilka godzin i sprowadza się do znalezienia samicy i jej
zapłodnienia. Nie jest to łatwe zadanie, ponieważ samica całe swoje
życie spędza wewnątrz nosiciela. W czasie moich obserwacji kopulacji u
wachlarzoskrzydłych, pszczoła-nosiciel leżała 'sparaliżowana' na
piasku, później wracając do pełnej aktywności. Bardzo
możliwe,
że pasożyt jest w stanie w jakiś sposób wpłynąć na
ruchliwość
żywiciela, umożliwiając tym samym kopulację. Jaja rozwijają się w ciele
samicy osiągając stadium zdolnej do poruszania się larwy,
która
wydostaje się na zewnątrz nosiciela. W przypadku wachlarzoskrzydłych
będących pasożytami błonkoskrzydłych larwy wspinają się na kwiaty i tam
wśród pyłku czekają na nosiciela. Wskakują na niego, a
następnie
wnikają w jego ciało, gdzie przechodzą stadia larwalne. Po
przeobrażeniu dorosłe samce opuszczają ciało nosiciela w poszukiwaniu
samic, natomiast samice z nowej generacj zostają w ciele żywiciela. |
|
|
Największymi drapieżcami
pustyni są ważki.
Dobra widoczność w płaskim terenie, wysokie punkty obserwacyjne opodal
i duża różnorodność potencjalnych ofiar przyciągają tu duże
ważki różnoskrzydłe - lecichy (Orthetrum cancellatum) i szablaki (Sympetrum sp.).
Owady te kierują się podczas polowania swoim doskonałym wzrokiem,
patrolują wybrany obszar, łapią ofiary w locie i zjadają je w czasie
krótkich chwil odpoczynku na ziemi. Trzyszcze są
niekwestionowanymi królami piasków,
natomiast powietrzem nad nimi rządzą ważki. |
|
|
|
Łowikowate (Asilidae) to
kolejni drapieżcy. Są to muchówki
średniej wielkości, o wysmukłym ciele i dużych oczach, ubarwione w
odcieniach czerni i brązu. Na swoje ofiary polują w czasie lotu albo z
zasadzki. Uwielbiają upał i największą aktywność wykazują w czasie
silnego nasłonecznienia i wysokich temperatur. Często można je spotkać
siedzące na piasku i czatujące na przelatującą ofiarę. Zrywają się
wtedy błyskawicznie do lotu, chwytają zdobycz nogami wyposażonymi w
liczne, kolczaste wyrostki i zabijają bądź paraliżują wstrzykując
toksyczną ślinę za pomocą kłujki. Łowikowate często chwytają owady
wielokrotnie większe od siebie - duże muchówki,
błonkówki, motyle, a nawet mniejsze ważki. |
|
|
|
Kolejnym, budzącym grozę,
mieszkańcem pustyni jest mała muchówka
z podrodziny Miltogrammatinae.
Owad dorastający do kilku milimetrów długości, ubarwiony w
odcieniach szarości, nie wyróżniałby się niczym specjalnym,
gdyby nie jego zachowanie. Te muchówki, to kolejne pustynne parazytoidy,
których gospodarzem są żądłówki
(Aculeata).
Nasza bohaterka wybiera sobie jakieś wyższe źdźbło trawy i z niego
obserwuje okolicę. Kiedy zauważy gospodarza podąża za nim skokami,
przelatując kilka centymetrów, siadając i znów
podrywając
się do lotu, zawsze jednak utrzymując bezpieczną odległość. Jeśli
tropiony owad dostrzeże napastnika z reguły ucieka w popłochu.
Muchówka tropi ofiarę aż do wejścia do norki, po czym
dostaje
się do środka i składa jaja. Dalszy schemat jest podobny jak u innych
parazytoidów - wylęga się larwa muchówki, zjada
zapasy,
zjada larwę gospodarza i po przepoczwarzeniu się wychodzi z gniazda
szukać kolejnego pokolenia ofiar. Obserwacja strategii tropienia
żądłówek przez Miltogrammatinae robi naprawdę duże wrażenie
-
muchówka jest z reguły kilkakrotnie mniejsza od tropionego
owada, a mimo to wywołuje u niego prawdziwą panikę. |
|
|
|
Nie tylko owady mają swych
przedstawicieli wśród piasków pustyni. Kosarze (Opiliones) i pająki (Araneae)
są kolejnymi drapieżnymi zwierzętami, które dobrze
dostosowały
się do tego środowiska. Kosarze, ubarwione ochronnie w odcieniach
piaskowo-brązowych, przemierzają pustynie w poszukiwaniu drobnych
owadów, ale również szczątków
organicznych,
którymi się żywią. Z kolei pająki to typowi drapieżnicy.
Ponieważ teren jest płaski, nie można tkać na nim sieci łownych. To
ogranicza przedstawicieli pająków do dwóch rodzin
- pogońcowatych
(Lycosidae)
i skakunowatych
(Salticidae).
Przedstawiciele obu z nich mają dobrze wykształcone odnóża,
potrafią szybko biegać lub skakać, wyposażone są w sprawny narząd
wzroku. Te cechy pozwalają im polować z zasadzki i prowadzić pościg za
ofiarą. |
|
|
|
Cała
ta gromada drapieżników musi coś jeść. Oczywiście łańcuchy
pokarmowe nigdy nie są proste i wśród drapieżców
jest
tak, że polujący staje się często upolowanym. Dodatkowo pustynie i
okolicę zasiedla spora grupa organizmów, które
tylko
czekają na to, żeby zostać zjedzone. Muchówki,
błonkówki,
motyle, pluskwiaki, prostoskrzydłe - spośród tych
rzędów
wywodzi się wiele ofiar. Strategia przetrwania na pustyni jest bardzo
różnorodna. Niektóre owady polegają na sprawnych
narządach zmysłów pozwalających z daleka dostrzec
niebezpieczeństwo. Inne potrafią dobrze latać, biegać czy skakać, co
daje im szanse sprawnej ucieczki, nawet jeśli napastnik jest już
blisko. Niektóre stosują przeciwną strategię - maskowanie.
Wyposażone w pustynny kamuflaż i silne nerwy, potrafią wtopić się w
otoczenie i pozostać bez ruchy przez długi okres czasu. Spora grupa
wytwarza silne toksyny stając się w ten sposób trująca i
jaskrawymi barwami informując o tym potencjalnego napastnika. |
|
|
|
|
|
Pustynia zmienia. Tu
przetrwają tylko najsilniejsi. Tu nawet spokojne motyle zmieniają się w
krwiożercze bestie wysysające trzmiele. |
|
|
|
A,
i jest tu jednak jeden mięczak.
Taki prawdziwy. Ale to nie miejsce dla niego. Szczególnie,
kiedy
wyparują ostatnie krople wilgoci po niedawnym deszczu. Uciekaj mięczaku! |
|
|
|
|