Logo Łódzkiego Ogrodu Botanicznego
Maj 2010
Moja kronika
Fauna
Ssaki
Ptaki
Gady
Płazy
Ryby
Owady
Pajęczaki
Ślimaki
Inne1
Flora
Drzewa
Krzewy
Krzewinki
Rośliny zielne
Grzyby
Biotopy
Pustynia
Staw
Las
Łąka
Step
Mokradła
Pory roku
Wiosna
Lato
Jesień
Zima
Działy Ogrodu
Ogród japoński
Alpinarium
Arboretum
Dział flory polskiej
Dział zieleni parkowej
Dział biologii roślin
Dział kolekcji roślin ozdobnych
Dział roślin leczniczych i przemysłowych
Dział systematyki roślin zielnych
Plan Ogrodu
Warsztat
Linki
Kontakt
1 maja 2010
Maj zaczął się chłodno i deszczowo. Spacer pod parasolem i brak światła nie ułatwiał robienia zdjęć teleobiektywem, więc nawet nie próbowałem. Wysoka wilgotność zachęciła do wyjścia zwierzaki, o których z czystym sumieniem można powiedzieć - 'robak' - czyli przedstawicieli rzędu dżdżownic. Chwila po deszczu była okazją do uchwycenia ślimaków masowo uciekających przed słońcem oraz żab zielonych, które wreszcie pojawiły się tej wiosny.
Wstężyk (Cepaea sp.)Żaba zielona (Rana esculenta complex)Wstężyk gajowy (Cepaea nemoralis)
Również nad stawem spotkałem kolejnego, nie znanego mi do tej pory zwierzaka. Na pierwszy rzut oka przypominał chruścika, jednak przy pomocy jak zwykle niezawodnych entomologów z forum, udało się go oznaczyć jako przedstawiciela rodziny żylenicowatych (Sialidae). Trafiłem chyba na moment wyklucia się dorosłych osobników, bo na małej przestrzeni było ich sporo, w tym kilka walczących o przedłużenie gatunku. Wśród trzcin pojawiły się już pierwsze kwadratniki trzcinowe (Tetragnatha extensa), jedne z moich ulubionych pająków.
Żylenicowate (Sialidae)Żylenicowate (Sialidae)Kwadratnik trzcinowy (Tetragnatha extensa)Jętka po kolacji z kwadratnikiem
Wiosna rozkwitła tysiącami mniszków lekarskich (Taraxacum officinale), zabarwiając każdy zielony skrawek Ogrodu żółtym kolorem. To pierwsza fala - za kilka dni popularne dmuchawce przekwitną, lecz później kolejne gatunki zażółcą ogrodowe łąki. Taka ilość pokarmu przyciąga rzecz jasne rzesze konsumentów. Chwilowo jednak podaż mniszków wielokrotnie przewyższa popyt.
Syrfid - częsty gość na mniszkachWszędzie mniszki!Bielinek jakowyśKowal bezskrzydły to niespodzianka
We wszystkich częściach Ogrodu masowo kwitną drzewa i krzewy. Ponieważ na tej dziedzinie nie znam się prawie zupełnie, ograniczę się jedynie do prezentacji kilku co ładniejszych zdjęć.
Coś jakby wiśnia :-)MagnoliaPorzeczka krwista (Ribes sanguineum Pursch)
Skoro mowa o kwitnieniu - zakwitły też tulipany, o czym raczyła nawet poinformować lokalna prasa. Piećdziesiąt tysięcy kwitnących tulipanów robi wielkie wrażenie, przyciągając wielu nowych gości. Niestety, można się spodziewać całkowitego stratowania okolicy, bowiem większość oglądaczy musi dobiec do tulipana jak najszybciej i jak najbliżej w celu wykonania  pamiątkowego zdjęcia.
TulipanyWięcej TulipanówJeszcze więcej tulipanów
2 maja 2010
Z racji niedzielnych tłumów, ograniczyłem się dzisiaj do zachodniej części Ogrodu, skupiając się głównie na stawach. Oprócz coraz większej ilości nastawionych romantycznie żab zielonych, udało mi się zaobserwować gody u traszek zwyczajnych (Lissotriton vulgaris) oraz wodnych pluskwiaków z rodziny nartnikowatych (Gerridae). Zaloty traszek w niczym nie przypominają topornych umizgów wśród żab. Pary pływają swobodnie w toni wodnej, przy czym samiec wykonuje coś w rodzaju podwodnego tańca godowego, pełnego wdzięku i oddania. Prznajmniej takie pozory stara się stworzyć, żeby zdobyć samicę. Niezależnie od intencji nie można mu odmówić kunsztu pływackiego i pomysłowości.
Nartnikowate (Gerridae)Traszki zwyczajne (Lissotriton vulgaris)Nartnikowate (Gerridae)
Trzymając się okolic stawu udało mi się dzisiaj spotkać - wreszcie! - po raz pierwszy w tym sezonie ważki. Tegoroczny sezon ważkowy jest spóźniony o, co najmniej, dwa tygodnie w stosunku do poprzedniego. Pierwszym tegorocznym gatunkiem okazała się być straszka pospolita (Sympecma fusca), a więc owad, który jako jedyny spośród lokalnych ważek zimuje w postaci dorosłej. Spotkane chwilę później egzemplarze teneralne innych gatunków dają nadzieję, żebyć może już jutro stawy zaroją się od tych sympatycznych zwierzaków.
Straszka pospolita (Sympecma fusca)Osobnik teneralnyStraszka pospolita (Sympecma fusca)
Ogród prawie zawsze czymś mnie zaskakuje. Nie inaczej było i dzisiaj. Muszę przyznać, że przez całe swoje życie nie widziałem smardza (a przynajmniej nie świadomie). Tymczasem dzisiaj udało mi się zobaczyć dwa różne gatunki tego ciekawego grzyba. Cała chwała z odkrycia przypada jednak innym zwiedzającym. Chodzę po Ogrodzie na tyle często, że cierpię na coś w rodzaju 'rutynowej ślepoty' - niektóre miejsca znam na tyle dobrze, że wiem czego się po nich spodziewać i nieraz nie dostrzegam jakichś nowych elementów. Podobnie było dzisiaj. Mijałem jedno z takich miejsc szybkim krokiem i dopiero podniecona grupa osób z aparatmi zwróciła moją uwagę. Smardzy była cała masa. Próbowałem je policzyć, ale co chwila znajdowałem wzrokiem nowe. Liczenie przerwałem po czterdziestym grzybie. Dwa wspomniane przeze mnie gatunki to smardz jadalny (Morchella esculenta L.) i smardz półwolny (Morchella semilibera).
Smardz (Morchella sp.)Smardz (Morchella sp.)Smardz (Morchella sp.)Smardz (Morchella sp.)
Dzisiejszą wycieczkę zakończyłem upolowaniem dwóch ptaków. Pierwszym z nich był bażant zwyczajny (Phasianus colchicus). Krzyk tego pięknego ptaka często słyczać w okolicach Ogrodu, dzisiaj udało mi się go wytropić i zrobić pierwsze sensowne zdjęcia. Drugim trofeum był ptaszek innej kategorii, który przez cały dzień brzęczał denerwująco nad Ogrodem. Piaggio P.180 Avanti to najszybszy samolot turbośmigłowy świata, o bardzo niekonwencjonalnej budowie. Złapany egzemplarz lata jako powietrzna karetka pogotowia.
Bażant zwyczajny (Phasianus colchicus)Piaggio P.180 AvantiBażant zwyczajny (Phasianus colchicus)
3 maja 2010
Lenistwo popłaca. Wie o tym mój dobry kolega, z którym mieliśmy dzisiaj zwiedzać Ogród, ale któremu się nie chciało, wie również muchówka o wdzięcznej nazwie leń marcowy (Bibio marci), którą udało mi się dzisiaj spotkać. Dzisiejszy dzień niezbyt nadawał się na sesje fotograficzną. Wiał bardzo silny i porywisty wiatr, trawy i kwiaty bujały się nieustannie, a owady latające, wbrew swej nazwie, wcale nie miały zamiaru latać. Oprócz czarnego lenia, udało mi się spotkać kilka innych muchówek i błonkówek siedzących na roślinach. Z muchówek warto wymienić przedstawicielkę rodziny o pięknej nazwie cuchnowate (Scatophagidae) oraz wujkowatego (Empididae). Ta ostatnia rodzina ma bardzo ciekawe rytuały godowe. Samiec łapie niewielkiego owada, owija go wydzieliną, tworząc coś w rodzaju małego pakunku, którym następnie macha przed samicą. Co bardziej leniwe samce nie łapią niczego, wywijając pustym pakunkiem. Samo życie.
Wujkowaty (Empididae)Leń marcowy (Bibio marci)Pszczoła miodna (Apis mellifera)
Druga część spaceru należała do pająków. Całkiem przez przypadek natknąłem się na łące w dziale flory polskiej na bokochoda (Xysticus sp.), który urządził sobie bardzo obfite śniadanie na trawie. Bokochody, podobnuie jak kwietniki (Misumena), potrafią chwytać o wiele większe od siebie ofiary, a obserwowanie ich w akcji zawsze sprawia dużo radości. Kilkanaście metrów dalej młode pokrzywy (Urtica L.) gościły bardzo liczną kolonię o wiele większych pająków - darowników przedziwnych (Pisaura mirabilis). Wiatr się wzmagał, ilość odwiedzających również, postanowiłem więc zakończyć dzisiejszy spacer. W drodze do domu udało mi się jeszcze spotkać kilka pluskwiaków i chrząszczy.
Bokochód (Xysticus sp.)Darownik przedziwny (Pisaura mirabilis)Bokochód (Xysticus sp.)
4 maja 2010
"No tongue: all eyes: Be silent." Takim małym cytatem z Szekspira pragnę rozpocząć dzisiejszą wędrówkę w krainę monotematycznej kolorowości. Tulipany! Jak wspomniałem wcześniej, w Ogrodzie rozkwitło 50.000 tulipanów. Czerwonych, żółtych, pomarańczowych, białych, niemalże czarnych, we wszelkich możliwych wariantach i krzyżówkach tych, i wielu innych kolorów.
Tulipany!Tulipany!Tulipany!
Położone nad dużym stawem rabaty, już z daleka robią ogromne wrażenie. Barwy odbitych w wodzie kwiatów mieszają się z kolorami nieba, tworząc falującą mozaikę. Powyżej, widziane z dalszej perspektywy, łany tulipanów tkają wielobarwne szachownice, oszałamiające swą różnorodnością. Z bliższej odległości napawać się można różnorakimi kształtami kielichów, barwami wnętrz kwiatów, odcieniami płatków.
Tulipany!Tulipany!Tulipany!
Wielkie rabaty prezentują 28 odmian tulipanów i setki lat pracy ich hodowców. Mało kto pamięta dzisiaj, że w XVII wieku niektóre tulipany były cenniejsze niż złoto - cebulki rzadkich gatunków były warte tyle, co kamienica w Amsterdamie.
Tulipany!Tulipany!Tulipany!
Mody pojawiają się i szybko przemijają. Dzisiaj tulipan kojarzy się z, wcale nie najszlachetniejszym, kwiatem wręczanym z okazji Dnia Kobiet. Mimo tej bolesnej degradacji, warto obejrzeć tulipany w naszym Ogrodzie. Ich czas szybko przemija, a kto nie zdąży, niech żałuje - następna okazja dopiero za rok!
Tulipany!Tulipany!Tulipany!Tulipany!
Tulipany!1Tulipany!Tulipany!Tulipany!
7 maja 2010
Duża wilgotność powietrza, chmury, późna pora - w takich warunkach, zaraz po powrocie z pracy rozpocząłem dzisiejszą wycieczkę po Ogrodzie. Pierwsza część zdominowana została przez rośliny 'niewidzialne' - jasnoty (Lamium L.). Dlaczego niewidzialne? Otóż jest bardzo wiele dziedzin życia, w których rzeczy stają się tak codzienne i oczywiste, że praktycznie znikają z naszego pola widzenia. Nikt na codzień nie zastanawia się, dlaczego w gniazdku mieszka prąd, a w kranie woda, mimo całego, skomplikowanego łańcucha przyczynowo-skutkowego, dzięki któremu tak właśnie jest. Podobnie jest z biologią - niektóre gatunki są tak oczywiste i codzienne, że wtapiają się w tło, mimo swojego piękna. Tak było wczoraj z jasnotami. Oczywiście znałem te rośliny, mętnie kojarzyłem, że jest ich kilka gatunków, wiedziałem, gdzie rosną (wszędzie :-)). Zrobiłem zdjęcie jednej. Potem drugiej. Potem poszukałem następnego gatunku i kolejnego. W domu przyjrzałem im się bliżej. Poczytałem o nich w sieci. Obejrzałem sobie w powiększeniu kwiaty - są piękne. I nagle niewidzialna roślina stała się bardzo widzialną, piękną i interesującą. Warto było ją dostrzec! Nie jestem pewien co do gatunków, a nie chciało mi się szukać potwierdzenia na forach. Na pewno spotkałem jasnotę białą (Lamium album L.), jasnotę plamistą (Lamium maculatum L.), jasnotę purpurową (Lamium purpureum L.) lub różową (Lamium amplexicaule L.) oraz gajowca żółtego (Galeobdolon luteum Huds.).
Jasnota purpurowa (Lamium purpureum)Też jasnota?Jasnota biała (Lamium album L.)Jasnota plamista (Lamium maculatum L.)
Druga część relacji przeznaczona jest wyłącznie dla ludzi o silnych nerwach. Zapadający zmrok. Dziwne odgłosy. Chrupanie. Ślimaki! Jest w dziale flory polskiej kwartał porośnięty pokrzywami i opanowany przez wiele gatunków ślimaków lądowych. W czasie deszczu lub wilgoci masowo wyłażą one na asfalt w poszukiwaniu pokarmu. Idąc tamtędy trzeba być jak skrzyżowanie gekkona z ninją - wyostrzone zmysły, nogi gotowe do skoku, nerwy na wodzy. Niestety, wszystko to na nic i raz na jakiś czas rozlega się wwiercający w zęby, chrupiący odgłos. Kolejny ślimak właśnie zakończył swój żywot pod moim butem. "To było niechcący" - jak mówił dzisiaj w takich sytuacjach mój młody (potencjalny) przyrodnik. Kolejne truchła ślimacze przyciągają następne ślimaki, które giną pod kolejnymi butami, przyciągając kolejne ślimaki...koło się zamyka. Na szczęście wilgotnych dni nie ma tak wiele, a populacja ślimaków charakteryzuje się przyrostem większym, niż może to sobie wyobrazić mieszkaniec Europy. Statystycznie najwięcej było dzisiaj ślimaków zaroślowych (Arianta arbustorum), wstężyków obu gatunków (Cepaea sp.) i winniczków (Helix pomatia). Mniej zauważalne były bursztynki pospolite (Succinea putris) i mniejsze gatunki. Trafił mi się też prawdziwy rarytas - przedstawiciel świdrzykowatych (Clausiliidae).
Świdrzykowaty (Clausiliidae)To było niechcący!Międzygatunkowa kolacjaŚlimak zaroślowy (Arianta arbustorum)
8 maja 2010
Prawdziwe zaskoczenie dzisiaj - sobota, dzień wolny, a mimo to wspaniała pogoda. Chyba pierwszy tak upalny dzień w tym roku. W ten weekend odbywała się w Ogrodzie majówka z licznym atrakcjami, typu żywy koń na uwięzi i pani-uważająca-się-za-piosenkarkę. Te i inne wydarzenia przyciągnęły potężną grupę ludzi, którzy na szczęście tylko sporadycznie zapuszczali się w rejony odwiedzane przeze mnie. Wysoka temperatura wreszcie skłoniła ważki do większej aktywności. Udało mi się dzisiaj zaobserwować trzy gatunki, co statystycznie brzmi żałośnie, ale w tym roku jest wielkim sukcesem. Straszki pospolite (Sympecma fusca) latały nad stawem w dużych ilościach, sporo par składało jaja do wody. Wśród nadbrzeżnych traw spotkałem kilka swieżych tężnic wytwornych (Ischnura elegans), a na koniec trafił się samiec oczobarwicy większej (Erythromma najas). Jeszcze kilka tak słonecznych dni i stawy powinny zaroić się od nowych gatunków. Ten rok wciąż jest wyjątkowo słaby - nie ma jeszcze śladu ważek różnoskrzydłych.
Oczobarwica większa (Erythromma najas)Straszka pospolita (Sympecma fusca)Tężnica wytworna (Ischnura elegans)
W okolicy stawu i na pobliskich łąkach lata już sporo różnego rodzaju owadów. Nie jest to jeszcze wiosenny wybuch gatunków, ale da się zobaczyć sporo ciekawych zwierzaków. W trawie udało mi się zaobserwować gody całkiem ładnej błonkówki. Przypominała nieco nożycówkę pospolitą (Chelostoma florisomne L.), ale nie mam pewności co do identyfikacji. Moje nadejście spowodowało prawdziwy coitus interruptus, po czym samica nadąsana poszła sobie w dół źdźbła trawy, natomiast samiec z głupią miną pozostał na miejscu. Prawie dało się słyszeć jak zaczyna desperackie pytanie - Ale...??? Pozostając w podobnym klimacie, warto wspomnieć o kałdunicy zielonej (Gastrophysa viridula). Te chrząszcze zdefiniowały od nowa słowo "ciąża". Samica jest tak rozdęta od noszonych jaj, że wygląda w sposób groteskowy. Nad wielkim odwłokiem sterczą pokrywy skrzydeł, wyglądające na o kilka numerów za małe. Z tyłu, przodu i boku sterczą samce, którym chyba wszystko jedno. One też wyglądają jakby były kilka numerów za małe. Z ciekawych owadów sfotografowałem jeszcze nocnego motyla aktywnego w dzień - witalnika naostrzaka (Chiasmia clathrata) - tym razem singla. Sądząc jednak z atmosfery panującej na łące, na pewno planował jakąś małą orgię z udziałem mrówek i pająka.
Coitus interruptusSingielKałdunica zielona (Gastrophysa viridula)
9 maja 2010
Weekend wrócił do normy - od rana chmury i siąpiący deszcz. Nie pozostało mi nic innego, jak wziąć parasol i aparat i udać się na małą wycieczkę. Dzisiaj naszła mnie ochota na wyprawę w krainę ekstremalnych zbliżeń. Zamiast więc mojej ulubionej Sigmy 70-300, wziąłem ze sobą Tokinę 100 AT-X PRO. Jak się później okazało, wybór był słuszny.
Tokina da radę ryjkowcowi......muchówce......a nawet mrówce!
Dalsze kilka godzin spędziłem zgięty w pół, ukryty wśród pokrzyw i większych chaszczy. Nie wiem jakie wrażenie wywierałem na spacerujących, ale chyba pozytywne, skoro już z daleka pokazywali mnie palcami i szybko zawracali, w celu umożliwienia mi spokojnej pracy. Rosa i pyłek roślin nakreśliły na moich czarnych dżinsach dość awangardowe wzory, nie zwracałem jednak uwagi na takie drobiazgi. Na pierwszy ogień poszły pająki. Było ich zatrzęsienie. Każda roślina zamieszkana była przez kilku pajęczych lokatorów, czy to zwolenników sieci, czy też amatorów polowania z zasadzki. Poniżej, na ziemi, sprawnie poruszali się zwolennicy polowania z pościgiem. Z ciekawszych gatunków warto wspomnieć o przedstawicielu rodzaju Araniella bardzo ładnie ubarwionym na zielono. Mój drugi faworyt to prawdopodobnie Philodromus fallax - jak widać, albo raczej nie widać, na zdjęciu, prawdziwy mistrz kamuflażu.
Araniella sp.Philodromus sp.Lejkowiec labiryntowy (Agelena labyrinthica)Philodromus fallax
Z muchówkami sprawa jest dosyć dziwna. Człowiek chyba genetycznie ma zaszczepioną w sobie niechęć do czegokolwiek, co przypomina muchę. Owady na zdjęciach makro zazwyczaj wiele zyskują. Muchówki różnie, trudno z całą pewnością nazwać je pięknymi. Bzygowate wyglądają bardzo ładnie i sympatycznie, ale reszta nawet mimo interesujących kolorów, ma w sobie coś zbyt... muchowatego. Ponieważ jednak dzisiaj muchówek było pełno, dałem im szansę i sportretowałem wiele z nich. Kilka udało mi się zidentyfikować, reszta na razie pozostaje tajemicza.
Niezłe kolory, ale zbyt muszy wyglądŻucie gumy? Passe...Mniej musza, ale brzydka!Przepaśnica górska (Leucozona lucorum) - ładna!
Wracając do wczorajszych wątków - dzisiaj również owady w pocie czoła walczyły o przedłużenie swoich gatunków. Oprócz całkiem normalnych zachowań, udało mi się zaobserwować coś, co możnaby nazwać wielkim żarciem. Albo seksem w zamian za jedzenie. Bliżej mi nieznane muchówki, chyba jakieś łowikowate, bardzo aktywnie dzisiaj polowały. Zastanawiałem się, czemu ich lot jest tak ociężały? Na odpowiedź nie musiałem długo czekać. Okazało się, że samiec zanosi samicy złapaną przkąskę, a ta w zamian zgadza się łaskawie na chwilę miłości pod liściem. Para wraz z koszykiem piknikowym leci pod najbliższy listek, samica zajmuje się obiadem, a samiec innymi rzeczami. Zabawne jest to, że w czasie trwania schadzki cała trójka wisi na liściu utrzymywana na dwóch nogach samca. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że wświecie owadów samce to w większości skończone ofiary.
Muchy i sexRyjkowce i sexSex za jedzeniePluskwiaki i sex
Na koniec nagroda dla wszystkich wytrwałych, którzy przebrnęli przez dzisiejsze, mało estetyczne, zdjęcia i opisy. Trzy gatunki motyli, które udało mi się spotkać na dzisiejszym spacerze, w tym dwa nowe w tym sezonie. Moim zdaniem motyle, odwrotnie niż muchówki, na zdjęciach makro wyglądają o wiele gorzej niż z daleka. Dlatego, z myślą o ludziach wrażliwych, publikuję ujęcia z oddali.
Powszelatek brunatek (Erynnis tages)Wietek (Leptidea sp.)Osadnik egeria (Pararge aegeria)
14 maja 2010
Kiedy strużka lodowatej wody wlewa mi się za kołnierz, jednocześnie dzieje się kilka rzeczy na raz. Aparat wreszcie łapie ostrość na muchówce, zaciskając zęby błyskawicznie naciskam spust, migawka trzaska, owad znika gdzieś wśród traw, a ja wydaje z siebie charkot, którego nie powstydziłby się lider norweskiej kapeli trash-metalowej. Deszcz leje nadal. Kucam sobie na środku zalanej wodą łąki w opustoszałym Ogrodzie Botanicznym. Wykonuję pożyteczną pracę - robię zdjęcia makro owadów. Buty i spodnie przemokły mi już dawno temu, kurtka jeszcze walczy. Od trzymania parasola zaczyna drętwieć mi lewa ręka. Z prawą nie mam tego problemu, ponieważ od ciężaru aparatu i niewygodnej pozycji już dawno przestałem ją czuć. Powolnym ruchem usiłuje rozprostować plecy - udało się! Czas na zmianę miejsca i poszukiwania nowych modeli. Przez chwilę zastanawiam się, po co ja to właściwie robię? Odpowiedź jest prosta - bo bardzo to lubię! Pokrzywy wspaniale pachną na deszczu...
Łowik (Asilidae)Elasmostethus sp.Błonkówka
Wbrew pozorom, w czasie deszczu można spotkać całkiem pokaźną liczbę owadów. Zazwyczaj są pochowane gdzieś pod osłoną liści lub mocno przyczepione do łodyżek traw. Wystarczy schylić się i chwilę rozejrzeć, a na pewno uda nam się znaleźć błonkówki, muchówki, pluskwiaki czy chrząszcze. Dokładne oględziny roślin zaowocują znalezieniem dalszych uciekinierów - pająków, kosarzy i oczywiście ślimaków, które uwielbiają taką pogodę.
Bursztynka (Succinea sp.)Kowal bezskrzydły (Pyrrhocoris apterus)Kosarz
Minusy fotografii makro w czasie deszczu to oczywiście wszechobecna woda lejąca się już nie tyle na głowę, co na aparat. Konieczność ciągłej walki z parasolem i obsługa aparatu jedną ręką. Brak światła. Od strony technicznej konieczność używania lampy, dyfuzora, wyższego ISO, przepalenia i ciągłe trudności ze złapaniem ostrości w kiepskim świetle. Plusy? Święty spokój, bo tylko wariat wychodzi w taką pogodę. Pięknie pachnące powietrze. Mniej ruchliwe owady. Kropelki na zwierzakach, które dodają zdjęciom wiele uroku. Summa summarum warto sięprzemóc i spróbować fotografii w czasie deszczu.
MuchówkaMicrochrysa politaHarpocera thoracica
15 maja 2010
Większość ludzi nie lubi pająków. Niesłusznie. Są dyskretne, nie hałasują, nie brudzą przy jedzeniu, nie mają wielkich wymagań, zadowalają się byle muchą. W dodatku nasze krajowe gatunki (może oprócz jednego) nie są w żaden sposób groźne dla człowieka. Dzisiaj postanowiłem poświęcić im krótki spacer. Nie wiem ile gatunków pająków można spotkać w Ogrodzie, wiem natomiast, że można je spotkać dosłownie wszędzie. Na powierzchni stawów, w trzcinach, w trawie, na pniach drzew, omszałych głazach, na ziemi. Zdumiewają rozpiętością rozmiarów, bogactwem kształtów i kolorów, sposobami polowania. Warto przemóc się i poświęcić chwilę na ich obserwacje. Zrobienie zdjęć makro pozwoli dostrzec ich prawdziwe piękno. A potem wystarczy poczytać o nich w internecie i polubić. W moim przypadku ten proces miał miejscetak dawno temu, że nie tylko nie było jeszcze internetu, ale nawet i domowych komputerów.
Philodromus sp.Salticus sp.Mały ale zuchwałyXysticus sp.
Zupełnie inaczej jest z chrząszczami, może poza stonką ziemniaczaną, którą CIA zrzucała nam do walki z ziemniakami i socjalizmem. Owady te są na ogół kolorowe, nie gryzą, a u przeciętnego oglądacza przyrody wywołują miłe skojarzenia z biedronką. Ile w tym prawdy, mogą opowiedzieć leśnicy albo sadownicy, prowadzący z tymi miłymi owadami walkę na śmierć i życie. My pozostańmy jednak przy wyidealizowanym obrazie chrząszczy. Ogród pozwala nam spotkać wiele barwnych gatunków, czasem nawet dość sporych rozmiarów. Wystarczy tylko schylić się i chwilę poszukać wśród roślina, a na pewno uda nam się dostrzec jakiegoś ich przedstawiciela.
Oulema sp.Byturus sp.Chrysolina sp.
Sobotni wieczór dawał nadzieję na nadejście lepszej pogody. Zza chmur zaczęło przebłyskiwać słońce. Żaby w końcu zauważyły, że to już wiosna i dawały prawdziwy koncert. Co jakiś czas słychać było wołanie kukułki (Cuculus canorus). Zachęcony ładną pogodą zostałem w Ogrodzie dłużej szukając nowych gatunków bezkręgowców. Zdjęcia poniżej ilustrują kilka spotkań z  ciekawymi zwierzakami.
Kleszcz (Ixodes sp.)Oczobarwnica większa (Erythromma najas)Biedronka siedmiokropka (Coccinella septempunctata)OrthopteraCulex sp.
16 maja 2010
Dzisiejszy dzień udowadnia, że globalne ocieplenie można włożyć do wspólnego koszyka teorii spiskowych wraz z pandemią grypy-z-przymiotnikiem, NWO i piramidami na Marsie. Globalne ocieplenie dało nam dzisiaj, w połowie maja, siedem stopni, nieustannie padający deszcz i porywisty wiatr. Wprost wymarzone warunki do robienia zdjęć!
Tajemniczy ślimakPhilodromus sp.Koszyk Psyche sp.
Pierwsze dwie godziny dzisiejszego spaceru spędziłem walcząc z wiatrem, parasolem, kiwającymi się trawami i brakiem światła. Nie osiągnąłem znaczących rezultatów. Zgodnie ze znaną teorią, że najlepsze pomysły przychodzą, kiedy nie ma już czasu na ich realizację, na sam koniec wycieczki postanowiłem obejrzeć coś bardziej stabilnego, czyli pień drzewa.
Jakaś pierścienica?Wielbłądka (Raphidioptera sp.)Nephrotoma sp.
Pomysł okazał się być bardzo trafny. Pień drzewa był siedliskiem całej, rozległej biocenozy, zawierającej glony, porosty i bezkręgowce różnego rodzaju. Udało mi się odkryć całkiem dla mnie nowy gatunek ślimaka, sfotografować po raz pierwszy w życiu wielbłądkę (Raphidia sp.), zapoznać się z miniaturową odmianą pająka (Philodromus sp.), a także obejrzeć bardzo ciekawe domki motyli z rodziny koszówek (Psychidae). Mieszkańcy pnia spieszyli do własnych zajęć, ich drogi, podobnie jak i łańcuchy pokarmowe, krzyżowały się ze sobą. Niestety, coraz silniej padający deszcz jak i brak czasu oderwały mnie od obserwacji. Pierwszy krok został jednak zrobiony - kolejny 'niewidzialny' dla mnie do tej pory obszar został przeze mnieodkryty. Na pewno do niego powrócę.
Rilaena triangularisŚlimak numer dwaNematopogon sp.
21 maja 2010
Szybki, piątkowy spacer po ciężkim tygodniu pracy. Cały czas beznadziejna pogoda z chmurami, przelotnymi deszczami i chłodem. Z braku czasu udałem się na szybką sesję do działu flory polskiej, a konkretnie do zagłębia pokrzywowo-ślimaczego. Dzisiaj postanowiłem skupić się na chrząszczach z rodziny ryjkowcowatych (Curculionidae), powszechnie zwanych ryjkami. Te sympatyczne owady występują w wielu rozmiarach i odmianach barwnych. W miejscu, gdzie byłem, najbardziej powszechny jest naliściak (Phyllobius pomaceus) i Sciaphilus asperatus. Ryjki są wymarzonym obiektem do makrofotografii - poruszają się wolno i ślamazarnie, nie chowają się, jeżeli ostrożnie do nich podejdziemy, a do tego bardzo ładnie wychodzą na zdjęciach.
Naliściak (Phyllobius pomaceus)Sciaphilus asperatusNaliściak (Phyllobius pomaceus)
Dalsza część krótkiego spaceru upłynęła mi w towarzystwie różnych gatunków ślimaków, pajęczaków i oczywiście komarów, dla których pogoda jest wprost wymarzona. Udało mi się po raz kolejny znaleźć ślimaki z rodziny świdrzyków (Clausiliidae), kosarza o wdzięcznej nazwie Platybunus bucephalus (nie mam pojęcia, dlaczego został tak nazwany, na pierwszy rzut oka nie bardzo przypomina byczogłowego) oraz wyjątkowo słodkiego skakuna - Evarcha sp. Godzina szybko minęła, wsparta chmurami ciemność zaczęła rozlewać się po niebie i trzeba było zakończyć dzisiejszą wycieczkę.
Evarcha sp.Koszmar ślimakofobaPlatybunus bucephalus - byczogłowy
22 maja 2010
Włączamy Floodland zespołu Sisters of Mercy i zaczynamy. Kraj zalany jest wodą, powodzie, przerwane wały i ciągle deszcz. Łódź, w co ciężko niektórym uwierzyć, leży nad osiemnastoma rzekami. Na szczęście są one na tyle małe i uregulowane, że nie wyrządzają większej szkody. Mimo to, Ogród Botaniczny jest nasiąknięty wodą jak gąbka. Poziom wody w stawach już dawno przekroczył maksimum, woda przelewa się przez groble. Leżące niżej łąki są całkowicie zatopione. Rowy, które odkąd pamiętam były suche, teraz wypełniają wartkie potoki. Część ścieżek również znalazła się pod wodą. Nie jest to jeszcze klęska żywiołowa, ale na pewno bardzo nietypowy stan rzeczy. Ostatnie lata przyzwyczaiły nas raczej do suszy i problemu niskiego stanu wody, ten rok odwrócił wszystko do góry nogami. Dla mnie najśmieszniejszym widokiem są do połowy zalane wodą alejki, pełne małych żab. Coś zupełnie nie na miejscu - czuję się jak w Średniowieczu, przy każdym deszczu z lękiem patrzę w górę. Jak do tej pory żaby jeszcze nie spadały z nieba, ale to pewnie tylko kwestia czasu.
Zakaz wstępu w tenisówkachPodwodna ścieżkaTo nie staw, to łąka
Jeżeli już jesteśmy przy plagach i klęskach, nie sposób nie wspomnieć o moich ulubionych pająkach. Sobota należała zdecydowanie do nich. Udało mi się spotkać wiele nowych gatunków, od mikroskopijnych, do całkiem okazałych. Po raz kolejny okazało się, że tam, gdzie na pierwszy rzut oka nie ma nic, po dłuższej obserwacji można dostrzec cały, żywy ekosystem. Kilka razy zatrzymywałem się przy "pustej" kępie trawy, by po chwili zauważyć jej mieszkańców na liściach, pod nimi, na glebie i w powietrzu. Zdecydowanie najłatwiej dostrzec duże pająki z gatunku darownik przedziwny (Pisaura mirabilis), które często siedzą na górnej stronie liści czekając na ofiarę. Podobnie rzecz ma się z biegającymi pająkami z rodziny Lycosidae - nie dosyć, że są całkiem spore, to jeszcze jest ich wszędzie pełno. Zasiedlają zarówno suche, piaszczyste tereny (Alopecosa sp.), jak również liście roślin i wilgotną glebę (Pardosa sp.).
Darownik przedziwny (Pisaura mirabilis)Allagelena gracilensAlopecosa sp.Pardosa sp.
Na przeciwnym biegunie znajdują się pająki małe i w dodatku niezbyt lubiące rozgłos. Przedstawiciele Xysticus sp. przy każdym gwałtownym ruchu nurkują na spodnią stronę liścia. Podobnie zachowują się pająki z gatunków Philodromus i Clubiona. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego - szybka ucieczka często decyduje o życiu i śmierci. Warto dodać tu, co rozumiem pod pojęciem "pająki małe". Spora ich liczba ze zdjęć poniżej nie przekracza 2-3 milimetrów, czyli jest wielkości mrówki. Mimo to, warto przyjrzeć im się bliżej. Poznać ich strategie polowania, maskowania i ucieczki. Zobaczyć na własne oczy, ile pracy muszą poświęcić na zbudowanie dobrej pajęczyny. Uśmiać się serdecznie przy ich tańcach godowych (chociaż samcowi nie jest wtedy do śmiechu). Wreszcie, w powiększeniu, zobaczyć prawdziwe piękno ichbudowy, delikatne kształty, desenie i kolory jakie przybierają.
Bokochód pospolity (Xysticus ulmi)Philodromus albidusPachygnatha listeriClubiona sp.Zawijak żółtawy (Enoplognatha ovata)
23 maja 2010
Aż trudno uwierzyć w to, że dzisiaj była niedziela. Pogoda wreszcie ustaliła się na normalnym, majowym poziomie, słońce świeciło przez cały dzień, temperatura przekroczyła wreszcie dwadzieścia stopni. Na świat Ogrodu Botanicznego wyszły dwie bardzo liczne grupy - niedzielni spacerowicze i ważki czteroplame (Libellula quadrimaculata). To pierwszy dzień, kiedy udało mi się je zaobserwować. W dodatku, pewnie z powodu wcześniejszej kiepskiej pogody, pojawiły się wszystkie na raz, w bardzo dużej liczbie. W miejscach, gdzie w poprzednich latach obserwowałem 2-3 ważki, teraz było ich po 5-6. Tłok spowodował natychmiast eskalację walk terytorialnych i pogoni za samicami. Biedne samce nie miały chwili czasu na odpoczynek czy zdobycie czegoś do jedzenia, co chwilę musiały zrywać się do lotu i przeganiać kolejnych intruzów. A tych nadciągało coraz więcej i więcej. W cieniu wielkich ważek czteroplamych znajdowały się dużo mniejsze oczobarwnice większe (Erythromma najas), których pierwsza, liczniejsza fala pojawiła się nad stawem. Te piękne ważki stanowią dla miłośnika fotografii prawdziwe wyzwanie, ponieważ siadają głównie na roślinach wodnych z dala od brzegu.
Ważka czteroplama (Libellula quadrimaculata)Oczobarwnica większa (Erythromma najas)Straszka pospolita (Sympecma fusca)Ważka czteroplama (Libellula quadrimaculata)
Polując na kłębiące się w powietrzu ważki o mały włos nie rozdeptałem zaskrońca zwyczajnego (Natrix natrix). Wąż był częściowo zakopany w trawie przy brzegu i jakoś dziwnie zamyślony (zamyślony zaskroniec nie znika pod wodą w ułamku sekundy). Po chwili dostrzegłem przyczynę jego zamyślenia - była nią o wiele szersza od gada ryba, wystająca z paszczy węża. Zafascynowany spędziłem długie minuty obserwując, chyba z góry przegraną, walkę o umieszczenie ryby wewnątrz zaskrońca. Biedak wił się i skręcał, walił rybą w ziemię w celu wepchnięcia jej do paszczy. Jak wiadomo, węże mają tak zwaną czaszkę kinetyczną i żuchwę połączoną więzadłem. Fizyki jednak nie da się oszukać. Po dłuższej obserwacji pozostawiłem zapaśników i udałem się na poszukiwanie nowych gatunków.
Fizyki nie oszukasz...Fizyki nie oszukasz...Fizyki nie oszukasz...
28 maja 2010
Tym razem ruszyłem do Ogrodu z silnym postanowieniem. Nazwa strony zobowiązuje, postanowiłem więc zapomnieć o faunie i skupić się na florze. Miałem zamiar pokazać różnorodność zwykłych, pospolitych łąkowych roślin kwitnących. Pora jest ku temu odpowiednia - łąki wypełnione są różnorodnymi kolorami kwiatów, wiosna wreszcie prezentuje swe prawdziwe barwy. Początek miałem niezły - schyliłem się - o, jest jakiś kwiat, i następny, i następny...
Koniczyna (Trifolium L.)Przetacznik polny (Veronica arvensis)Lucerna nerkowata (Medicago lupulina L.)Gwiazdnica (Stellaria sp.)Lecz cóż to?
Lecz cóż to? Na ostatnim kwiatku siedział mały, ładny chrząszczyk. Rozejrzałem się dookoła. I zaraz znalazł się jakiś pająk. I błonkówka. I bzyg. I ważka. I ślimak. A jeszcze tam siedział pająk. A zaraz obok ciekawy pluskwiak. I następny chrząszcz. I całą kupa pluskwiaków. Pod liściem jakaś nieznana ćma. A ten czarny kształt, to moja ulubiona muchówka - żałobnica (Anthrax morio)... Cóż, jakoś tak wyszło, że po raz kolejny flora przegrała z fauną. Może następnym razem będzie miała więcej szczęścia.
I bzyg...I kupa pluskwiaków...I żałobnica (Anthrax morio)...I ślimak...I fajna błonkówka...
29 maja 2010
Dzisiaj tylko krótki przelot przez Ogród. Pogoda dopisała, w przeciwieństwie do mojego zdrowia. Walczę z jakąś alergią skrzyżowaną z czymś jeszcze. Robienie zdjęć w tym stanie mija się właściwie z celem. Oczy mi łzawią, nic nie widzę przez wizjer aparatu, co chwilę kicham i mam jakąś trzęsionkę, jak weteran odwyków. Nie odmówiłem sobie jednak krótkiej wizyty w Ogrodzie. A jak już się tam znalazłem, to jednak spróbowałem pożytecznie spędzić czas. Efektem było kilka uwiecznionych motyli. Oprócz mojego starego znajomego, zorzynka rzeżuchowca (Anthocharis cardamines), który właściwie powinien kończyć już loty, udało mi się znaleźć pierwsze egzemplarze malucha, strzępotka ruczajnika (Coenonympha pamphilus). Na łąkach zaczynają pojawiać się modraszki ikary (Polyommatus icarus) i czerwończyki uroczki (Lycaena tityrus).
Zorzynek rzeżuchowiec (Anthocharis cardamines)Modraszek ikar (Polyommatus icarus) - samiecModraszek ikar (Polyommatus icarus) - samicaStrzępotek ruczajnik (Coenonympha pamphilus)
Przechodząc obok stawów, zauważyłem, że wreszcie ważki zaczęły być masowo widoczne. Najbardziej rzucają się w oczy największe z nich - ważki czteroplame (Libellula quadrimaculata) - jest ich bardzo dużo i są bardzo aktywne. Podobną wielkość mają szklarki zielone (Cordulia aenea) jednak jest ich zdecydowanie mniej - udało mi się spotkać może 3-4 egzemplarze. Oprócz tego fruwa cała masa ważkowej drobnicy - łątki dzieweczki (Coenagrion puella), oczobarwnice większe (Erythromma najas), tężnice wytworne (Ischnura elegans) i pionierski gatunek czyli straszki pospolite (Sympecma fusca). Goniąc za modraszkami na łące udało mi się natknąć na owada-postrach z dzieciństwa. Każdy kto oglądał "Pszczółkę Maję", wie, że z szerszeniami (Vespa sp.) nie ma żartów. I nie chodzi tu o bolesność samego użądlenia, a bardziej o ryzyko szoku anafilaktycznego. Szerszeń zajęty był własnymi sprawami i nasze drogi szybko się rozeszły. Przy okazji zrobiłem zdjęcie sympatycznej, kudłatej muchówce i sieciarce (Neuroptera).
Szklarka zielona (Cordulia aenea)Szerszeń (Vespa sp.)Sieciarka (Neuroptera)Muchówka w futrzeŁątka dzieweczka (Coenagrion puella)
(c)