Logo Łódzkiego Ogrodu Botanicznego
Lipiec 2010
Moja kronika
Fauna
Ssaki
Ptaki
Gady
Płazy
Ryby
Owady
Pajęczaki
Ślimaki
Inne1
Flora
Drzewa
Krzewy
Krzewinki
Rośliny zielne
Grzyby
Biotopy
Pustynia
Staw
Las
Łąka
Step
Mokradła
Pory roku
Wiosna
Lato
Jesień
Zima
Działy Ogrodu
Ogród japoński
Alpinarium
Arboretum
Dział flory polskiej
Dział zieleni parkowej
Dział biologii roślin
Dział kolekcji roślin ozdobnych
Dział roślin leczniczych i przemysłowych
Dział systematyki roślin zielnych
Plan Ogrodu
Warsztat
Linki
Kontakt
1 lipca 2010
Mając trochę czasu po pracy, postanowiłem skoczyć do Ogrodu pofotografować ważki... eeee, róże. Dział kolekcji roślin ozdobnych, w którym się znajdują, omijam zawsze szerokim łukiem. Dlaczego? Po pierwsze - jest tam zawsze, jak na mój gust, o wiele za dużo ludzi. Po drugie - zaczynam spacery od innej strony i jestem zazwyczaj zbyt zmęczony, żeby podziwiać róże. Po trzecie - wolę owady. Kolekcja róż z Ogrodu jest ogromna. Róże wielkokwiatowe, wielokwiatowe, pnące i miniaturowe, we wszelkich kształtach i kolorach, prezentują się naprawdę pięknie, szczególnie wieczorem, kiedy ciepłe światło nasyca kolory i wydłuża cienie. Z kilkudziesięciu (a może kilkuset?) rosnących garunków wybrałem te najładniejsze...No dobra, wybrałem te, które rosły najbliżej, ale o tym za chwilę.
Na górze róże...Na górze róże...Na górze róże...
Fotografowanie dużych kwiatów wydaję się łatwe. To nie mikroskopijne owady - nie trzeba ich szukać ani wypatrywać, bo mają większe rozmiary. Nie trzeba za nimi gonić, bo stoją zawsze w jednym miejscu. Nie trzeba mieć szczęścia, żeby złapać jakiś ciekawy moment, bo róże nie zamierzają robić niczego ciekawszego później. Wydawałoby się, że wystarczy podejść, wycelować aparat i zrobić wyśmienite zdjęcie. Nic z tego.
Na górze róże...Na górze róże...Na górze róże...Na górze róże...Na górze róże...
Fotografowanie kwiatów wymaga czasu i spokoju. Światło musi być odpowiednie, dobrze by było, żeby wokół nie kręcili się cały czas spacerowicze, trzeba wybrać odpowiednie tło i kąt. Łatwo też popaść w manierę robienia serii takich samych zdjęć ze zbliżeniami samego kwiatu. Zrobienie ładnego, estetycznego zdjęcia wymaga sporo umiejętności i pracy. Rzadko fotografuję kwiaty, siłą rzeczy więc nie umiem tego robić zbyt dobrze. Poniższe zdjęcia mają charakter jedynie dokumentalny. Z kilku ujęć jestem zadowolony. Resztę powtórzę, jak będę miał czas. Czyli za jakieś 27 lat.
Na górze róże...Na górze róże...Na górze róże...
Spacerując między rabatkami i powtarzając w kółko czynność 'wyceluj - strzelaj', zacząłem wierzyć, że fotografowanie czasami może przypominać informatykę i odbywać się automatycznie według algorytmu. Na szczęście coś przemknęło mi koło głowy z furkotem i zaczęło się to, co w fotografii lubię najbardziej - skradanie się, pogoń, tropienie, klęcie, kiedy goniony obiekt ucieka na setną sekundy przed naciśnięciem spustu migawki. Efektem zabawy były brudne na kolanach dżinsy i kilka niezłych ujęć samca i samicy lecichy pospolitej (Orthetrum cancellatum). Już na sam koniec spaceru trafił się jeszcze szablak żółty (Sympetrum flaveolum) w promieniach zachodzącego słońca. Udany wypad.
Lecicha pospolita (Orthetrum cancellatum)Szablak żółty (Sympetrum flaveolum)Lecicha pospolita (Orthetrum cancellatum)
2 lipca 2010
Piątkowe popołudnie postanowiłem poświęcić na uzupełnienie materiałów do stałych działów strony (kiedyś w końcu muszę się zabrać za likwidowanie braków). W tym celu wziąłem aparat, soczek oraz młodego (potencjalnego) przyrodnika czyli syna mego, Michała, na wycieczkę do działu zieleni parkowej. Zwiedzanie zaczęliśmy od największego w Ogrodzie stawu pełnego młodych kaczek i alei z wielką (1600 m2) rabatą bylinową.
Duży staw może więcejStonehengeRabata
W międzyczasie zaliczaliśmy kolejne zegary słoneczne. W Łódzkim Ogrodzie Botanicznym znajduje się kilka ścieżek edukacyjnych. Jedna z nowszych i, moim zdaniem, najciekawsza prezentuje kilka rodzajów zegarów. Jest tu zegar kwiatowy, obelisk z analemą, zegar analematyczny, zegar równikowy, zegar wielokrotny, zegar kwiatowy Karola Linneusza. Jest jeszcze zegar interaktywny. Michał postanowił nadać nowy wymiar nazwie tego ostatniego. Podbiegł doń szybko, nie zauważył stalowej linki i wyłożył się jak długi. Interakcja była pełna, bezpośrednia, bliska i bolesna. Na szczęście obyło się bez poważniejszej kontuzji i już za chwilę mogliśmy udać się dalej.
Zegary...Zegary...Zegary...Zegary...Zegary...
Ostatnim etapem wycieczki (Tato, a kupimy czekoladę?) był najnowszy obszar Ogrodu zwany Ogrodem Cienia. Moim zdaniem jest to fantastyczne miejsce, które od razu stało się jednym z moich ulubionych. W obniżeniu terenu sąsiadującym z rzeką Łódką poprowadzono krętą ścieżkę z małym mostkiem obsadzoną roślinami cieniolubnymi. Podlewana obficie roślinność rozrasta się bujnie pięknie pachnąc i kwitnąc. Na drzewach wisi kilka budek dla ptaków zamieszkanych przez różne gatunki. Dodatkowym atutem jest obecność w okolicach ścieżki wielu ciekawych grzybów. Jedyną wadą jest bezpośrednie sąsiedztwo z głównym wejściem, ale na to trudno cośporadzić.
Ogród CieniaOgród CieniaOgród Cienia
3 lipca 2010
Biedronka azjatycka (Harmonia axyridis) ma tyle wspólnego z ładem i harmonią, co Venus Williams z kobiecym pięknem. Ten mały najeźdźca przybył do nas z Azji około roku 2006 i od tamtej pory nieustannie rozszerza swój zasięg. O wiele bardziej płodny i agresywny od krajowych gatunków, poważnie zagraża populacji lokalnych biedronek. Nie dosyć, że zajmuje ich nisze ekologiczne, to dodatkowo zjada ich jaja i larwy. Niestety, podobnie zaczyna prezentować się sytuacja w Ogrodzie. Na roślinach selerowatych, ale także w okolicy stawów, gdzie żyje dużo mszyc, można zauważyć liczne biedronki azjatyckie w postaci dorosłej i larwalnej. Najeźdźca na razie koegzystuje z innymi gatunkami, ale jeśli będzie się rozmnażał w tym tempie wkrótce wyprze zupełnie naszą biedronkę siedmiokropkę (Coccinella septempunctata) i jej kuzynów. Jedynym plusem H.axyridis jest jej całkiem ładny i bardzo zmienny wygląd.
Biedronka azjatycka (Harmonia axyridis)Biedronka azjatycka (Harmonia axyridis)Biedronka azjatycka (Harmonia axyridis)Biedronka azjatycka (Harmonia axyridis)Biedronka azjatycka (Harmonia axyridis)
Na tej samej roślinie zauważyłem mrożącą krew w żyłach scenę w skali mikro. Drapieżny pluskwiak srogoń baldaszkowiec (Rhinocoris iracundus) złapał innego, roślinożernego pluskwiaka strojnicę baldaszkówkę (Graphosoma lineatum) i właśnie zatapiał w niej swoją straszną kłujkę w celu wyssania zawartości na obiad. Na scenę wkroczyły równocześnie kleptopasożytnicze muchówki z rodziny Milichiidae, o których pisałem w czerwcu, a które kradną większym drapieżnikom ich zdobycze. Jakby tego było mało, jedna z muchówek sama była spasożytowana przez roztocza. Wszyscy uczestnicy dramatu ubrani byli w czerwono-czarne barwy. Natura nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać, także estetycznie.
WalkaWalkaWalka
Dalsza część spaceru należała do ważek. Te owady są dla mnie kwintesencją doskonałości natury. Ich precyzyjne manewry w locie, znoszone przeciążenia, szybkość i sprawność w polowaniu na mniejsze owady zapierają dech. Dodatkowo ważki są bardzo ładne. Obserwując je można chwilę zastanowić się nad możliwościami współczesnej inżynierii. Byś może za ileś tam lat ludzkość będzie w stanie skonstruować mechaniczną ważkę, która powtórzy akrobacje prawdziwej, ale założe się, że będzie wyglądała jak podniebny Trabant, w dodatku z logo sponsora na boku odwłoka. Do tego czasu pozostaje nam cieszyć się prawdziwym pięknem żywych owadów. Dzisiaj sfotografowałem między innymi ważkę czteroplamą (Libellula quadrimaculata) w ciekawej odmianie praenubila, ważkę płaskobrzuchą (Libellula depressa), lecichę białoznaczną (Orthetrum albistylum) i trochę szablaków (Sympetrum sp.).
Ważka płaskobrzucha (Libellula depressa)Ważka czteroplama (Libellula quadrimaculata f.praenubila)Lecicha białoznaczna (Orthetrum albistylum)
4 lipca 2010
Wczoraj ważki, dzisiaj motyle. Dzień zaczął się od pochmurnej pogody, jednak wkrótce upał dał się porządnie we znaki. Łąki w Ogrodzie przeżywają prawdziwy rozkwit. Pyli wiele gatunków traw, a ponad nimi unoszą się liczne (w końcu) motyle i mniejsze owady. Wycieczka rozpoczęła się znakomicie - po raz kolejny udało mi się spotkać rezydenta Czerwonej Księgi, czerwończyka nieparka (Lycaena dispar). Wygląda na to, że motyl ten stworzył w Ogrodzie stabilną i odnawialną populację. Pierwszy raz w tym sezonie sfotografowałem bielinka rzepnika (Pieris rapae) i karlątka ceglastego (Thymelicus sylvestris). Okazało się jednak, że najlepsze dopiero ma nadejść. Po krótkim pościgu złapałem w wizjer jakiegoś jaskrawego, pomarańczowego, bardzo dynamicznego motyla. Była to dostojka ino (Brenthis ino) - kolejny nowy dla Ogrodu gatunek, który widziałem po raz pierwszy w życiu. Jak widać, w tym miejscu zawsze jest coś nowego do odkrycia.
Karlątek ceglasty (Thymelicus sylvestris)Czerwończyk nieparek (Lycaena dispar)Dostojka ino (Brenthis ino)Bielinek rzepnik (Pieris rapae)
Jeszcze nie zdążyłem dostatecznie ucieszyć się z odkrycia, a już pojawił się następny rzadki motyl. Przechodząc koło stawu spostrzegłem dużego owada z brązowymi skrzydłami siedzącymi niedaleko wody. Oczywiście uciekł zanim zdążyłem podejść dostatecznie blisko. Niezrażony, rozpocząłem z nim podchody, które w końcu przyniosły rezultaty. Wielkim motylem był mieniak strużnik (Apatura ilia), bardzo charakterystyczny gatunek, którego skrzydła pod pewnym kątem mają kolor brązowy, natomiast pod innym błyszczą intensywnie na niebiesko. Do tej pory widziałem tego motyla w Ogrodzie tylko raz, w roku 2005. Z mieniakiem wiąże się zresztą śmieszna historia - jest on doskonałym dowodem na to, jak w naturze estetyka łączy się z praktyką. Te olśniewające motyle najbardziej lubią siadać na... kupach ssaków. Muszą to robić, żeby uzupełnić wilgoć i sole mineralne. 'Mój' egzemplarz na szczęście wybrał staw.
Mieniak strużnik (Apatura ilia)Mieniak strużnik (Apatura ilia)Mieniak strużnik (Apatura ilia)
Upał coraz bardziej dawał się we znaki. Dobre pół godziny spędziłem na otwartej przestrzeni usiłując sfotografować duże, latające wysoko ważki. Z wyglądu przypominały żagnice w kolorze żółto-zielonym i okazały się być niezmordowanymi lotnikami, którzy nigdzie nie lądują. Spotkanie zakończyło się całkowitą porażką - nie mając ani jednego zdjęcia nie jestem nawet w stanie zaspokoić swojej ciekawości i zidentyfikować gatunku. Przeszedłem się jeszcze na pustynię, która dzisiaj przypominała raczej piec hutniczy, zrobiłem kilka zdjęć tego, co akurat weszło w obiektyw i udałem się do domu. Przy okazji udało mi się odkryć kilka żerujących gąsiennić pazia królowej (Papilio machaon) - mam nadzieję, że wkrótce uda mi się zobaczyć dorosłe osobniki.
Tabanus sp.Paź królowej (Papilio machaon)Szablak (Sympetrum sp.)Pomarańczowa Alternatywa
8 lipca 2010
Krótki wypad do Ogrodu z moim synem zaowocował dwiema ciekawymi obserwacjami. Pierwsza była średniej wielkości, biała ćma, z sympatycznym wzorkiem na skrzydłach. Ćma tochę chaotycznie polatywała nad ścieżką i już szykowałem się na odpowiedni moment do zrobienia zdjęcia, kiedy coś błyskawicznie pojawiło się i zniknęło wraz z motylem. Chuliganem okazał się jakiś łowik (Asilidae sp.), którego znalazłem na liściu zajętego konsumpcją ex-ćmy. Ofiara była większa od niego, co nie jest rzadkością - łowiki polują na dużo większe od siebie owady i są wstanie je obezwładnić i sprawnie przetransportować.
Łowik (Asilidae sp.)Łowik (Asilidae sp.)
Widok drugiego bohatera dzisiejszego wpisu ucieszył mnie jeszcze bardziej. Była to też muchówka, jeden z naszych największych łowików, zwany czarnym diabłem, czyli Dasypogon diadema (Fabricius, 1781). Owady te są tak duże, że w locie przypominają niewielką, czarną ważkę. Samce ubarwione stylowo i jednolicie na czarno, samice czarne z czerwonymi akcentami i brązowymi skrzydełkami. W Ogrodzie udało mi się zaobserwować tego, będącego pod ochroną, łowika na trzech różnych stanowiskach. Obserwacja jego zachowań podczas polowania dostarcza wielu silnych wrażeń. Nie tym razem jednak. Mój młody (potencjalny) przyrodnik kategoryczniezażądał powrotu do domu i trzeba było zrobić pa-pa łowikowi.
Dasypogon diadema (Fabricius, 1781)Dasypogon diadema (Fabricius, 1781)Dasypogon diadema (Fabricius, 1781)
10 lipca 2010
"In the heat of the night, In the heat of the day...". Młot upału uderzył w nas miażdżąc wszyskie żywe istoty. Piasek przyjął na siebie uderzenie gorąca, by oddać je później w postaci rozmytych, pustynnych miraży, falujących w unoszącym się powietrzu. Temperatura w cieniu przekroczyła 30 stopni Celsjusza, czyli zbliżyła się do optymalnej dla mnie. Zostaliśmy tylko my - ja i trzyszcze piaskowe (Cicindela hybrida). Reszta mięczaków uciekła. Idąc przez opustoszały Ogród czułem jak moje buty zatapiają się w rozpuszczającym się asfalcie. Niebo miało barwę bladego błękitu, na granicy stopionego metalu, słońce nie było w jednym określonym miejscu, blask bił zewsząd. Słupy wrzącego powietrza unosiły się nad zeschłymi łąkami, roślinki trzaskały i pękały, motyle pijanym lotem skakały pomiędzy nimi. Ludzi nie było. Ptaków nie było. Nawet owady dały za wygraną. Oprócz będących w swoim żywiole trzyszczy, dało się zauważyć trochę błonkówek i muchówek. Nawet ważki stwierdziły, że jest zdecydowanie za gorąco na latanie i tkwiły na roślinach w postawie obelisku. Upał przelewał się nad Ogrodem wypalając w żywych istotach chęć do jakiegokolwiek działania. Próbowałem robić zdjęcia, ale dla mojego aparaty to też było za dużo. Czarny obiektyw doskonale wchłonął promienie słoneczne nagrzewając się do jakiejś absurdalnej temperatury, co spowodowało kłopoty z ostrością zdjęć, nie mówiąc już o zwykłym parzeniu w palce. Po kilku próbach dałem sobie spokój i ograniczyłem się do spacerowania i cieszenia się wspaniałym dniem. Bo to w końcu lato. Jęczącym na temat upału polecam wspomnienia z czarnej, zimnej i ohydnej zimy.
Trzyszcz piaskowy (Cicindela hybrida)ObeliskTrzyszcz piaskowy (Cicindela hybrida)
Pomiędzy ostrzami upału, w zacienionych fragmentach Ogrodu, dało się zauważyć żyjące istoty. Między drzewami przemykało kilka gatunków motyli. Pojawiły się bielinki, polowce szachownice (Melanargia galathea), drugie pokolenie rusałki kratkowca (Araschnia levana). W trawie udało mi się sfotografować dwa charakterystyczne i, na pierwszy rzut oka, podobne do siebie modraszki - wieszczka (Celastrina argiolus) i argiadesa (Cupido argiades). Niedawni władcy trawy - pająki i ślimaki - skutecznie zniknęły w cieniu. Dzisiaj nie widziałem żadnego ich przedstawiciela.
Modraszek argiades (Cupido argiades)Rusałka kratkowiec (Araschnia levana)DzwonekModraszek wieszczek (Celastrina argiolus)Latolistek cytrynek (Gonepteryx rhamni)
11 lipca 2010
Dzisiaj temperatura w cieniu osiągnęła 35C, w pełnym słońcu zaś dobiła do okrągłych 60C. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko cieszyć się z pełni lata i upału, który uwielbiam. Założyłem na głowę mój pustynny kapelusz, do plecaka zapakowałem dwie butelki wody mineralnej i wyruszyłem na spacer. Ludzi nie napotkałem. Ptaki również zaszyły się gdzieś w koronach drzew. Trochę lepiej było z owadami. Latało całkiem sporo różnych gatunków ważek, motyle też nic sobie nie robiły z upalnej pogody i stawiły się w dużej liczbie. Żar lał się z nieba, ziemia aż trzeszczała od gorąca. Po długim obchodzie okolic stawów udałem się tam, gdzie upał pasuje najbardziej - na pustynię.
Szablak krwisty (Sympetrum sanguineum)Polowiec szachownica (Melanargia galathea)Szablak szkocki (Sympetrum danae)
Chciałem sprawdzić, jak dają sobie radę królowie pustyni - trzyszcze piaskowe (Cicindela hybrida). Owady te są najbardziej aktywne, kiedy temperatura piasku przekroczy 30C. Okazało się, że dzisiejszy dzień był za ciepły nawet dla nich. Małe mięczaki chowały się w cieniu! Zamiast jak zwykle polować na otwartym terenie, wybierały załomy za krawężnikami. Mało tego! Zawsze czujne i nieufne, dzisiaj przychodziły blisko mnie, żeby schować się w cieniu, który rzucałem. Muszę przyznać, że dzięki takiemu zachowaniu, bardzo straciły w moich oczach. Królowie pustyni... od dzisiaj kojarzyć mi się będą z niegodną ucieczką przed promieniami słońca. Tymczasem mnie nie spieszyło się wcale. Odwiedziłem jeszcze stawy w dziale zieleni parkowej, łąkę kserotermiczną w dziale biologii roślin, po czym ponownie wróciłem nad stawy w arboretum. W świecie palonym kolejnymi falami gorąca czułem się znakomicie. I tylko narastający głód zmusił mnie do powrotu do domu. Cały spacer trwał nieco ponad pięć godzin. Lato zawsze powinno być takie!
Trzyszcz piaskowy (Cicindela hybrida)Dasypogon diadema - samicaSzczerklina piaskowa (Ammophila sabulosa)
13 lipca 2010
Szybki wypad do Ogrodu zaowocował spotkaniami z motylami i pająkami. Upał panuje nadal, widać już oznaki postępującej suszy. Trawa wyschła, łąki przybrały żółty odcień. Rośliny pną się wysoko, kwitną, korzystają z długich, słonecznych godzin. Niestety, taka sytuacja nie potrwa długo. W Łódzkim Ogrodzie Botanicznym łąki są regularnie koszone. Na całe szczęście nie wszystkie jednocześnie, ale i tak takie działanie powoduje kompletne załamanie się populacji owadów, szczególnie motyli. W każdym razie dzisiaj jeszcze udało mi się upolować kilka ciekawych gatunków. Modraszek argiades (Cupido argiades) występuje w tym roku wyjątkowo licznie. Rusałkę ceika (Polygonia c-album) można spotkać na skraju obszarów zadrzewionych - motyl ten często siada na liściach drzew. Przestrojniki jurtina (Maniola jurtina) są wszędzie, wyjątkowo liczne w tym roku i dające się łatwo fotografować. Niedawno zaczął się sezon na przestrojniki trawniki (Aphantopus hyperantus) - mniejsze niż jurtina, bardziej ostrożne i chyba ładniejsze.
Modraszek argiades (Cupido argiades)Rusałka ceik (Polygonia c-album)Bielinek bytomkowiec (Pieris napi)Przestrojnik jurtina (Maniola jurtina)Przestrojnik trawnik (Aphantopus hyperantus)
Od kiedy zaczęły się upały, zniknęły pająki. Przynajmniej takie można było odnieść wrażenie. Pewnie spowodowane jest to tym, że w deszczowe dni te sympatyczne pajęczaki bardziej rzucają się w oczy. Dzisiaj spotkałem kilka gatunków, w tym samca kwadratnika trzcinowego (Tetragnatha extensa), którego początkowo wziąłem za zupełnie inny gatunek. Dymorfizm płciowy  u tych zwierząt jest bardzo rozwinięty. Samice kwadratnika, które łatwo zauważyć, mają bardzo ładne kolory i są dość duże. Samiec jest średnicy źdźbła trawy, na której poluje. Wyciągnięty i dokładnie przylegający do rośliny jest prawie nie do zauważenie. A o to muprzecież chodzi.
Kwadratnik trzcinowy (Tetragnatha extensa) - samiecKwadratnik trzcinowy (Tetragnatha extensa) - samicaKwadratnik trzcinowy (Tetragnatha extensa) - samiec
17 lipca 2010
Dzisiejszy dzień spędziłem w dziale roślin leczniczych i przemysłowych, uganiając się za muchówkami i błonkówkami. Właściwie to było dokładnie odwrotnie, bowiem odkryłem genialny sposób na owady. Zamiast tracić czas i siły na bezsensowne bieganie za nimi, stałem w jednym miejscu, a one same przylatywały do mnie. Nie bez powodu. Stałem nad łanem mikołajków polnych (Eryngium campestre L.), które są dla owadów latających prawdziwym narkotykiem. Bardziej prozaicznie rzecz ujmując, kwiaty mikołajka są tak skonstruowane, że dostęp do nich mają zwierzaki wyposażone w krótkie narządy gębowe, stąd wielka popularość tej rośliny wśród muchówek i błonkówek.
Muchówka (Diptera)Osa (Vespula)Pszczoła (Apis)
Sam mikołajek przypomina z wyglądu oset, z kulistymi, kolczastymi kwiatami barwy białawo-zielonej. Roślina ta w naturze rośnie na suchych murawach łąkowych, w Ogrodzie również sąsiaduje z piaszczystymi alejkami pustyni. To co się odbywa na jego kwiatach można określić tylko jednym słowem - kulinarna orgia. W słoneczny dzień krzątają się tam całe zastępy owadów - błonkówek, muchówek, pluskwiaków, motyli...
Bzyg (Syrphidae)Chrząszcze też lubią mikołajkaI złotolitki (Chrysis sp.)Rusałka kratkowiec (Araschnia levana)Taszczyn pszczeli (Philanthus triangulum)
Większość z nich przylatuje w celu pożywienia się pyłkiem. Takie nagromadzenie zajętych jedzeniem, potencjalnych ofiar, przyciąga rzecz jasna również drapieżniki. Na kwiatach czatują na zdobycz drapieżne pluskwiak, srogonie baldaszkowce (Rhinocoris iracundus), dzieląc miejsce z pająkami kwietnikami (Misumena vatia). Wśród liści i łodyg swoje sieci przedą zawijaki żółtawe (Enoplognatha ovata). Część odwiedzających kwiaty błonkówek jest również drapieżna. Dla nich wszystkich mikołajek jest stołem z niekończącymi się dostawami świeżego jedzenia.
Kwietnik (Misumena vatia)Srogoń baldaszkowiec (Rhinocoris iracundus)Zawijak żółtawy (Enoplognatha ovata)
18 lipca 2010
Kolejny spacer i kolejne odwiedziny w dziale roślin leczniczych i przemysłowych. Dzisiaj podszedłem do sprawy bardziej systematycznie, usiłując fotografować kolejne gatunki, które wydawały mi się mniej znajome. Na pierwszy ogień poszły trzmiele. W Ogrodzie występuje kilkanaście gatunków tych owadów. Trudno jest odróżnić je podczas lotu czy żerowania na roślinie, możliwe jest to dopiero na zdjęciach. Efektem wyczynowej sesji było sfotografowanie trzmiela parkowego (Bombus hypnorum), trzmiela gajowego (Bombus lucorum), trzmiela ziemnego (Bombus terrestris), trzmiela kamiennika (Bombus lapidarius) i trzmiela rudego (Bombus pascuorum).
Trzmiel parkowy (Bombus hypnorum)Trzmiel gajowy (Bombus lucorum)Trzmiel ziemny (Bombus terrestris)Trzmiel kamiennik (Bombus lapidarius)Trzmiel rudy (Bombus pascuorum)
Chcąc napisać kilka słów na temat pszczół i nie palnąć jakiejś głupoty, zacząłem zagłębiać się w informacje na temat ich systematyki. Dla większości ludzi pszczoła to po prostu owad żyjący społecznie w ulach, zbierający nektar i produkujący miód do kanapek. Pszczoły dzielą się na osobniki żeńskie i pracowite (Maja) oraz męskie i leniwe (Gucio). Niestety, nie jest to takie proste. Konkurencyjnych podziałów jest kilka, nadrodzina pszczół (Apoidea) jest połączona z grzebaczami (Sphecoidea) i zawiera w sobie wiele owadów, które w żaden sposób nie kojarzą się przeciętnemu zjadaczowi miodu z pszczołą miodną (Apis mellifera). Żeby więc nie zanudzać i nie pisać o rzeczach, które na razie dla mnie nie są do końca jasne, prezentuję kilka owadów, które zaliczają się do Apoidea. Jak zwykle w przypadku takich zdjęć zadziwia mnie i zachwyca różnorodność kształtów, wielkości i kolorów wśród tych, na codzień kompletnie nie rzucających się w oczy, stworzeń.
Pszczoła miodna (Apis mellifera)Megachile sp.Megachile sp. ?Nomada sp. ?
20 lipca 2010
Wygląda na to, że następnych kilka dni będę zwiedzał tylko jeden dział - roślin leczniczych i przemysłowych. Nie ma lepszego miejsca do sfotografowania i poznania jak największej liczby błonkówek i muchówek, co ostatnio stało się moim celem. Żeby nie ulec monotonii, postanowiłem opuścić dzisiaj mikołajka polnego i poszukać innej rośliny przywabiającej owady. Wybór padł na fenkuł włoski (Foeniculum vulgare Mill.), zwany inaczej koprem włoskim. Koper jaki jest, każdy widzi. Dla owadów posiada tę samą zaletę co mikołajek - płytkie i łatwo dostępne kwiaty, dzięki czemu jest oblegany przez drobnych konsumentów. Krążąc od jednej do drugiej rośliny, skupiłem się dzisiaj na osach i grzebaczach. Bardzo ładnym przedstawicielem tych drugich jest wardzanka (Bembix rostrata), duży, ciekawie ubarwiony owad polujący na muchówki. Dwaj mniejsi przedstawiciele grzebaczowatych ze zdjęć poniżej należą do rodzaju Cerceris.
Cerceris sp.Wardzanka (Bembix rostrata)Cerceris sp.
W Łódzkim Ogrodzie Botanicznym nie brakuje ciekawych gatunków os. Tym razem udało mi się spotkać osę rudawą (Vespula rufa), która jest chyba jedną z najładniejszych przedstawicielek tych owadów. Bardzo smukła kopułka (Eumenes coronatus) jest samotnicą budującą bardzo charakterystyczne, dzbanuszkowate gniazdo z gliny. Z kolei klecanka (Polistes dominulus), mimo swego miłego wyglądu, potrafi użądlić najboleśniej ze wszystkich żyjących w Europie owadów (przynajmniej według Wikipedii, która cytuje skalę bólu według Schmidta). Mnie nie użądliła, bo nie przeszkadzaliśmy sobie nawzajem. Tych kilka zdjęć dopiero lekko otwiera temat błonkówek w ogóle, a os w szczególności. Na pewno jeszcze wiele razy będę fotografował te bardzo ciekawe owady.
Osa rudawa (Vespula rufa)Dolichovespula sp.Kopułka (Eumenes coronatus)Klecanka (Polistes dominulus)
21 lipca 2010
Fotografując muchówki i błonkówki często można zauważyć, że nie niektóre z nich wcale nie są tymi, za które próbują uchodzić. Zjawisko mimikry jest w świecie owadów bardzo popularne. Mimikra batezjańska polega na upodabnianiu się organizmu bezbronnego do takiego, który jest powszechnie znany jako niebezpieczny. Drapieżnikowi nie opłaca się więc go atakować, ponieważ istnieje duże prawdopodobieństwo bolesnego odparcia ataku. W świecie owadów najczęściej naśladowane są chyba owady żądlące, na przykład osy. Obserwacja bezczelnych naśladowców przekonanych o własnej nietykalności jest bardzo pouczająca. Muchówki, pomimo że wyglądają jak osy, nadal są ostrożne i w sytuacji zagrożenia salwują się ucieczką. Inaczej ma się sprawa z... motylem naśladującym osę - ten jest tak pewny siebie, że można machać obok niego aparatem, a on i tak nie raczy się ruszyć. Poniżej - motyl, któremu wydaje się, że jest osą - Przeziernik topolowiec (Paranthrene tabaniformis), muchówka z rodziny wyślepkowatych (Conopidae) udająca osę, bzyg (Syrphidae) w barwach typowych dla osy oraz muchówka Eristalis oestraceus łudząco podobna do trzmiela.
Przeziernik topolowiec (Paranthrene tabaniformis)Physocephala rufipesBzyg (Syrphidae)Eristalis oestraceus
24 lipca 2010
Bardzo lubię motyle z rodziny modraszkowatych (Lycaenidae). Ze względu na swój niewielki rozmiar są one często trudne do zauważenia. Z kolei ubarwienie ich skrzydeł, jak sama nazwa wskazuje, w dużej ilości przypadków jednostajnie niebieskie, powoduje, że można odnieść wrażenie, że ma się do czynienia z jednym gatunkiem. Wystarczy jednak przyjrzeć się bliżej tym owadom, a okaże się, że różnią się znacznie między sobą, a w dodatku nie ustępują pięknem swoim większym kuzynom. Do tej pory, w Łódzkim Ogrodzie Botanicznym, udało mi się sfotografować dziewięć gatunków tych ciekawych motyli. Wciąż jednak mam nadzieję na więcej. Bardzo aktywnie usiłuje mnie zniechęcić do tego modraszek ikar (Polyommatus icarus), najpowszechniejszy z modraszków, występujący w dodatku w wielu odmianach barwnych. W 99% przypadków, kiedy wydaje mi się, że zaobserwowałem nowy gatunek, jest to jakaś odmiana ikara. Poniżej niewielki wybór z dzisiejszego dnia. Wszystkie motyle to oczywiście przedstawiciele Polyommatus icarus.
Polyommatus icarusPolyommatus icarusPolyommatus icarusPolyommatus icarusPolyommatus icarus
Często jest tak, że robię, dość przypadkowo, zdjęcie jakiegoś owada, a dopiero w domu, po znalezieniu dodatkowych informacji na jego temat, okazuje się, jaki to skarb upolowałem. Podobnie było z muchówkami z rodziny wyślepkowatych (Conopidae), o których pisałem przy okazji mimikry. Poza tym, że wyglądają jak pewne grzebaczowate i założe się, że były pierwowzorem futurystycznych helikopterów bojowych z japońskich filmów anime, nie wiedziałem o nich nic. Po przeszukaniu sieci cała prawda wyszła na jaw i obecnie te muchówki są na szczycie listy najbardziej zadziwiających owadów z Ogrodu. Postać dorosła lata sobie przykładnie z kwiatka na kwiatek, żywiąc się pyłkiem. Jest to jednak odpoczynek po trudnym dzieciństwie, w którym, jako larwa, zjadła od środka innego owada, najpewniej jedną z błonkówek. To co robi samica Conopidae, żeby złożyć jaja przechodzi ludzkie pojęcie. Otóż przechwytuje ona w czasie lotu ofiarę, przyczepia się do niej i, co najlepsze, specjalnym narządem z odwłoka otwiera segmenty odwłoka żywiciela. Po czym oczywiście składa tam swoje jajo. Niektóre gatunki stosują inną technikę - ich jajo zaopatrzone jest w kolczaste wyrostki jak harpun, dzięki czemu łatwo i skutecznie zakleszcza się w odwłoku żywiciela. Bardzo mnie ciekawi, co mogło spowodować wykształcenie się tak skomplikowanej i niebezpiecznej metodyrozmnażania?
Physocephala rufipesConops flavipesAbrachyglossum capitatumConopidae
25 lipca 2010
Bardzo lubię przyrodę, w tym wiele gatunków owadów czy pajęczaków, które dla przeciętnego człowieka są zwyczajnie obrzydliwe. Nie jestem jednak eko-maniakiem, który pogłaszcze ssącego zeń krew komara i sam pomoże wspiąć się kleszczowi przez co trudniejsze partie własnej nogi. Są owady, które zwyczajnie mi się nie podobają - na przykład wszelkie prostoskrzydłe. Nie ma na to żadnego logicznego wytłumaczenia - nie lubię ich i tyle. Bohater poniższego wpisu wywołuje u mnie bardzo pozytywne wrażenie jeśli chodzi o estetykę, za to bardzo negatywne, jeśli chodzi o wzajemne współżycie. Ślepak (Chrysops sp.), bo o nim mowa, zwany jest popularnie muchą końską. Nie bez przyczyny. Samice tego owada żywią się bowiem krwią dużych ssaków - koni, bydła i człowieka. Ich aparat gębowy przypomina ostre sztylety, którymi z łatwością przecina nawet grubą skórę. Kto chociaż raz został nadgryziony przez ślepaka, wie, że należy unikać powtórnej bliskości z nim. Reasumując - moja miłość do przyrody kończy się w tym przypadku na kontakcie wzrokowym. Bliższy kontakt wymusza użycie środków przymusu bezpośredniego ze skutkiem śmiertelnym.
Ślepak (Chrysops sp.)Ślepak (Chrysops sp.)Ślepak (Chrysops sp.)Ślepak (Chrysops sp.)
Pozostając przy muchówkach, warto wspomnieć o ich największych i całkiem ładnie wyglądających przedstawicielkach z rodzaju Trzmielówek (Volucella). Osobniki dorosłe żywią się pyłkiem i nektarem, natomiast ich larwy są komensalami trzmieli i os społecznych. Przykładem może być tu trzmielówka leśna (Volucella pellucens) składająca jaja w gniazdach osy pospolitej (Vespula vulgaris) i osy dachowej (Vespula germanica) . Jej larwy żywią się pozostałościami pokarmu tych owadów, martwymi osami i innymi odpadkami. Podobnie zachowuje się Volucella zonaria, wielka muchówka udająca szerszenia. Ostatnią trzmielówką jaką dzisiaj spotkałem była Volucella inanis, prowadząca podobny do poprzedniczek tryb życia. Na tym jednak nie koniec. Jako bonus udało mi się sfotografować owada, którego widziałem po raz pierwszy w życiu - przedstawiciela rodziny rączycowatych (Tachnidae) z gatunku Phasia hemiptera. To kolejna muchówka o bardzo interesującym wyglądzie, kolorowa i ciekawie zbudowana. Niestety atrakcyjny wygląd nie idzie w parze z kulturalnym trybem życia - Phasia hemiptera składa swoje jaja na żywych pluskwiakach z gatunków tarczówka rudonoga (Pentatoma rufipes) i odorek zieleniak (Palomena prasina), a rozwijająca się larwa zżera je żywcem od środka.
Phasia hemipteraVolucella zonariaVolucella pellucensVolucella inanisPhasia hemiptera
26 lipca 2010
Lato ma to do siebie, że ciągle jest widno. Dzięki temu, można iść do Ogrodu również po pracy, co też uczyniłem dzisiaj. Sześć minut zajęło mi przejście od domu do ogrodowej bramy, następne pięć i już byłem w moim ulubionym ostatnio dziale. Niestety czasu nie miałem zbyt wiele, w dodatku pogoda szybko wygoniła mnie do domu. Mimo to zdążyłem spotkać kilka ciekawych zwierzaków. Na mikołajku i wrotyczy siedziały sobie jakieś zwiewne piórolotki (Petrophoridae), jak kiedyś powiedział jeden z moich znajomych, wyglądające jak duchy motyli. Obok nich roił się znany mi już z poprzednich wycieczek zestaw błonkówek i muchówek. Na sam koniec wycieczki uśmiechnęło się do mnie szczęście - udało mi się zobaczyć coś, czego nigdy jeszcze nie widziałem, a od dawna chciałem. Zaczepiona żuwaczkami o liść odpoczywała sobie mała błonkówka. Widok był przekomiczny. Muszę przyznać, że to kolejny raz, kiedy to natura zadziwia mnie swoimi pomysłami. W sumie, gdyby ludzie spali wczepieni zębami w jakąś barierkę, możnaby zaoszczędzić sporo miejsca w pokojach - łóżka byłyby zbędne.
PetrophoridaeSłodkich snów!Petrophoridae
29 lipca 2010
Wieczorny wypad do Ogrodu zbiegł się z ciekawym widowiskiem na niebie. Zachodzące słońce świeciło spod grubej warstwy chmur dając bardzo ciepłe światło o miodowym odcieniu. Nie od dzisiaj wiadomo malarzom i fotografikom, że godziny przy wschodzie i zachodzie słońca najlepiej nadają się do pracy. Ponieważ miałem bardzo mało czasu szybko przeszedłem się między rabatkami fotografując kilka owadów, a później skorzystałem ze światła i dałem szansę modraszkom. Próbowałem fotografować je ze słońcem, ale również i pod słońce. Niestety, po chwili chmury zakryły niebo całkowicie i jedynym co pozostało, była lampa błyskowa...
Polyommatus icarusPolyommatus icarusPolyommatus icarusPolyommatus icarus
30 lipca 2010
Obserwacja owadów wymaga dużo czasu i cierpliwości. Czasem jednak wystarczy trochę szczęścia, tak jak miało to miejsce dzisiaj. Przechodząc po raz, nie wiem już który, koło zagonu mikołajka polnego dostrzegłem lądującego motyla, który zamierzał ogrzać się i wysuszyć korzystając z krótkiej chwili słońca. Podkradłem się z aparatem i kiedy zacząłem robić zdjęcia zauważyłem, że motyl nie jest sam. Poniżej czaił się mały pająk - zawijak żółtawy (Enoplognatha ovata). Polowiec szachownica (Melanargia galathea) spokojnie siedział nie dostrzegając niebezpieczeństwa. Pająk tymczasem podkradał się coraz bliżej, aż w końcu prawie dotykał motyla odnóżami. W tym momencie z sobie tylko znanych powodów zrezygnował i wrócił na pozycję wysjściową. Ponieważ nie działo się nic ciekawego poszedłem w inne miejsce. Kiedy wróciłem kilka minut później, motyl rzucał się już w agonii po śmiertelnym ukąszeniu. Tymczasem kilka kroków dalej inny pająk sam znalazł się w opałach. Większa o wiele większa od niego osa zaatakowała muchę, która zaplątała się w pajęczą sieć. Z tego co widziałem, była to raczej jakaś stara i zmurszała zdobycz. Osa rzuciła się na nią z wielką furią, rozrywając chitynowy pancerzyk jak suchego chipsa. Po kilku sekundach z muchy nie został nawet kawałek, a osa, wściekła jak osa, odleciała dalej. Pająk całe zajście obserwował bezpiecznie schowany  pod liściem. Mądra decyzja.
Zła jak osaNapięcie rośnieTchórzliwy pająk
Zazwyczaj owady dobrze się maskują. Kiedy robię zdjęcia, nieraz przez dłuższą chwilę muszę patrzeć na jakąś roślinę, zanim uda mi się na niej dostrzec jakieś pochowane muchówki czy pluskwiaki. Większości owadów wcale nie zależy na tym, żeby rzucać się w oczy, wolą pozostać dobrze schowane. Wyjątkiem są trujące osobniki, które jaskrawymi barwami odstraszają potencjalnego konsumenta, zawiadamiając go, że nie opłaca się ich jeść. Robią tak np. kraśniki (Zygaenidae), których ciała zawierają związki cyjanowe, zgromadzone już przez gąsienice. Ostatnio udało mi się jednak zauważyć, że niektóre owady są bardziej widoczne, mimo że wcale tego nie chcą. Dzieje się tak za sprawą pasożytniczych roztoczy, które mają zazwyczaj jaskrawy, czerwony odcień. Nie wiem, czy istnieje jakaś konkretna przyczyna, dla której roztocza mają tak prowokacyjny kolor. Jedno jest pewne - owada spasożytowanegozauważam zawsze w pierwszej kolejności. Poniżej kilka przykładów takiego pasożytnictwa.
Na wojsiłceNa muchówceNa pluskwiakuNa pająku
31 lipca 2010
Jeżówka purpurowa (Echinacea purpurea) już od lat jest jedną z moich ulubionych roślin z Łódzkiego Ogrodu Botanicznego. Ta roślina to prawdziwy narkotyk dla motyli. Przyciąga do siebie niezliczoną liczbę gatunków, a co ważniejsze, motyle podczas posiłku zachowują się, jakby były w innym świecie. Można podchodzić do nich blisko, kadrować z dowolnego miejsca, nawet dotykać, a one nic. Co najwyżej przesuną się kawałek dalej, żeby tylko nie tracić cennego posiłku. Podczas dzisiejszego spaceru dało się wreszcie zauważyć motyle. Modraszki i rusałki zalały łąki i rabatki, mieszając swoje kolory z kolorami kwiatów. Skorzystałem zokazji i kilka z nich uwieczniłem na zdjęciach.
Rusałka admirał (Vanessa atalanta)Rusałka pawik (Inachis io)Rusałka pokrzywnik (Aglais urticae)
Z pewną niechęcią oderwałem się od owadów i postanowiłem napisać coś na temat miejsca, gdzie najczęściej je fotografuję, czyli roślin. W dziale roślin leczniczych i przemysłowych, który okupuję już od prawie dwóch tygodni, jest cała masa bardzo interesujących roślin. Więcej napiszę o nich, kiedy będę opracowywał sekcję poświęconą temu działowi, dzisiaj tylko króciutki przegląd co ciekawszych (dla mnie) gatunków. Wyżej wspominałem jeżówkę, która jest Mekką dla motyli. Dla muchówek i błonkówek podobnymi roślinami są wrotycz pospolity (Tanacetum vulgare L.), fenkuł włoski (Foeniculum vulgare Mill.) oraz mikołajek polny (Eryngium campestre L.). Modraszki bardzo upodobały sobie len zwyczajny (Linum usitatissimum L.). Z kolei trzmiele i pszczoły bardzo lubią odżywiać się na karczochu hiszpańskim (Cynara cardunculus L.). Bielinki, modraszki i ponownie trzmiele nie gardzą też lawendą wąskolistną (Lavandula angustifolia). Jeżeli chodzi o mnie, to z roślin najbardziej lubię kotlet schabowy.
Wrotycz pospolity (Tanacetum vulgare L.)Fenkuł włoski (Foeniculum vulgare Mill.)Len zwyczajny (Linum usitatissimum L.)Lawenda wąskolistna (Lavandula angustifolia)Karczoch hiszpański (Cynara cardunculus L.)
(c)