|
|
4 czerwca 2010 |
Biedroneczki
są w kropeczki... W naszej kulturze biedronkowate (Coccinellidae)
lokują się zdecydowanie po stronie owadów lubianych i
traktowanych trochę z przymrużeniem oka. Tymczasem są to groźni
drapieżcy poważnie redukujący populację mszyc. Pierwszy czerwcowy
spacer postanowiłem poświęcić tym pożytecznym owadom. Chciałem
sprawdzić czy oprócz najpopularniejszej biedronki siedmiokropki
(Coccinella
septempunctata) uda mi się upolować jakichś innych
przedstawicieli tej rodziny. |
|
Okazało się,
że jak najbardziej. Biedronki nie mają może dużych
rozmiarów,
ale dosyć łatwo je zauważyć ze względu na jaskrawe kolory. Kilka minut
szukania na łące wśród roślin zaatakowanych przez mszyce i
już
do siedmiokropki
dołączyła biedronka
dwukropka (Adalia
bipunctata) oraz biedronka
mączniakówka (Psyllobora vigintiduopunctata),
która akurat gustuje w diecie złożonej z grzybów.
Wśród pokrzyw udało mi się znaleźć następne - Calvia quatuordecimguttata,
Calvia
decemguttata, Propylea
quatuordecimpunctata oraz dzikiego najeźdźcę ze wschodu w
postaci biedronki
azjatyckiej (Harmonia
axyridis).
Ta ostatnia nieco zaburza obraz biedronki jako sympatycznego i
niegroźnego owada. Ten inwazyjny gatunek wypiera z zajmowanych
terenów gatunki rodzime, jest prawdopodobnie szkodnikiem
owoców, a dodatkowo może wywoływać alergie u ludzi.
|
|
5 czerwca 2010 |
Piękny, zielony pająk ze zdjęć
na dole skłonił mnie do małej dygresji na temat współczesnej
biologii, a konkretniej - systematyki.
Ta dziedzina nauki ma już dawno za sobą czasy, kiedy to zwierzęta
żyjące w wodzie klasyfikowało się jako ryby, a te, które
latały
w powietrzu, zaliczało do ptaków. Nic z tych rzeczy.
Teraźniejsza systematyka to nauka niemalże ścisła, klasyfikująca i
grupująca żywe organizmy z niezwykłą precyzją. To, co nie jest może aż
tak widoczne w świecie dużych zwierząt, w świecie
bezkręgowców
bardzo rzuca się w oczy. W bardzo dużej liczbie przypadków
pajęczaka czy owada nie da się zidentyfikować po zewnętrznych cechach.
Często potrzebne jest dobre zbliżenie na konkretne części ciała. Albo
coś, co każdy biolog lubi najbardziej - wyrwanie kopulatorów.
Podchodząc do zagadnienia całkiem humorystycznie można wyobrazić sobie
scenę przy stalowym stole otoczonym biologami, na którym
leży
biedny motylek czy pajączek. Pochylają się nad nim i po kilku
ninjowskich ruchach unoszą tryumfalnie w górę wycięty
kopulator.
Co masz, co masz??? Ach wiecie, miałem rację! To jest gatunek X.
Hmmmm... to znaczy to był gatunek X. Pająk poniżej, to przedstawiciel
rodzaju Araniella
z gatunku cucurbitina
lub opisthographa.
Bez bardzo dokładnych zdjęć epigyne lub bulbusów nie da się
na
pewno określić gatunku. Szczerze mówiąc nie przeszkadza mi
to -
tak czy inaczej jest ładny. Aha, przepraszam wszystkich urażonych
biologów - to z zazdrości. |
|
Skoro
mowa o pająkach, to na spacerze udało mi się zrobić kilka
portretów tych sympatycznych zwierzaków.
Zdecydowanie
najtrudniej zrobić zdjęcie bokochodom
(Xysticus sp.),
ponieważ siedząc na roślinach są widoczne dla wroga i szybko uciekają. Kwietnik (Misumena vatia)
uważa, że go nie widać i trzyma nerwy na wodzy do ostatniej chwili. Ma
zresztą sporo racji, ponieważ faktycznie go nie widać, a najczęściej
można go namierzyć zwracając uwagę na dziwnie ułożonego owada,
którego właśnie konsumuje. Skakunowate (Salticidae)
byłyby idealnymi modelami, ponieważ nie boją się niczego i mają za nic
fotografa i aparat. Niestety, ich odwaga graniczy z szaleństwem i
bardzo często wskakują wprost w obiektyw. |
|
6 czerwca 2010 |
Kilka ciepłych, słonecznych dni
wreszcie rozruszało życie w stawie. Żaby
zaczęły, czy raczej wznowiły, swe gody z całkowitą beztroską i brakiem
jakichkolwiek hamulców (głównie akustycznych).
Dziesiątki
nawołujących samice samców wypełnia każdy skrawek wody. Ze
stoickim spokojem przyglądają się tym występom rodziny łysek (Fulica atra),
które doczekały się już potomstwa. Samce nadal rzucają się
do
ataku na każdego intruza, ale robią to z zauważalnie mniejszą werwą.
Nie wiem co w tym roku stało się z kaczkami
krzyżówkami (Anas platyrhynchos).
Zazwyczaj o tej porze stawy były podzielone na terytoria, na
których mieszkały pary tych ptaków. W tym roku
jest
bardzo dużo samców, które nieustannie walczą o
nieliczne
samice, a nawet próbują adorować samych siebie. Z kolei
samice
zmęczone zamieszaniem wokół, wolą samotność w bezpiecznej
odległości. Ten rok jest nienormalny
pod wieloma względami... |
|
Z każdym dniem pojawia się
coraz więcej ważek, chociaż daleko jeszcze do tłoku nad wodą. W
powietrzu nadal królują ważki
czteroplame (Libellula
quadrimaculata)
przeganiając wszystko, co tylko ośmieli się naruszyć ich przestrzeń
powietrzną. Na pływających w stawie liściach zdecydowaną większość
stanowią odbywające gody oczobarwnice
większe (Erythromma
najas). W ciągu ostatnich dni masowo pojawiły się nimfy stawowe (Enallagma cyathigerum)
oraz tężnice wytworne
(Ischnura elegans).
Mam nadzieję, że dzięki słonecznej pogodzie, wkrótce
zobaczymy następne, bardzo już spóźnione gatunki. |
|
11 czerwca 2010 |
Krótki,
piątkowy wypad do Ogrodu. Młody (potencjalny) przyrodnik skutecznie
zapobiegł zrobieniu jakiegokolwiek sensownego, wymagającego skupienia
zdjęcia makro. Korzystając z okazji zająłem się więc bardzo ostatnio
przeze mnie zaniedbanymi roślinami. A jest się czym zajmować. Mieszanka
dni upalnych i deszczowych spowodowała, że roślinność stała się bardzo
bujna. Chodząc i robiąc zdjęcia kwiatów starałem się
zapamiętać
nazwy fotografowanych obiektów. Bezskutecznie.
Może następnym razem. |
|
|
12 czerwca 2010 |
Kontynuując
wątek kwiatowy, udałem się dzisiaj do jednego z moich ulubionych miejsc
w Ogrodzie - bardzo nasłonecznionej łąki w dziale biologii roślin.
Zazwyczaj można tu spotkać kilka gatunków
modraszków i
bardzo intersujące, drapieżne muchówki. 'Zazwyczaj' nijak
się ma
do obecnego roku, w którym wszystko postawione jest na
głowie. Z modraszków
są tylko śladowe ilości ikarów,
muchówek ani śladu, podobnie jak i innych
charakterystycznych
dla tego rejonu owadów. Jest za to ciekawa roślina. Nazywa
się farbownik lekarski
(Anchusa officinalis L.),
występuje w kilku odmianach barwnych i przyciąga sporo
błonkówek. Ze względu na sporą zawartość alkaloidów
przydatna dla samobójców i trucicieli. Poza tym
wygląda całkiem ładnie i irytująco czepia się spodni. |
|
Chodziłem
sobie oglądając farbowniki,
ale jak zwykle najwięcej emocji nadeszło ze świata
pajęczaków i
owadów. Na jednej roślinie zauważyłem coś
jaskrawożółtego, kręcącego się wokół własnej osi.
Po
bliższych oględzinach okazało się, że to pająk kwietnik (Misumena vatia),
który upolował pszczołę. Nie byłoby w tym nic
nadzwyczajnego,
gdyby nie obecność dodatkowych, bezczelnych intruzów.
Pszczoła
była opanowana przez małe muchówki
z rodziny Milichiidae,
które łaziły po niej, spadały, wracały, wchodziły na pająka
i
ogólnie zachowywały się jakby postradały zmysły. Zirytowany
kwietnik nie bardzo wiedział, jak poradzić sobie z sytuacją, w końcu
wpadł na znakomity pomysł i na deser zjadł kilka muchówek,
co
nieco uspokoiło sytuację. Milichiidae
to kleptopasożyty,
czyli mówiąc wprost, zwykli złodzieje. Czają się w pobliżu
większego drapieżnika - pająka, ważki, modliszki - a kiedy ten złapie
sobie coś do zjedzenia, wpraszają się na obiad. Jak widać na
powyższym przykładzie dla niektórych obiad kończy
się deserem. Z nimi w roli głównej. |
|
13 czerwca 2010 |
Kiedy
pojawia
się słowo na 'w', cały dzień makrofotografa jest stracony. Brak światła
da się zrekompensować statywem i lampą błyskową, deszcz też nie stanowi
aż tak wielkiej przeszkody, niestety, z wiatrem
nie da się wygrać. Dzisiejszy dzień był piękny - w miarę ciepły i
słoneczny, a w dodatku wolny. Wszystko wydawało się wprost idealnie
stworzone na owocną sesję fotograficzną. No, prawie wszystko. Niestety,
wiało. Wyższe rośliny bujały się nieustannie, spokoju nie było nawet
nisko w trawie. W zadrzewionych zaciszach wiatr wiał z nieco niższym
natężeniem, za to nie dawało się tam zrobić nawet jednego zdjęcia z
powodu chętnych do degustacji komarów. Po kilku godzinach
bezsensownego pomstowania na kolejne rozmazane zdjęcie
wróciłem
do domu. Rezultaty spaceru były dość nędzne. Z ciekawszych zdobyczy
można wymienić pierwszą w tym roku wojsiłkę
pospolitą (Panorpa
communis) oraz strojnicę
baldaszówkę (Graphosoma lineatum). |
|
19 czerwca 2010 |
Kolejny
wietrzny i niezbyt słoneczny dzień. Wybierając się dzisiaj na spacer,
nie liczyłem na zbyt wiele. Początek wycieczki potwierdził moje obawy -
najwięcej było zaciekle atakujących komarów,
a później na rękę zaczął mi włazić kleszcz,
którego szybko eksmitowałem. Później było już
lepiej. Ze
względu na kiepskie warunki, motyle nie latały w ogóle.
Postanowiłem pochodzić trochę po łąkach i spróbować znaleźć
je
wśród trawy. Pomysł okazał się być trafiony - znalazłem
kilka
nowych w tym sezonie gatunków. Najpierw w dziale flory polskiej kilka
egzemplarzy karłątka
kniejnika (Ochlodes
sylvanus), niezlatanych i bardzo ładnych. Pierwsze w tym
roku przestrojniki
jurtina (Maniola
jurtina) spotkałem w dziale biologii roślin. Wraz z nimi
obecne były małe strzępotki
ruczajniki (Coenonympha
pamphilus) latające już od jakiegoś czasu. Na sam koniec
trafił mi się prawdziwy rarytas na skalę ogrodową - czerwończyk nieparek
(Lycaena dispar).
Ten duży, jak na przedstawiciela modraszków, motyl znajduje
się w Polskiej Czerwonej
Księdze Zwierząt i jest pod całkowitą ochroną.
Nieparka udało mi się znaleźć na dwóch różnych
stanowiskach w Ogrodzie, mam nadzieję, że ten piękny motyl zwiększy w
nim swoją populację. |
|
Trzymając
się tematu motyli, warto napisać kilka słów o motylach
nocnych.
Wbrew swojej nazwie, bardzo wiele z nich można spotkać w ciągu dnia.
Spora ich liczba dobrze maskuje się na pniach drzew czy roślinach
przybierając kamuflujące barwy. Jednak istnieje całkiem pokaźna grupa
mogąca swoimi jaskrawymi kolorami konkurować z gatunkami dziennymi.
Warto im się przyjrzeć bliżej i poświęcić trochę czasu na poszukanie
ich wśród roślin. Jedno jest pewne - jeżeli chodzi o
wymyślne
nazwy mogą spokojnie konkurować z chrząszczami. Dzisiaj udało mi się
spotkać kilku przedstawicieli motyli nocnych, z których
wybrałem
cztery gatunki. Plamiec
nabuczak (Lomaspilis
marginata)
to ładny, biało-czarny motyl średniej wielkości. Spotkać go można dość
często siedzącego na liściach drzew i krzewów. Angielska
nazwa - Clouded Border
- pasuje do tego owada o wiele bardziej. Następny gatunek to ciemnokres czeremszak
(Lomographa temerata),
bardziej zakumflowany i trudniejszy do dostrzeżenia. Tego akurat udało
mi się złapać na pniu brzozy. I znów dziwna polska nazwa
nijak
się ma do angielskiego Clouded
Silver. Przypominający bombowiec o układzie skrzydeł
delta, kolejny motyl, po angielsku zwany celnie i lakonicznie The Snout, w naszym
języku zasłużył sobie na poetyckie i łatwo wpadające w ucho miano - rozszczepka śnicianka
(Hypena proboscidalis).
Ostatni dzisiaj motylek, to jeden z najmniejszych przedstawicieli
sówek. Panemeria
tenebrata, bo o nim mowa, występuje powszechnie na suchych
łąkach Ogrodu Botanicznego. U Anglików mówią nań Small Yellow Underwing,
u nas nie zasłużył sobie na własną nazwę. |
|
Pająki miały już na
tej stronie swoje pięć minut, dzisiaj dla równowagi pora na muchy. A właściwie muchówki (Diptera).
Ten rząd owadów zdecydowanie nie cieszy się uznaniem ludzi.
Nie
bez powodu. Muchówki kojarzą się głównie z
muchami
składającymi jaja w żywności, przenoszącymi choroby, bytującymi
wokół wszelkich składowisk nieczystości. Do tego można
dorzucić
innych przedstawicieli tego rzędu, czyli meszkowate (Simuliidae), komarowate (Culicidae), gzowate (Oestridae) czy bąkowate (Tabanidae)
i już mamy pełen obraz tej miłej zgrai, której jedynym celem
wydaje się być uprzykrzanie życia człowiekowi. Dzisiaj tylko
krótka prezentacja, jak bardzo zróżnicowany jest
rząd Diptera
i jak wielu, bardzo od siebie różnych, jego przedstawicieli
można napotkać w Ogrodzie. Wśród nich polecam uwadze
przedstawicielkę rodziny wpleszczowatych
(Hippoboscidae)
- te miłe owady pasożytują na dużych ssakach - jeleniach, owcach,
koniach, jak również na ptakach. Teoretycznie
niegroźne dla człowieka, w praktyce potrafią solidnie ugryżć. |
|
|
20 czerwca 2010 |
Od
ładnych
kilku tygodni noszę ze sobą obiektyw macro, dzięki czemu widzę
również w skali makro. Dzisiaj, zmęczony, postanowiłem się
na
chwilę wyprostować. Jakież było moje zdumienie, kiedy okazało się, że w
Ogrodzie Botanicznym, oprócz owadów i
pajęczaków, znajdują się również
drzewa
i krzewy! W
dodatku właśnie kwitnące. W związku z tym niebywałym odkryciem
postanowiłem zrobić kilka zdjęć. |
|
Dalej
było już tradycyjnie, czyli chitynowo. Do koszyczka wpadło kilka prostoskrzydłych (Orthoptera), pająków (Araneae), motyli (Lepidoptera), chrząszczy (Coleoptera) i pluskwiaków
(Hemiptera).
Po raz kolejny udało mi się dzisiaj sfotografować czerwończyka nieparka
(Lycaena dispar),
w dodatku w kolejnym, trzecim już stanowisku. |
|
26 czerwca 2010 |
Pogoda
w tym
tygodniu była po prostu tragiczna. Temperatura rano oscylowała
wokół 10 stopni, chmury, deszcze i wiatr. Na szczęście
sytuacja
zmieniła się w piątkową noc i weekend zaczął się pogodnie. Niestety,
taka pogoda ma bardzo duży wpływ na populacje owadów. Bez
śladu
zniknęła większość modraszków, bielinków czy
trzyszczy.
Warto jednak było wybrać się na dłuższy spacer. Szukając w trawie
ciekawych gatunków, zauważyłem ładnie ubarwione, średniej
wielkości ważki. Jak się okazało, były to szablaki żółte
(Sympetrum flaveolum).
Do tej pory tylko raz udało mi się je spotkać w Ogrodzie. Gatunek ten,
podobnie jak kilka innych szablaków, poluje z dala od
zbiorników wodnych. Coraz większy wzrost temperatury
spowodował
przyjmowanie przez te owady tzw. postawy
obelisku.
Ma ona na celu zmniejszenie temperatury ciała w czasie największego
nasilenia promieniowania słonecznego. Ważka podnosi w górę
odwłok zmniejszając w ten sposób przekrój ciała,
które ogrzewa słońce. Jednoczesnie specjalnie układa
skrzydła,
zacieniając głowę i tułów i odbijając promienie słoneczne.
Założe się, że dzięki tegorocznej, "cudownej" pogodzie, wiele ważek
zapomniało już do czego służy obelisk i prawdopodobnie zginą z
przegrzania przy najbliższym słonecznym dniu. |
|
Na
tej samej
łące, na której polowały szablaki, sfotografowałem ważkę,
którą widziałem po raz pierwszy w życiu. Początkowo
myślałem, że
to jakiś młody, niewybarwiony do końca osobnik. Po przejrzeniu książek
w domu okazało się, że "odkryłem" kolejny, zupełnie nowy dla mnie
gatunek ważki, zamieszkujący Łódzki Ogród
Botaniczny. Lecicha
białoznaczna (Orthetrum
albistylum),
bo o niej mowa, poluje nad stałym lądem, preferując dobrze
nasłonecznione łąki. Spotkałem ją na łące w dziale roślin leczniczych i
użytkowych, zaraz obok pustynnego biotopu zamieszkiwanego przez podobny
gatunek - lecichę
pospolitą (Orthetrum
cancellatum).
Samce obu lecich są dość podobne, natomiast sfotografowanej przeze mnie
samicy nie sposób pomylić z jakąkolwiek inną ważką. Muszę
przyznać, że bardz ucieszyło mnie to spotkanie - Ogród z
ponad
dwudziestoma różnymi gatunkami ważek jest fantastycznym
miejscem
dla każdego odonatologa. |
|
27 czerwca 2010 |
Kolejny
słoneczny dzień postanowiłem spędzić penetrując okolice jednego z moich
ulubionych biotopów - stawu. Jednocześnie powziąłem silne
postanowienie, że dzisiaj dam szanse florze i postaram się
sfotografować rośliny charakterystyczne dla okolic stawów
Łódzkiego Ogrodu Botanicznego. O dziwo, udało mi się wykonać
to
zadanie. Efektem jest seria zdjęć kwiatów, które
rosną w
pobliżu wody i o których nie mam nic do powiedzenia, poza
tym,
że pięknie wyglądają, a niektóre z nich równie
pięknie
pachną. Być może w któryś z zimowych wieczorów
wyciągne z
regału książki i postaram się je oznaczyć. Muszę tu dodać, że mieszanka
pogody deszczowej i słonecznej spowodowała, że nadwodne łąki po prostu
eksplodowały wszelkim życiem. Bujna roślinność rozpełzła się na
wszystkie strony, znacząc krajobraz barwnymi plamami
kwiatów.
Sam staw również zarósł kilkoma gatunkami roślin
wodnych,
wśród których kryją się ptaki, ważki, pająki i
cała masa
owadziej drobnicy. Rośliny wspinają się na rośliny, wszystkie pachną i
rywalizują w wyścigu ku słońcu, zachęcając jak mogą licznych zapylaczy.
Innymi słowy, na pierwszy rzut oka, panuje tam estetyczno-zapachowa
sielanka i niezmącone niczym szczęście. Oczywiście ważka,
która
właśnie miota się w pajęczynie, może mieć na ten temat odmienne zdanie.
Pozostańmy jednak przy złudnym obrazie
rzeczywistości prezentowanym na poniższych zdjęciach. |
|
Flora
miała
swoje pięć minut, najwyższy czas zająć się fauną. W okolicy
stawów lata coraz więcej gatunków ważek. Wciąż
najbardziej widoczne i najliczniejsze są ważki czteroplame (Libellula quadrimaculata).
Dzisiaj latało też kilka szklarek
zielonych (Cordulia
aenea) oraz dwie bardzo duże,
błękitne ważki, prawdopodobnie żagnice
(Aeshna sp.).
Przy trzecim stawie z kolei spotkałem chyba jedną z naszych
najpiękniejszych ważek równoskrzydłych - świteziankę błyszczącą
(Calopteryx splendens).
Ten gatunek to w Ogrodzie prawdziwy rarytas - do tej pory tylko raz
udało mi się go zaobserwować. Świtezianka występuje często w okolicach
strumieni i innych cieków wodnych, których tu nie
ma. Nie
wiem czy widziane przeze mnie do tej pory egzemplarze przeszły jakimś
cudem przeobrażenie w stawie, czy po prostu przyleciały znad jakiejś
rzeczki. Tak czy inaczej bardzo żałuję, że w Ogrodzie nie ma choćby
jednego sztucznego strumienia, który pozwoliłby na
rozwój
tej pięknej ważki. |
|
W
dziale
flory polskiej postanowiłem zapolować motyle. Rozległe łąki,
które tam się znajdują, przyciągają wiele owadów
latających. Spodziewałem się jakichś bielinków,
modraszków, może rusałek. Jak zwykle Ogród
zaskoczył mnie
czymś zupełnie nowym. Już z daleka dostrzegłem dużego, pomarańczowego
motyla, który nie kojarzył mi się z niczym, co bym wcześniej
widział. Rzuciłem się w pogoń. Owad okazał się być bardzo nieśmiały -
goniłem go wzdłuż i wszerz łąki porośniętej trawą sięgającą mi do pasa.
Po kilku minutach takiej zabawy czułem się już nieźle zmęczony, a
miałem ledwie kilka przypadkowych zdjęć nie pozwalających na
identyfikację. Wreszcie mój wysiłek został nagrodzony -
motyl
usiadł spokojnie na źdźble trawy i nie zamierzał odlatywać. Była to
jakaś dostojka.
Do tej pory w Ogrodzie spotkałem dostojkę
malinowca (Argynnis
paphia), dostojkę
dia (Boloria
dia) oraz dostojkę
latonia (Issoria
lathonia)
- wszystkie bardzo charakterystyczna. Dzisiejszy motyl był czymś nowym.
Szczęście mi dopisało, w dzień po spotkaniu zupełnie nowej dla Ogrodu
ważki, dzisiaj sfotografowałem nowy gatunek motyla - dostojkę aglaja (Argynnis aglaja). |
|
Dzisiejszy
spacer zakończyłem sesją w moim ulubionym, pustynnym biotopie. Ten
obszar zawsze dostarcza silnych wrażeń, a trup ściele się tu gęsto. Nie
inaczej było dzisiaj. Idąc piaszczystą alejką zauważyłem małą złotolitkę (Chrysidoidea sp.),
która właśnie najechała czyjeś gniazdo, pewnie złożyła jajo,
żeby jej pasożytnicza larwa mogła zjeść to, co miało się tam wykluć, a
teraz siedziała i pilnowała wejścia. Zaczaiłem się w pobliżu i zacząłem
obserwacje. Nie minęła chwila, a już pojawiły się pasożytnicze muchówki
z podrodziny Miltogrammatinae,
które same miały ochotę złożyć jaja. Złotolitka wdała się
z nimi w bójkę, którą oczywiście wygrała. Kilka
sekund później w pobliżu wylądowała większa błonkówka
z pomarańczowo-czerwonym odwłokiem, mająca podobne zamiary. Walka była
dłuższa i bardziej zacięta, jednak znów złotolitka była
górą. Moją uwagę odwróciło głośne buczenie. To
nadciągała bujanka
(Bombylius sp.),
kolejny owad, którego larwy pasożytują na złożonych przez
kogo innego jajach i wyklutych larwach. Bujanka zawisała nad
wykopanymi norkami wyraźnie szukając odpowiedniej. Kiedy na chwilę
odwróciłem wzrok do złotolitki,
ta biła się już z następną
błonkówką, tym razem smukłą, w
czarno-żółte paski. Wróciłem do bujanki. Po chwili
obserwacji sprawdziłem co słychać u złotolitki.
Czarno-żółtego napastnika już nie było, za to niedaleko
wejścia norki leżał... trup
jakiejś małej pszczoły.
Wszystko odbywało się błyskawicznie, a cała obserwacja trwała kilka
minut. Pustynia
nigdy nie przestanie mnie zadziwiać! |
|
|
|