Logo Łódzkiego Ogrodu Botanicznego
owady
Moja kronika
Fauna
Ssaki
Ptaki
Gady
Płazy
Ryby
Owady
Pajęczaki
Ślimaki
Inne1
Flora
Drzewa
Krzewy
Krzewinki
Rośliny zielne
Grzyby
Biotopy
Pustynia
Staw
Las
Łąka
Step
Mokradła
Pory roku
Wiosna
Lato
Jesień
Zima
Działy Ogrodu
Ogród japoński
Alpinarium
Arboretum
Dział flory polskiej
Dział zieleni parkowej
Dział biologii roślin
Dział kolekcji roślin ozdobnych
Dział roślin leczniczych i przemysłowych
Dział systematyki roślin zielnych
Plan Ogrodu
Warsztat
Linki
Kontakt
4 czerwca 2010
Biedroneczki są w kropeczki... W naszej kulturze biedronkowate (Coccinellidae) lokują się zdecydowanie po stronie owadów lubianych i traktowanych trochę z przymrużeniem oka. Tymczasem są to groźni drapieżcy poważnie redukujący populację mszyc. Pierwszy czerwcowy spacer postanowiłem poświęcić tym pożytecznym owadom. Chciałem sprawdzić czy oprócz najpopularniejszej biedronki siedmiokropki (Coccinella septempunctata) uda mi się upolować jakichś innych przedstawicieli tej rodziny.
Coccinella septempunctataPsyllobora vigintiduopunctataAdalia bipunctata
Okazało się, że jak najbardziej. Biedronki nie mają może dużych rozmiarów, ale dosyć łatwo je zauważyć ze względu na jaskrawe kolory. Kilka minut szukania na łące wśród roślin zaatakowanych przez mszyce i już do siedmiokropki dołączyła biedronka dwukropka (Adalia bipunctata) oraz biedronka mączniakówka (Psyllobora vigintiduopunctata), która akurat gustuje w diecie złożonej z grzybów. Wśród pokrzyw udało mi się znaleźć następne - Calvia quatuordecimguttata, Calvia decemguttata, Propylea quatuordecimpunctata oraz dzikiego najeźdźcę ze wschodu w postaci biedronki azjatyckiej (Harmonia axyridis). Ta ostatnia nieco zaburza obraz biedronki jako sympatycznego i niegroźnego owada. Ten inwazyjny gatunek wypiera z zajmowanych terenów gatunki rodzime, jest prawdopodobnie szkodnikiem owoców, a dodatkowo może wywoływać alergie u ludzi.
Calvia quatuordecimpunctata1Propylea quatuordecimpunctataCalvia decemguttataHarmonia axyridis
5 czerwca 2010
Piękny, zielony pająk ze zdjęć na dole skłonił mnie do małej dygresji na temat współczesnej biologii, a konkretniej - systematyki. Ta dziedzina nauki ma już dawno za sobą czasy, kiedy to zwierzęta żyjące w wodzie klasyfikowało się jako ryby, a te, które latały w powietrzu, zaliczało do ptaków. Nic z tych rzeczy. Teraźniejsza systematyka to nauka niemalże ścisła, klasyfikująca i grupująca żywe organizmy z niezwykłą precyzją. To, co nie jest może aż tak widoczne w świecie dużych zwierząt, w świecie bezkręgowców bardzo rzuca się w oczy. W bardzo dużej liczbie przypadków pajęczaka czy owada nie da się zidentyfikować po zewnętrznych cechach. Często potrzebne jest dobre zbliżenie na konkretne części ciała. Albo coś, co każdy biolog lubi najbardziej - wyrwanie kopulatorów. Podchodząc do zagadnienia całkiem humorystycznie można wyobrazić sobie scenę przy stalowym stole otoczonym biologami, na którym leży biedny motylek czy pajączek. Pochylają się nad nim i po kilku ninjowskich ruchach unoszą tryumfalnie w górę wycięty kopulator. Co masz, co masz??? Ach wiecie, miałem rację! To jest gatunek X. Hmmmm... to znaczy to był gatunek X. Pająk poniżej, to przedstawiciel rodzaju Araniella z gatunku cucurbitina lub opisthographa. Bez bardzo dokładnych zdjęć epigyne lub bulbusów nie da się na pewno określić gatunku. Szczerze mówiąc nie przeszkadza mi to - tak czy inaczej jest ładny. Aha, przepraszam wszystkich urażonych  biologów - to z zazdrości.
Araniella sp.Araniella sp.Araniella sp.
Skoro mowa o pająkach, to na spacerze udało mi się zrobić kilka portretów tych sympatycznych zwierzaków. Zdecydowanie najtrudniej zrobić zdjęcie bokochodom (Xysticus sp.), ponieważ siedząc na roślinach są widoczne dla wroga i szybko uciekają. Kwietnik (Misumena vatia) uważa, że go nie widać i trzyma nerwy na wodzy do ostatniej chwili. Ma zresztą sporo racji, ponieważ faktycznie go nie widać, a najczęściej można go namierzyć zwracając uwagę na dziwnie ułożonego owada, którego właśnie konsumuje. Skakunowate (Salticidae) byłyby idealnymi modelami, ponieważ nie boją się niczego i mają za nic fotografa i aparat. Niestety, ich odwaga graniczy z szaleństwem i bardzo często wskakują wprost w obiektyw.
Bokochód (Xysticus sp.)Kwietnik (Misumena vatia)Skakun (Evarcha sp.)
6 czerwca 2010
Kilka ciepłych, słonecznych dni wreszcie rozruszało życie w stawie. Żaby zaczęły, czy raczej wznowiły, swe gody z całkowitą beztroską i brakiem jakichkolwiek hamulców (głównie akustycznych). Dziesiątki nawołujących samice samców wypełnia każdy skrawek wody. Ze stoickim spokojem przyglądają się tym występom rodziny łysek (Fulica atra), które doczekały się już potomstwa. Samce nadal rzucają się do ataku na każdego intruza, ale robią to z zauważalnie mniejszą werwą. Nie wiem co w tym roku stało się z kaczkami krzyżówkami (Anas platyrhynchos). Zazwyczaj o tej porze stawy były podzielone na terytoria, na których mieszkały pary tych ptaków. W tym roku jest bardzo dużo samców, które nieustannie walczą o nieliczne samice, a nawet próbują adorować samych siebie. Z kolei samice zmęczone zamieszaniem wokół, wolą samotność w bezpiecznej odległości. Ten rok jest nienormalny pod wieloma względami...
Samiec łyskiGrzybień ogrodowy (Nymphaea x hybrida)Młoda łyskaŻaba zielona (Rana esculenta)
Z każdym dniem pojawia się coraz więcej ważek, chociaż daleko jeszcze do tłoku nad wodą. W powietrzu nadal królują ważki czteroplame (Libellula quadrimaculata) przeganiając wszystko, co tylko ośmieli się naruszyć ich przestrzeń powietrzną. Na pływających w stawie liściach zdecydowaną większość stanowią odbywające gody oczobarwnice większe (Erythromma najas). W ciągu ostatnich dni masowo pojawiły się nimfy stawowe (Enallagma cyathigerum) oraz tężnice wytworne (Ischnura elegans). Mam nadzieję, że dzięki słonecznej pogodzie, wkrótce zobaczymy następne, bardzo już spóźnione gatunki.
Oczobarwnica większa (Erythromma najas)Tężnica wytworna (Ischnura elegans)Ważka czteroplama (Libellula quadrimaculata)Nimfa stawowa (Enallagma cyathigerum)Łątka dzieweczka (Coenagrion puella)
11 czerwca 2010
Krótki, piątkowy wypad do Ogrodu. Młody (potencjalny) przyrodnik skutecznie zapobiegł zrobieniu jakiegokolwiek sensownego, wymagającego skupienia zdjęcia makro. Korzystając z okazji zająłem się więc bardzo ostatnio przeze mnie zaniedbanymi roślinami. A jest się czym zajmować. Mieszanka dni upalnych i deszczowych spowodowała, że roślinność stała się bardzo bujna. Chodząc i robiąc zdjęcia kwiatów starałem się zapamiętać nazwy fotografowanych  obiektów. Bezskutecznie. Może następnym razem.
Let's bloom!Let's bloom!Let's bloom!Let's bloom!Let's bloom!
Let's bloom!Let's bloom!Let's bloom!Let's bloom!Let's bloom!
12 czerwca 2010
Kontynuując wątek kwiatowy, udałem się dzisiaj do jednego z moich ulubionych miejsc w Ogrodzie - bardzo nasłonecznionej łąki w dziale biologii roślin. Zazwyczaj można tu spotkać kilka gatunków modraszków i bardzo intersujące, drapieżne muchówki. 'Zazwyczaj' nijak się ma do obecnego roku, w którym wszystko postawione jest na głowie. Z modraszków są tylko śladowe ilości ikarów, muchówek ani śladu, podobnie jak i innych charakterystycznych dla tego rejonu owadów. Jest za to ciekawa roślina. Nazywa się farbownik lekarski (Anchusa officinalis L.), występuje w kilku odmianach barwnych i przyciąga sporo błonkówek. Ze względu na sporą zawartość alkaloidów przydatna dla samobójców i trucicieli. Poza tym wygląda całkiem ładnie i irytująco czepia się spodni.
Farbownik lekarski (Anchusa officinalis L.)Farbownik lekarski (Anchusa officinalis L.)Farbownik lekarski (Anchusa officinalis L.)
Chodziłem sobie oglądając farbowniki, ale jak zwykle najwięcej emocji nadeszło ze świata pajęczaków i owadów. Na jednej roślinie zauważyłem coś jaskrawożółtego, kręcącego się wokół własnej osi. Po bliższych oględzinach okazało się, że to pająk kwietnik (Misumena vatia), który upolował pszczołę. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie obecność dodatkowych, bezczelnych intruzów. Pszczoła była opanowana przez małe muchówki z rodziny Milichiidae, które łaziły po niej, spadały, wracały, wchodziły na pająka i ogólnie zachowywały się jakby postradały zmysły. Zirytowany kwietnik nie bardzo wiedział, jak poradzić sobie z sytuacją, w końcu wpadł na znakomity pomysł i na deser zjadł kilka muchówek, co nieco uspokoiło sytuację. Milichiidae to kleptopasożyty, czyli mówiąc wprost, zwykli złodzieje. Czają się w pobliżu większego drapieżnika - pająka, ważki, modliszki - a kiedy ten złapie sobie coś do zjedzenia, wpraszają się na obiad. Jak widać na powyższym przykładzie dla niektórych obiad kończy się deserem. Z nimi w roli głównej.
Kwietnik (Misumena vatia) i MilichiidaeKwietnik (Misumena vatia) i MilichiidaeKwietnik (Misumena vatia)Kwietnik (Misumena vatia) i MilichiidaeKwietnik (Misumena vatia) i Milichiidae
13 czerwca 2010
Kiedy pojawia się słowo na 'w', cały dzień makrofotografa jest stracony. Brak światła da się zrekompensować statywem i lampą błyskową, deszcz też nie stanowi aż tak wielkiej przeszkody, niestety, z wiatrem nie da się wygrać. Dzisiejszy dzień był piękny - w miarę ciepły i słoneczny, a w dodatku wolny. Wszystko wydawało się wprost idealnie stworzone na owocną sesję fotograficzną. No, prawie wszystko. Niestety, wiało. Wyższe rośliny bujały się nieustannie, spokoju nie było nawet nisko w trawie. W zadrzewionych zaciszach wiatr wiał z nieco niższym natężeniem, za to nie dawało się tam zrobić nawet jednego zdjęcia z powodu chętnych do degustacji komarów. Po kilku godzinach bezsensownego pomstowania na kolejne rozmazane zdjęcie wróciłem do domu. Rezultaty spaceru były dość nędzne. Z ciekawszych zdobyczy można wymienić pierwszą w tym roku wojsiłkę pospolitą (Panorpa communis) oraz strojnicę baldaszówkę (Graphosoma lineatum).
Strojnica baldaszówka (Graphosoma lineatum)Araniella sp.Philodromus sp.Wojsiłka pospolita (Panorpa communis)Cześć, mucha jestem!
19 czerwca 2010
Kolejny wietrzny i niezbyt słoneczny dzień. Wybierając się dzisiaj na spacer, nie liczyłem na zbyt wiele. Początek wycieczki potwierdził moje obawy - najwięcej było zaciekle atakujących komarów, a później na rękę zaczął mi włazić kleszcz, którego szybko eksmitowałem. Później było już lepiej. Ze względu na kiepskie warunki, motyle nie latały w ogóle. Postanowiłem pochodzić trochę po łąkach i spróbować znaleźć je wśród trawy. Pomysł okazał się być trafiony - znalazłem kilka nowych w tym sezonie gatunków. Najpierw w dziale flory polskiej kilka egzemplarzy karłątka kniejnika (Ochlodes sylvanus), niezlatanych i bardzo ładnych. Pierwsze w tym roku przestrojniki jurtina (Maniola jurtina) spotkałem w dziale biologii roślin. Wraz z nimi obecne były małe strzępotki ruczajniki (Coenonympha pamphilus) latające już od jakiegoś czasu. Na sam koniec trafił mi się prawdziwy rarytas na skalę ogrodową - czerwończyk nieparek (Lycaena dispar). Ten duży, jak na przedstawiciela modraszków, motyl znajduje się w Polskiej Czerwonej Księdze Zwierząt i jest pod całkowitą ochroną. Nieparka udało mi się znaleźć na dwóch różnych stanowiskach w Ogrodzie, mam nadzieję, że ten piękny motyl zwiększy w nim swoją populację.
Strzępotek ruczajnik (Coenonympha pamphilus)Karłątek kniejnik (Ochlodes sylvanus)Przestrojnik jurtina (Maniola jurtina)Czerwończyk nieparek (Lycaena dispar)
Trzymając się tematu motyli, warto napisać kilka słów o motylach nocnych. Wbrew swojej nazwie, bardzo wiele z nich można spotkać w ciągu dnia. Spora ich liczba dobrze maskuje się na pniach drzew czy roślinach przybierając kamuflujące barwy. Jednak istnieje całkiem pokaźna grupa mogąca swoimi jaskrawymi kolorami konkurować z gatunkami dziennymi. Warto im się przyjrzeć bliżej i poświęcić trochę czasu na poszukanie ich wśród roślin. Jedno jest pewne - jeżeli chodzi o wymyślne nazwy mogą spokojnie konkurować z chrząszczami. Dzisiaj udało mi się spotkać kilku przedstawicieli motyli nocnych, z których wybrałem cztery gatunki. Plamiec nabuczak (Lomaspilis marginata) to ładny, biało-czarny motyl średniej wielkości. Spotkać go można dość często siedzącego na liściach drzew i krzewów. Angielska nazwa - Clouded Border - pasuje do tego owada o wiele bardziej. Następny gatunek to ciemnokres czeremszak (Lomographa temerata), bardziej zakumflowany i trudniejszy do dostrzeżenia. Tego akurat udało mi się złapać na pniu brzozy. I znów dziwna polska nazwa nijak się ma do angielskiego Clouded Silver. Przypominający bombowiec o układzie skrzydeł delta, kolejny motyl, po angielsku zwany celnie i lakonicznie The Snout, w naszym języku zasłużył sobie na poetyckie i łatwo wpadające w ucho miano - rozszczepka śnicianka (Hypena proboscidalis). Ostatni dzisiaj motylek, to jeden z najmniejszych przedstawicieli sówek. Panemeria tenebrata, bo o nim mowa, występuje powszechnie na suchych łąkach Ogrodu Botanicznego. U Anglików mówią nań Small Yellow Underwing, u nas nie zasłużył sobie na własną nazwę.
Rozszczepka śnicianka (Hypena proboscidalis)Plamiec nabuczak (Lomaspilis marginata)Ciemnokres czeremszak (Lomographa temerata)Panemeria tenebrata
Pająki miały już na tej stronie swoje pięć minut, dzisiaj dla równowagi pora na muchy. A właściwie muchówki (Diptera). Ten rząd owadów zdecydowanie nie cieszy się uznaniem ludzi. Nie bez powodu. Muchówki kojarzą się głównie z muchami składającymi jaja w żywności, przenoszącymi choroby, bytującymi wokół wszelkich składowisk nieczystości. Do tego można dorzucić innych przedstawicieli tego rzędu, czyli meszkowate (Simuliidae), komarowate (Culicidae), gzowate (Oestridae) czy bąkowate (Tabanidae) i już mamy pełen obraz tej miłej zgrai, której jedynym celem wydaje się być uprzykrzanie życia człowiekowi. Dzisiaj tylko krótka prezentacja, jak bardzo zróżnicowany jest rząd Diptera i jak wielu, bardzo od siebie różnych, jego przedstawicieli można napotkać w Ogrodzie. Wśród nich polecam uwadze przedstawicielkę rodziny wpleszczowatych (Hippoboscidae) - te miłe owady pasożytują na dużych ssakach - jeleniach, owcach, koniach, jak również na ptakach. Teoretycznie niegroźne dla człowieka, w praktyce potrafią solidnie ugryżć.
Muchówki (Diptera)Muchówki (Diptera)Muchówki (Diptera)Muchówki (Diptera)
Muchówki (Diptera)Muchówki (Diptera)Muchówki (Diptera)Wpleszczowate (Hippoboscidae)
20 czerwca 2010
Od ładnych kilku tygodni noszę ze sobą obiektyw macro, dzięki czemu widzę również w skali makro. Dzisiaj, zmęczony, postanowiłem się na chwilę wyprostować. Jakież było moje zdumienie, kiedy okazało się, że w Ogrodzie Botanicznym, oprócz owadów i pajęczaków, znajdują się również drzewa i krzewy! W dodatku właśnie kwitnące. W związku z tym niebywałym odkryciem postanowiłem zrobić kilka zdjęć.
Czas na kwiatyCzas na kwiatyCzas na kwiatyCzas na kwiatyCzas na kwiaty
Dalej było już tradycyjnie, czyli chitynowo. Do koszyczka wpadło kilka prostoskrzydłych (Orthoptera), pająków (Araneae), motyli (Lepidoptera), chrząszczy (Coleoptera) i pluskwiaków (Hemiptera). Po raz kolejny udało mi się dzisiaj sfotografować czerwończyka nieparka (Lycaena dispar), w dodatku w kolejnym, trzecim już stanowisku.
Prostoskrzydłe (Orthoptera)Czerwończyk nieparek (Lycaena dispar)Kwietnik (Misumena vatia)Muchówki (Diptera)Pluskwiak równoskrzydły (Homoptera)
26 czerwca 2010
Pogoda w tym tygodniu była po prostu tragiczna. Temperatura rano oscylowała wokół 10 stopni, chmury, deszcze i wiatr. Na szczęście sytuacja zmieniła się w piątkową noc i weekend zaczął się pogodnie. Niestety, taka pogoda ma bardzo duży wpływ na populacje owadów. Bez śladu zniknęła większość modraszków, bielinków czy trzyszczy. Warto jednak było wybrać się na dłuższy spacer. Szukając w trawie ciekawych gatunków, zauważyłem ładnie ubarwione, średniej wielkości ważki. Jak się okazało, były to szablaki żółte (Sympetrum flaveolum). Do tej pory tylko raz udało mi się je spotkać w Ogrodzie. Gatunek ten, podobnie jak kilka innych szablaków, poluje z dala od zbiorników wodnych. Coraz większy wzrost temperatury spowodował przyjmowanie przez te owady tzw. postawy obelisku. Ma ona na celu zmniejszenie temperatury ciała w czasie największego nasilenia promieniowania słonecznego. Ważka podnosi w górę odwłok zmniejszając w ten sposób przekrój ciała, które ogrzewa słońce. Jednoczesnie specjalnie układa skrzydła, zacieniając głowę i tułów i odbijając promienie słoneczne. Założe się, że dzięki tegorocznej, "cudownej" pogodzie, wiele ważek zapomniało już do czego służy obelisk i prawdopodobnie zginą z przegrzania przy najbliższym słonecznym dniu.
Szablak żółty (Sympetrum flaveolum)Szablak żółty (Sympetrum flaveolum)Szablak żółty (Sympetrum flaveolum) - obelisk
Na tej samej łące, na której polowały szablaki, sfotografowałem ważkę, którą widziałem po raz pierwszy w życiu. Początkowo myślałem, że to jakiś młody, niewybarwiony do końca osobnik. Po przejrzeniu książek w domu okazało się, że "odkryłem" kolejny, zupełnie nowy dla mnie gatunek ważki, zamieszkujący Łódzki Ogród Botaniczny. Lecicha białoznaczna (Orthetrum albistylum), bo o niej mowa, poluje nad stałym lądem, preferując dobrze nasłonecznione łąki. Spotkałem ją na łące w dziale roślin leczniczych i użytkowych, zaraz obok pustynnego biotopu zamieszkiwanego przez podobny gatunek - lecichę pospolitą (Orthetrum cancellatum). Samce obu lecich są dość podobne, natomiast sfotografowanej przeze mnie samicy nie sposób pomylić z jakąkolwiek inną ważką. Muszę przyznać, że bardz ucieszyło mnie to spotkanie - Ogród z ponad dwudziestoma różnymi gatunkami ważek jest fantastycznym miejscem dla każdego odonatologa.
Lecicha białoznaczna (Orthetrum albistylum)Lecicha pospolita (Orthetrum cancellatum)Lecicha białoznaczna (Orthetrum albistylum)
27 czerwca 2010
Kolejny słoneczny dzień postanowiłem spędzić penetrując okolice jednego z moich ulubionych biotopów - stawu. Jednocześnie powziąłem silne postanowienie, że dzisiaj dam szanse florze i postaram się sfotografować rośliny charakterystyczne dla okolic stawów Łódzkiego Ogrodu Botanicznego. O dziwo, udało mi się wykonać to zadanie. Efektem jest seria zdjęć kwiatów, które rosną w pobliżu wody i o których nie mam nic do powiedzenia, poza tym, że pięknie wyglądają, a niektóre z nich równie pięknie pachną. Być może w któryś z zimowych wieczorów wyciągne z regału książki i postaram się je oznaczyć. Muszę tu dodać, że mieszanka pogody deszczowej i słonecznej spowodowała, że nadwodne łąki po prostu eksplodowały wszelkim życiem. Bujna roślinność rozpełzła się na wszystkie strony, znacząc krajobraz barwnymi plamami kwiatów. Sam staw również zarósł kilkoma gatunkami roślin wodnych, wśród których kryją się ptaki, ważki, pająki i cała masa owadziej drobnicy. Rośliny wspinają się na rośliny, wszystkie pachną i rywalizują w wyścigu ku słońcu, zachęcając jak mogą licznych zapylaczy. Innymi słowy, na pierwszy rzut oka, panuje tam estetyczno-zapachowa sielanka i niezmącone niczym szczęście. Oczywiście ważka, która właśnie miota się w pajęczynie, może mieć na ten temat odmienne zdanie. Pozostańmy jednak przy złudnym obrazie rzeczywistości prezentowanym na poniższych zdjęciach.
Nad stawemNad stawemNad stawemNad stawemNad stawem
Flora miała swoje pięć minut, najwyższy czas zająć się fauną. W okolicy stawów lata coraz więcej gatunków ważek. Wciąż najbardziej widoczne i najliczniejsze są ważki czteroplame (Libellula quadrimaculata). Dzisiaj latało też kilka szklarek zielonych (Cordulia aenea) oraz dwie bardzo duże, błękitne ważki, prawdopodobnie żagnice (Aeshna sp.). Przy trzecim stawie z kolei spotkałem chyba jedną z naszych najpiękniejszych ważek równoskrzydłych - świteziankę błyszczącą (Calopteryx splendens). Ten gatunek to w Ogrodzie prawdziwy rarytas - do tej pory tylko raz udało mi się go zaobserwować. Świtezianka występuje często w okolicach strumieni i innych cieków wodnych, których tu nie ma. Nie wiem czy widziane przeze mnie do tej pory egzemplarze przeszły jakimś cudem przeobrażenie w stawie, czy po prostu przyleciały znad jakiejś rzeczki. Tak czy inaczej bardzo żałuję, że w Ogrodzie nie ma choćby jednego sztucznego strumienia, który pozwoliłby na rozwój tej pięknej ważki.
Szablak (Sympetrum sp.)Świtezianka błyszcząca (Calopteryx splendens)Ważka czteroplama (Libellula quadrimaculata)
W dziale flory polskiej postanowiłem zapolować motyle. Rozległe łąki, które tam się znajdują, przyciągają wiele owadów latających. Spodziewałem się jakichś bielinków, modraszków, może rusałek. Jak zwykle Ogród zaskoczył mnie czymś zupełnie nowym. Już z daleka dostrzegłem dużego, pomarańczowego motyla, który nie kojarzył mi się z niczym, co bym wcześniej widział. Rzuciłem się w pogoń. Owad okazał się być bardzo nieśmiały - goniłem go wzdłuż i wszerz łąki porośniętej trawą sięgającą mi do pasa. Po kilku minutach takiej zabawy czułem się już nieźle zmęczony, a miałem ledwie kilka przypadkowych zdjęć nie pozwalających na identyfikację. Wreszcie mój wysiłek został nagrodzony - motyl usiadł spokojnie na źdźble trawy i nie zamierzał odlatywać. Była to jakaś dostojka. Do tej pory w Ogrodzie spotkałem dostojkę malinowca (Argynnis paphia), dostojkę dia (Boloria dia) oraz dostojkę latonia (Issoria lathonia) - wszystkie bardzo charakterystyczna. Dzisiejszy motyl był czymś nowym. Szczęście mi dopisało, w dzień po spotkaniu zupełnie nowej dla Ogrodu ważki, dzisiaj sfotografowałem nowy gatunek motyla - dostojkę aglaja (Argynnis aglaja).
Dostojka aglaja (Argynnis aglaja)Dostojka aglaja (Argynnis aglaja)Dostojka aglaja (Argynnis aglaja)
Dzisiejszy spacer zakończyłem sesją w moim ulubionym, pustynnym biotopie. Ten obszar zawsze dostarcza silnych wrażeń, a trup ściele się tu gęsto. Nie inaczej było dzisiaj. Idąc piaszczystą alejką zauważyłem małą złotolitkę (Chrysidoidea sp.), która właśnie najechała czyjeś gniazdo, pewnie złożyła jajo, żeby jej pasożytnicza larwa mogła zjeść to, co miało się tam wykluć, a teraz siedziała i pilnowała wejścia. Zaczaiłem się w pobliżu i zacząłem obserwacje. Nie minęła chwila, a już pojawiły się pasożytnicze muchówki z podrodziny  Miltogrammatinae, które same miały ochotę złożyć jaja. Złotolitka wdała się z nimi w bójkę, którą oczywiście wygrała. Kilka sekund później w pobliżu wylądowała większa błonkówka z pomarańczowo-czerwonym odwłokiem, mająca podobne zamiary. Walka była dłuższa i bardziej zacięta, jednak znów złotolitka była górą. Moją uwagę odwróciło głośne buczenie. To nadciągała bujanka (Bombylius sp.), kolejny owad, którego larwy pasożytują na złożonych przez kogo innego jajach i wyklutych larwach. Bujanka zawisała nad wykopanymi norkami wyraźnie szukając odpowiedniej. Kiedy na chwilę odwróciłem wzrok do złotolitki, ta biła się już z następną błonkówką, tym razem smukłą, w czarno-żółte paski. Wróciłem do bujanki. Po chwili obserwacji sprawdziłem co słychać u złotolitki. Czarno-żółtego napastnika już nie było, za to niedaleko wejścia norki leżał... trup jakiejś małej pszczoły. Wszystko odbywało się błyskawicznie, a cała obserwacja trwała kilka minut. Pustynia nigdy nie przestanie mnie zadziwiać!
Złotolitka (Chrysidoidea sp.)MiltogrammatinaeBujanka (Bombylius sp.)Walka!Jest trup!
(c)